– Mamy dużo do zrobienia w pierwszej kolejności w dziedzinach finansów publicznych i demografii – zapowiada Stanisław Żelichowski, szef Klubu Parlamentarnego PSL. – Widzimy, co się dzieje na rynkach globalnych. Kryzys może nas dotknąć, gdy będziemy za bardzo zadłużeni. Dlatego musimy dobrać się do szarej strefy, uprościć system podatkowy.
Na konieczność zajęcia się finansami publicznymi zwraca też uwagę Waldy Dzikowski, wiceszef Klubu PO: – Nowy parlament w pierwszej kolejności zajmie się projektem budżetu, który wpłynął już do Sejmu.
Jeśli parlament nie przekaże prezydentowi do końca stycznia uchwalonej ustawy budżetowej, Bronisław Komorowski może nawet rozwiązać Sejm.
– Ten budżet będzie trudny, bo istnieje prawdopodobieństwo przełożenia się skutków globalnego kryzysu finansowego na sytuację w Polsce – zauważa dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
Projekt budżetu już przed wyborami krytykowała opozycja. Zdaniem PiS jest oparty na zbyt optymistycznych wskaźnikach dotyczących wzrostu gospodarczego. – To był budżet wyborczy, który miał pokazać, że wcale nie jest tak źle – wytyka Jarosław Zieliński, poseł PiS. – Jeśli PO będzie się przy nim upierać, będziemy go krytykować. Choć niewykluczone, że sam rząd wprowadzi teraz, już po wyborach, urealniające go zmiany.