Chodzi o miliony dolarów, które amerykański wywiad zapłacił polskiemu za współpracę po zamachu z 11 września 2001 r. Dzięki temu Amerykanie mogli swobodnie działać w ośrodku Agencji Wywiadu w Starych Kiejkutach, który przekształcili w tajne więzienie dla podejrzanych o związki z Al-Kaidą. Raport Senatu USA sugeruje, że nasze służby po otrzymaniu pieniędzy stały się bardziej „elastyczne" w kwestii przyjmowania więźniów.
Kwota nie jest do końca znana. Wedle amerykańskiej prasy chodziło o 15 mln dolarów przekazanych w 2003 r. w gotówce wiceszefowi AW płk. Andrzejowi Derlatce. Inne źródła mówią aż o 30 mln dolarów.
– Nie może być tak, że obce specsłużby traktują Polskę jak kraj Trzeciego Świata i poza wszelkimi procedurami przywożą kasę w walizkach dla naszego wywiadu – mówi szef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Marek Biernacki (PO). Dlatego Biernacki zażądał od Agencji Wywiadu rozliczenia się z pieniędzy.
Szef speckomisji tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że nie zamierza szczegółowo rozliczać funduszu operacyjnego Agencji Wywiadu, na który miały trafić dolary od Centralnej Agencji Wywiadowczej.
– Chcę tylko zobaczyć, że te pieniądze rzeczywiście w całości zostały zaksięgowane w funduszu operacyjnym. Pojawiają się doniesienia, że mogło być inaczej – tłumaczy.