Reklama

Nowy Frankenstein w Wenecji, historia ojca i jego syna potwora

To jeden z najbardziej oczekiwanych filmów festiwalu. Guillermo del Toro wrócił na festiwal do Wenecji z Frankensteinem, bohaterem legendarnej powieści Mary Shelley.

Publikacja: 31.08.2025 09:31

Oscar Isaac we „Frankensteinie”

Frankenstein

Oscar Isaac we „Frankensteinie”

Foto: materiały prasowe

Guillermo del Toro kocha potwory, ale też pozwala im rozkwitać. Nie uosabia ich zwykle ze złem, raczej pokazuje samotność, tragedię. Po „Labiryncie Fauna”, a przede wszystkim pięknym „Kształcie wody”, który zresztą tutaj, w Wenecji, został nagrodzony Złotym Lwem, a niedługo potem, w 2018 roku, zdobył Oscara dla najlepszego filmu roku – przyszła kolej na „Frankensteina”. 

Reklama
Reklama

Del Toro twierdzi, że jako siedmiolatek zobaczył film Jamesa Whale’a z 1931 roku o stworzonym przez Victora Frankensteina monstrum. Miał 11 lat, gdy przeczytał książkę Mary Shelley z 1810 roku. 

– Wychowałem się w ultrakatolickim świecie, gdzie wszystko było czarno-białe. Byłeś pół-aniołkiem albo uosobieniem zła. A nagle zrozumiałem, że nie trzeba być perfekcyjnym, że inność też ma swoją wartość – mówi reżyser i przyznaje, że o filmie o Frankensteinie myślał od blisko czterdziestu lat.

Pierwszego dnia zdjęć przyniósł na plan rysunek, który zrobił jeszcze jako uczeń. Historię Victora Frankensteina, który stworzył żywą, ale nieśmiertelną i bardzo różną od człowieka istotę, ubrał na ekranie w perfekcyjną formę. Scenografia, efekty specjalne, kostiumy i oczywiście charakteryzacja – wszystko jest tu z najwyższej półki. Podobnie jak aktorzy: znany ze współpracy z braćmi Coen Oscar Isaak w roli Victora i Jacob Elordi jako stworzony przez niego potwór. 

Reklama
Reklama

Gdybym zrealizował ten film 20 lat temu to pewnie patrzyłbym na wszystko oczami „syna” czyli stworzonego przez Victora monstrum. Dziś mam dwoje dorosłych dzieci, więc najbliższe są mi dylematy ojca.

Guillermo del Toro

Kilkaset ekranizacji Frankensteina

W historii kina powstało kilkaset filmów opartych na motywach Frankensteina, w tym blisko 100 bezpośrednich adaptacji pełnometrażowych. Najpopularniejsza w ostatnich czasach była chyba „Frankenstein” Kennetha Branagha z Robertem De Niro w roli głównej. Większość współczesnych wersji akcentowała problem inności, samotności, rodzącej agresję niemożności znalezienia miejsca w świecie. U Del Toro te motywy też są, ale jednak najważniejsza staje się dla niego relacja ojciec–syn.

– Gdybym zrealizował ten film 20 lat temu, to pewnie patrzyłbym na wszystko oczami „syna”, czyli stworzonego przez Victora monstrum – powiedział mi w rozmowie reżyser. – Dziś moja perspektywa zmieniła się. Mam dwoje dorosłych dzieci, więc najbliższe są mi dylematy Victora.

Czytaj więcej

Polska koprodukcja w Wenecji: gdy rodzic jest winny śmierci dziecka

Niby wszystko we „Frankensteinie” gra, a jednak pozostaje po nim niedosyt. Może w filmach o monstrach zdążyliśmy się przyzwyczaić do ujęć bardziej wyrafinowanych, wpisanych we współczesne dylematy jak choćby w „Kształcie wody” samego Guillermo del Toro czy w „Biednych istotach” Yorgosa Lanthimosa. No, ale jak by nie było, sukces kasowy „Frankenstein” z pewnością odniesie. 

Guillermo del Toro kocha potwory, ale też pozwala im rozkwitać. Nie uosabia ich zwykle ze złem, raczej pokazuje samotność, tragedię. Po „Labiryncie Fauna”, a przede wszystkim pięknym „Kształcie wody”, który zresztą tutaj, w Wenecji, został nagrodzony Złotym Lwem, a niedługo potem, w 2018 roku, zdobył Oscara dla najlepszego filmu roku – przyszła kolej na „Frankensteina”. 

Del Toro twierdzi, że jako siedmiolatek zobaczył film Jamesa Whale’a z 1931 roku o stworzonym przez Victora Frankensteina monstrum. Miał 11 lat, gdy przeczytał książkę Mary Shelley z 1810 roku. 

Pozostało jeszcze 81% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Film
Nie żyje Maciej Karpiński, scenarzysta m.in. „Kobiety samotnej” i „Różyczki”
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Film
Cate Blanchett wraca do Polski
Film
Warszawiak jak gość we własnym domu. Czy ekipy filmowe przekraczają granice?
Film
Kafka: samotność artysty
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Film
„Maszyna do miażdżenia”: Mark Kerr, legenda MMA, bije się teraz w kinach
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama