Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach przyznał rację fiskusowi, że nie wszystkie inwestycje budowlane uprawniają do ulgi mieszkaniowej. Sprawa dotyczyła małżonków, którzy sprzedali mieszkanie w 2008 r., przed upływem pięciu lat od jego nabycia. W urzędzie skarbowym zadeklarowali, że chcą skorzystać z ulgi, czyli przeznaczyć pieniądze ze sprzedaży na cele mieszkaniowe, dzięki czemu nie zapłacili podatku.
Przypomnijmy, że chodzi o preferencję istniejącą do końca 2006 r. i przywróconą w bardzo podobnym kształcie na początku 2009 r., która obowiązuje do dziś. Pozwala ona uniknąć zapłaty daniny, jeśli zadeklarujemy, że ciągu dwóch lat zainwestujemy zysk ze sprzedaży w cele mieszkaniowe.
W czerwcu 2010 r. małżonkowie kupili działkę oznaczoną jako grunty orne, dla której w momencie zakupu nie istniał plan zagospodarowania przestrzennego. Ziemia znajdowała się w granicach administracyjnych miasta, a jej cena odpowiadała cenom działek budowlanych. W ciągu kilku kolejnych miesięcy podatnicy otrzymali decyzję o warunkach zabudowy oraz pozwolenia na budowę. Dom był gotowy w 2012 r. Mimo to rok później urząd skarbowy zakwestionował ich prawo do ulgi i nakazał im zapłatę podatku od sprzedanego w 2008 r. mieszkania, wraz z odsetkami.
Organy podatkowe argumentowały, że ulga nie obejmuje zakupu działki oznaczonej jako grunty orne, dla której nie istniał plan zagospodarowania przestrzennego. Preferencja nie dotyczy bowiem każdego gruntu, ale tylko takiego, na którym możliwa jest zgodnie z obowiązującym prawem budowa budynku mieszkalnego. Ma to być ziemia gotowa pod budowę, a nie taka, którą chcemy wykorzystać w tym celu. Nie liczy się zamiar podatnika, ale charakter nieruchomości.
Sąd przyznał rację fiskusowi, że o charakterze działki świadczą dane zawarte w ewidencji gruntów, przeznaczenie nadane jej w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, a jeśli nie ma planu – w decyzji o warunkach zabudowy.