Reklama

Katar kontratakuje

Małe państwo znad Zatoki zamiast ograniczać kontakty z Iranem, czego żądają arabscy sąsiedzi, umacnia je i wysyła ambasadora do Teheranu.

Aktualizacja: 24.08.2017 18:12 Publikacja: 24.08.2017 17:35

Wystawa portetów emira Tamima bin Hamada as-Saniego w stolicy Kataru, Dausze

Wystawa portetów emira Tamima bin Hamada as-Saniego w stolicy Kataru, Dausze

Foto: AFP

Oznacza to, że Katar nie zamierza ulec blokowi państw sunnickich pod wodzą Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy traktują szyicki Iran jako śmiertelnego wroga. Od sojuszników, nie tylko arabskich, coraz śmielej zaczynają wymagać, by zajmowali podobne stanowisko.

W lipcu grupa państw arabskich pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej postawiła Katarowi ultimatum. Zniesienie izolacji małego bajecznie bogatego emiratu uzależniła od spełnienia 12 żądań. Na pierwszym miejscu było obniżenie rangi stosunków z Islamską Republika Iranu, zamknięcie placówki dyplomatycznej tego kraju w Dausze, zerwanie wszelkich wojskowych i wywiadowczych form współpracy i wydalenie przedstawicieli irańskiej Gwardii Rewolucyjnej.

Władze katarskie od razu stwierdziły, że spełnienie żądań oznaczałoby utratę suwerenności. Ultimatum zakładało też m.in. zamknięcie nadającej na całym świecie telewizji Al-Dżazira, zerwanie współpracy wojskowej z Turcją, całkowite odcięcie się od organizacji, które Saudyjczycy uznają za terrorystyczne (przede wszystkim Bractwa Muzułmańskiego, którego na Zachodzie nie określa się jednak takim mianem).

Teraz w sprawie pierwszego punktu na liście żądań Katarczycy postąpili odwrotnie niż chcieliby silniejsi sunnicy bracia. Katarski ambasador ma wrócić (nie wiadomo jeszcze kiedy dokładnie) do Teheranu po przeszło półtorarocznej nieobecności.

Jak napisał portal Al-Dżaziry, MSZ w Dausze podało na dodatek, że zacieśnienie współpracy z Republiką Islamską ma dotyczyć "wszystkich dziedzin".

Reklama
Reklama

Na początku czerwca Arabia Saudyjska wraz ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Bahrajnem i Egiptem rozpoczęły izolację Kataru (dyplomatyczną i gospodarczą). Miała to być kara za bliskie stosunki z Iranem i wspieranie terroryzmu.

Pretekstem do zerwania stosunków były wypowiedzi emira Kataru Tamima bin Hamada as-Saniego, zachwycającego się potęgą Iranu i chwalącego radykalny palestyński Hamas. Katarczycy od początku się zarzekali, że to fake news, emir nic takiego nie powiedział, a na stronie katarskiej agencji prasowej zamieścili je hakerzy. Do dziś agencja QNA zamieszcza na swoich profilach informację o sfabrykowaniu wypowiedzi as-Saniego przez niezidentyfikowanych hakerów.

Amerykańska telewizja CNN, powołująca się na źródła wywiadowcze, zidentyfikowała ich potem jako hakerów rosyjskich. Sprawa się skomplikowała, gdy inne medium z USA, dziennik "Washington Post", napisał, że pomysł zamieszczenia fałszywych wypowiedzi emira as-Saniego w mediach katarskich był omawiany w rządzie Zjednoczonych Emiratów Arabskich 23 maja (co znaczyłoby, że to nie Arabia Saudyjska była pomysłodawcą izolacji). Nie wiadomo tylko, kto go wykonał. Rząd w Abu Zabi stanowczo zaprzeczył.

Polityka
Trump na sesji Zgromadzenia Ogólnego. „Jaki jest w ogóle sens istnienia ONZ?”
Polityka
NATO reaguje na działania Rosji. „Coraz bardziej nieodpowiedzialne”
Polityka
Antifa uznana w USA za organizację terrorystyczną. Donald Trump podpisał rozporządzenie
Polityka
Trump wiąże paracetamol stosowany w ciąży z autyzmem. „Znaleźliśmy odpowiedź”
Polityka
Jimmy Kimmel wróci na antenę ABC. „Odbyliśmy rzeczowe rozmowy”
Reklama
Reklama