Dwugłos w partii rządzącej można było dziś zaobserwować w porannych publicystycznych. Zgodnie ze zmienionym niedawno statutem PO, przewodniczącego wybierają wszyscy członkowie ugrupowania. W tym starciu ogromne szanse miałaby wciąż popularny Schetyna. Ale statut przewiduje również, że po rezygnacji przewodniczącego władzę przejmuje jego pierwszy zastępca, a dziś jest nim marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
- Po wyborach samorządowych należy podjąć decyzję o wyborze nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Przewodniczący ma duży wpływ na to, w jaki sposób jest prezentowany program formacji, jednocześnie przy zwycięstwie wyborczym powinien być tą osobą, która bierze za wszystko pełną odpowiedzialność – stwierdził Andrzej Halicki w TVN24.
- Sądzę, że premier powinien podać rząd do dymisji wcześniej, niż pod koniec listopada. A konstruktywne wotum nieufności nie powinno być wykorzystywane przy zmianie rządu, bo jest dedykowane opozycji, kiedy ta buduje nową większość parlamentarną – ocenił.
W podobnym tonie w TVP Info wypowiadał się szef klubu PO Rafał Grupiński. - Wybory nowych władz Platformy Obywatelskiej powinny odbyć się w „niezbyt odległym czasie", gdyż stan przejściowy w partii nie powinien trwać zbyt długo – mówił.
Bliski współpracownik premiera Paweł Graś studzi te zapędy. - Wybory wewnętrzne powinny się odbyć po wyborach parlamentarnych w przyszłym roku - stwierdził w RMF FM.