Fiskus uważa, że umowa dożywocia jest formą odpłatnego zbycia. Zarówno jej zawarcie, jak i rozwiązanie powoduje te same skutki co sprzedaż i zakup nieruchomości. Tak wynika z interpretacji Izby Skarbowej w Katowicach.
Zgodnie z art. 908 § 1 kodeksu cywilnego z umową dożywocia mamy do czynienia wówczas, gdy w zamian za przeniesienie własności nieruchomości nabywca zobowiązuje się zapewnić zbywcy dożywotnie utrzymanie. Powinien go przyjąć jako domownika, dostarczać mu wyżywienie, ubrania, mieszkanie, światło i opał, zapewnić mu odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie oraz sprawić pogrzeb odpowiadający miejscowym zwyczajom (chyba że inaczej to uregulowano).
Taką umowę podpisał z matką mężczyzna, który jest inwalidą. Dotyczyła działki otrzymanej przez niego wskutek rozwodu. Po siedmiu latach umowa została rozwiązana. Następnie mężczyzna działkę sprzedał (po kilku miesiącach). We wniosku o interpretację tłumaczył, że był jej właścicielem przez prawie osiem lat, nie musi więc rozliczać się z urzędem skarbowym. Przychód ze sprzedaży nie powstaje bowiem wówczas, gdy pozbywamy się nieruchomości przynajmniej pięć lat po jej nabyciu (liczone od końca roku, w którym nastąpiło). Tak wynika z art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT.
Fiskus miał jednak inne zdanie. Uznał, że mężczyzna, podpisując umowę dożywocia z matką, zbył działkę na jej rzecz. Doszło bowiem do przeniesienia własności nieruchomości.
Z takim samym skutkiem mamy do czynienia w sytuacji odwrotnej – gdy dochodzi do dobrowolnego rozwiązania umowy. Następuje wówczas przeniesienie własności nieruchomości z powrotem na dożywotnika. Należy to potraktować jako jej nabycie. Pięcioletni termin liczymy od tego momentu, czyli od dnia rozwiązania umowy o dożywocie i przeniesienia prawa własności działki.