„Równowaga budżetowa" to chyba najczęściej, obok samej kwoty wolnej do podatku, powtarzane sformułowanie we wtorek przed Trybunałem.
Wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją wysokości kwoty wolnej od PIT – obecnie to niewiele ponad 3 tys. zł rocznie, czyli nieco ponad 250 zł na miesiąc – złożyła jeszcze prof. Irena Lipowicz. RPO uważa, że kłóci się z konstytucją założenie, że po przekroczeniu tej kwoty osoba zobowiązana do zapłaty PIT jest w stanie zaspokoić swoje elementarne potrzeby życiowe i jest jednocześnie zdolna do płacenia podatków. Zarabiający nawet dwa razy więcej nadal są bowiem traktowani jako uprawnieni do świadczeń pomocy społecznej.
W opozycji do RPO właściwie jednym głosem mówili: przedstawiciele Sejmu, prokuratora generalnego, rządu i ministra finansów.
Próbowali wykazać, że skoro Trybunał kilka razy już powoływał się na równowagę budżetową i dawał jej pierwszeństwo, to właściwie nie ma już odwrotu. Wystarczy powiedzieć, że podwyższenie kwoty wolnej od PIT naruszy równowagę budżetową i niekorzystne dla podatników rozstrzygnięcie fiskus ma jak w banku.
Zwracali na to uwagę również sędziowie TK, ale żartobliwie. Mówili o fetyszyzacji równowagi budżetowej i „co najmniej zmrożeniu" tym stwierdzeniem.