Alan Greenspan, wieloletni szef amerykańskiego banku centralnego, miał w zwyczaju mówić porywająco, lecz długo i zawile. Kiedy więc podczas konferencji prasowej słuchający go dziennikarz wykrzyknął: Rozumiem!
– Greenspan nie krył zdumienia. – Zrozumiał pan? Hmm. To musiałem coś pomylić…
Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego, nie bez powodu opowiada tę anegdotę w saloniku dla prasy w siedzibie NBP. Pokazuje, jakiej subtelności wymaga pełnienie funkcji szefa banku centralnego. Klucz do sukcesu tkwi w tym, by nikt go do końca nie rozumiał. Od ponad pół roku Belka – ekonomista, ale i polityk – sprawuje jedną z najważniejszych funkcji w państwie. A jego decyzje wymykają się utartym podziałom i szablonom, do których politycy przyzwyczaili Polaków przez ostatnich sześć lat.
Przez Polskę przetacza się właśnie największy w ostatnich latach spór ekonomiczny. Minister finansów Jacek Rostowski i jego poprzednik prof. Leszek Balcerowicz publicznie się kłócą o politykę finansową. Marek Belka zna obydwu adwersarzy. Rostowskiego od niedawna, Balcerowicza od lat. Minister finansów był gorącym zwolennikiem powołania Belki na funkcję szefa NBP. Natomiast o wzajemnych animozjach profesorów Balcerowicza i Belki głośno było za czasów, gdy Balcerowicz był szefem NBP, a Belka wicepremierem i ministrem finansów.
Kto w obecnym sporze o finanse publiczne ma rację? Prezes NBP wymownie milczy: – Nie odpowiem na to pytanie. Kiedy takich dwóch gigantów się zmaga, to gdzież ja mam się wypowiadać, mały żuczek? – ironizuje. Jego wstrzemięźliwości kibicują ekonomiści. – Bardzo dobrze, że milczy – chwali prof. Robert Gwiazdowski. – Stanowisko szefa NBP zobowiązuje, by być ponad wszystkimi. Sam go krytykowałem, gdy wchodził w polityczne spory. Teraz mam nadzieję, że wytrwa.
Tradycja wojen między NBP a położonym po przeciwnej stronie ul. Świętokrzyskiej Ministerstwem Finansów ma wiele lat. Toczyli je już minister Grzegorz Kołodko z prezes Hanną Gronkiewicz-Waltz. Ostatnio Sławomir Skrzypek z Jackiem Rostowskim. Belka dobrze wie, że szmer żuczka odebrany byłby przez rynki finansowe jak ryk lwa. Pytany o to, jak się układa współpraca z ministrem Rostowskim, odpowiada więc: „Bardzo dobrze”. O skonstruowanym przez ministra finansów budżecie mówił jednak: „Ledwo do przyjęcia”. Dziś dorzuca: „Na tle innych głosów to i tak był komplement”.
[srodtytul]Prawy, lewy[/srodtytul]