Sejm po raz pierwszy zbierze się 12 listopada, a Antoni Macierewicz będzie marszałkiem seniorem, czyli poprowadzi obrady do czasu wyboru marszałka – poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Wyjaśnił, że ponieważ w tym roku przypada 30. rocznica pierwszych częściowo wolnych wyborów, Andrzejowi Dudzie zależało na kimś z piękną opozycyjną kartą.
Wybór budzącego kontrowersje byłego ministra obrony nie podoba się opozycji. – Macierewicz to autor kłamstwa smoleńskiego. Wyznaczanie go na marszałka seniora to rzecz niewłaściwa – komentuje Marek Borowski, były marszałek Sejmu, a dziś senator.
Również część posłów PiS nie kryje zaskoczenia decyzją prezydenta, który był w konflikcie z Macierewiczem jako ministrem obrony. Skąd więc ta decyzja? Z naszych rozmów z politykami PiS wynika, że przyczyny są dwie.
Po pierwsze, zgodnie z przepisami prezydent miał dokonać wyboru „spośród najstarszych wiekiem posłów". A wybór miał ograniczony. Najstarsi są kolejno: Iwona Śledzińska-Katarasińska z Koalicji Obywatelskiej, Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji, Dariusz Rosati z KO i Macierewicz. Kandydatura Śledzińskiej-Katarasińskiej miała odpaść z powodu antysemickich wystąpień w 1968 r., a Korwin-Mikkego z uwagi na nieobliczalność.
Drugim powodem wyboru Macierewicza jest chęć wynagrodzenia mu upokorzeń po wyrzuceniu z MON. – Macierewicz zachował się bardzo pokornie – mówi jeden z polityków znających kulisy wyboru. – Ta kandydatura była ustalana z Nowogrodzką – dodaje.