Muzyka najbardziej przenika nas w wieku 13–14 lat i dlatego grunge został ze mną do dziś. Soundgarden i Pearl Jam uwielbiam niezmiennie od dwudziestu kilku lat. Są i zawsze będą dla mnie najważniejsze. Z nowszych rzeczy słucham nieustannie Brandi Carlile, wokalistki folkowej. Nie trzymam się ściśle gatunków i rozrzut mam spory, od rocka po country. Co ciekawe, zarówno Pearl Jam, jak i Soundgarden i Brandi pochodzą z Seattle – może to miasto ma w sobie coś, co sprawia, że muzyka stamtąd do mnie pasuje.
Posiadanie siostrzeńców jest świetnym pretekstem, aby dorosły mógł pójść do kina na bajkę i nie był wytykany palcami. Chodzimy na kreskówki, które wybierają, czy to będzie „Hotel Transylwania" czy „Turbo" – o przygodach ślimaka wyścigowego – i zwykle znakomicie się bawimy. Uwielbiam „Meridę Waleczną" czy „Sekrety morza", gdzie w historię wpleciono celtyckie legendy, czy „Coco", w którym wykorzystano meksykańskie wierzenia i święto śmierci. Lubię taki sposób pobudzania wyobraźni. Współczesna popkultura rzadko porusza wątek dzieci i śmierci w tak rozwinięty sposób. Dorośli mają problem, aby zmierzyć się z końcem życia, dzieci – niekoniecznie.
Jestem fanką kryminałów. Jest to rodzaj narracji i historii, który po prostu mnie wciąga. Jest takie brzydkie powiedzenie, które to dobrze wyraża, że dopóki nie padnie trup, to historii czegoś brakuje. Bardzo lubię skandynawskie kryminały, zwłaszcza Jo Nesbo – jest świetny. Jego książki są bardzo mroczne, a jednocześnie jest w nich coś hipnotyzującego. Podobają mi się też kryminały łączące opowieści detektywistyczne z elementami fantasy. Otwiera to wiele przestrzeni i daje sporo rozrywki, stąd zaczytuję się w Ilonie Andrews, Patricii Briggs czy Jimie Butcherze.
W wolnym czasie z przyjemnością oglądam „The Great Pottery Throw Down" – brytyjski program o miłośnikach ceramiki, którzy przez kilka tygodni w bardzo przyjaznej atmosferze konkurują przy kole garncarskim, lepią, wypalają, zdobią. Jest to niesamowicie relaksujące i przyjemne do oglądania i inspiruje, by poszukać swojej pasji. Program zachęcił mnie do pójścia na warsztaty i spróbowania sił w lepieniu z gliny. Poza tym lubię „RuPaul Drag Race" – dramaty i ekscesy konkurujących o koronę drag queens. To po prostu znakomita rozrywka i cudowne, przerysowane okno do innej rzeczywistości. Moją trzecią grzeszną przyjemnością są programy z gatunku true crime. Więc najwyraźniej lubię garnki, trupy i drag queens.