Na to pytanie odpowiedzą czytelnicy monumentalnego wyboru tekstów poświęconych autorowi „Chłopców”. Prawdę mówiąc, jest on aż nazbyt obszerny. Niepotrzebnie zamieszczono w nim zwłaszcza niewiele wnoszące nekrologi prasowe. Być może wyniknęło to z faktu, że Wisława Szymborska, Urszula Kozioł, Krystyna Nepomucka, Krzysztof Gąsiorowski oraz Andrzej Mencwel odrzucili propozycję podzielenia się własnymi refleksjami o Grochowiaku. Tudzież nie autoryzowały swoich wypowiedzi Zofia Dreger i Sabina Czubacka. Żal szczególnie absencji słów tej ostatniej, znającej bohatera książki bliżej.
[srodtytul]Na prawej obronie[/srodtytul]
Jako 12-latek zamierzał wystawić w teatrzyku kukiełkowym własny spektakl o powstaniu warszawskim, które przeżył jako dziecko (ur. w 1934 r., wysiedlony z rodzicami przyłączonego do Warthegau Leszna do Generalnej Guberni; ale pobyt na Umschlagplatzu w następstwie łapanki – sic! – opisywany przez siostrzeńca poety, trzeba chyba włożyć między bajki). W szkole połknął sportowego bakcyla sportu: „Wywody bokserskie ilustrował odpowiednimi ruchami rąk, nóg, tułowia, (...) głównie jednak kopał piłkę. (...) zawsze występował na prawej obronie. Dobry był. Grał fair. Nie musiał stosować gry słowem ani manipulować wymownym piłkarskim gestem – miał przecież do dyspozycji bekowskie nożyska. Całkowicie wystarczały”.
W 1952 roku przesiedział kwartał w areszcie śledczym w Rawiczu, gdyż „na leszczyńskich plantach, upiwszy się z rozpaczy po zawodzie miłosnym, zatrzymany przez milicjanta wykrzykiwał obelżywe słowa pod adresem Bolesława Bieruta. Na procesie odpowiadał już z wolnej stopy. (...) Zanim wyrok się uprawomocnił, Sejm uchwalił konstytucję i z tej okazji ogłoszono amnestię, obejmującą także Staszka” – relacjonuje Jacek Łukasiewicz.
[srodtytul]Upadek twórcy „Agrestów”[/srodtytul]