Władze PiS wracają do pomysłu "kampanii informacyjnej" prowadzonej przed oficjalnym startem kampanii wyborczej. Tym razem posłowie już nie w "pisobusach" i bez rozgłosu, ale równie licznie mają organizować spotkania w każdej gminie. Liczą, że w ten sposób uda im się odzyskać poparcie dla partii. A jednocześnie będą wzmacniać struktury i – jak tłumaczą działacze partii – blokować powstanie Solidarnej Polski.

– Będziemy się wzajemnie mobilizować i większą grupą parlamentarzystów z danego regionu odwiedzać daną gminę – przyznaje w rozmowie z "Rz" poseł Andrzej Jaworski. Pytany o intencje akcji tłumaczy: – Chodzi o to, by w sytuacji, gdy pojawia się ważny temat, jednocześnie poruszać go we wszystkich gminach. Jeśli w województwie jest 40 – 50 gmin, to do obsługi spotkań z wyborcami potrzeba 60 – 70 parlamentarzystów.

Zdaniem naszego informatora, członka władz PiS, pomysł wyjazdów pojawił się w trakcie przygotowań do niedawnej Rady Politycznej. Jarosław Kaczyński przekonywał na niej, że partia się zmodernizuje, zapowiedział otwarcie na nowe środowiska i wprowadzenie do Komitetu Politycznego przedstawicieli każdego regionu. #

– Ale jednocześnie docierały do nas za pośrednictwem mediów sygnały, że struktury się kruszą, że grożą nam liczne odejścia. Chcemy naszym wyborcom pokazać, że PiS żyje i ma się całkiem dobrze, a ziobryści nie mają przyszłości – tłumaczy nasz informator.

Solidarna Polska akcji się nie obawia. – Ludzie w terenie dobrze znają sposób, w jaki funkcjonuje PiS. Komu się to podoba, to zostanie, a komu nie, odejdzie bez względu na to, ilu posłów PiS nawiedzi gminę – komentuje poseł Patryk Jaki, rzecznik SP.