O randze Ałły Pugaczowej, radzieckiej piosenkarki i kompozytorki, świadczy krążący niegdyś dowcip: „Kim był Michaił Gorbaczow? Politykiem, który działał w epoce Pugaczowej". Dziś 63-letnia „królowa radzieckiej estrady" w państwach byłego ZSRR nie jest tak popularna jak kiedyś, ale media w świecie postradzieckim nadal ekscytują się jej życiem, w tym – związkiem z młodszym o 27 lat satyrykiem Maksimem Gałkinem.
Trzy lata temu, gdy Pugaczowa w Charkowie na Ukrainie uruchamiała swoją stację radiową, było to wydarzenie numer jeden w tamtejszej prasie. „Kocham Ukrainę i jestem szczęśliwa, bo to miłość odwzajemniona" – mówiła Pugaczowa i na złość miejscowym politykom, którzy zazwyczaj posługują się językiem rosyjskim, powiedziała po ukraińsku: „szanowni druzi, dozwolte was prywitaty" („drodzy przyjaciele, pozwólcie was powitać").
Na Ukrainie rywalem Pugaczowej pod względem popularności jest Filip Kirkorow. 45-letni Bułgar, od dziecka mieszkający w Rosji, miał zaszczyt być gościem ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza, który świętował w lipcu 2010 r. swoje 60. urodziny i tańczył w rytmie jego piosenki „I wołszebnyj swoj pocełuj podari" („Podaruj mi swój czarodziejski pocałunek"). Za występ przed Janukowyczem Kirkorow mógł zgarnąć od 60 do 80 tysięcy euro. Był zatem droższy od zaproszonych ukraińskich wykonawców.
Jak duży wpływ na świadomość Ukraińców mają Ałła Pugaczowa i Filip Kirkorow? Opozycja w Kijowie bije na alarm: to piosenkarze mają największy wpływ na wzrost znaczenia i prestiżu języka rosyjskiego! Rosyjskie rozgłośnie w kraju nad Dnieprem biją rekordy popularności: również w ukraińskim Internecie Russkoje Radio zajęło drugie miejsce, mogąc się pochwalić ponad 5 milionami słuchaczy.
Rosyjskie piosenki płyną z odbiorników w restauracjach, sklepach i na bazarach. W radiu jest ich więcej niż utworów ukraińskich. Kiedy dwa lata temu do Kijowa z pożegnalnym koncertem przyjechał norweski zespół A-ha, sala była prawie pusta. Kiedy przyjeżdża Filip Kirkorow, sale są pełne – mówi Ihor Petrenko, mieszkaniec obwodu żytomierskiego. Jego zdaniem Kirkorowa kochają starsi Ukraińcy, „z portfelami i nostalgią po byłym ZSRR".
Wszystko po rosyjsku
Podobnie jest też w innych byłych republikach radzieckich. Chociażby na Białorusi, choć tu akurat trudno się temu dziwić: zdecydowana większość obywateli tego kraju posługuje się na co dzień językiem rosyjskim, po rosyjsku mówią też na co dzień prezydent, premier, ministrowie i deputowani. – Na Białorusi największą popularnością cieszą się rosyjskie gwiazdy. Białoruskie są o wiele mniej popularne i znane. Zaledwie ze dwa czy trzy nasze zespoły rockowe są w stanie zapełnić halę sportową podczas koncertu: rosyjskie nie mają z tym większego problemu... – opowiada Zmicier Padbieriezski, białoruski dziennikarz zajmujący się sprawami kultury. Jego zdaniem Rosjanie są faworyzowani wszędzie, a tajemnicą poliszynela jest fakt, że podczas popularnego tu festiwalu Słowiański Bazar, odbywającego się w Witebsku, rosyjscy wykonawcy otrzymują dziesięciokrotnie wyższe honoraria niż białoruscy.