Reklama
Rozwiń

Michał Szułdrzyński: Donald Trump, Ukraina i NATO. A co, jeśli prezydent USA ma rację?

Czy brutalność i kaprysy amerykańskiego prezydenta to na pewno największe zagrożenie dla Europy?

Aktualizacja: 08.07.2025 13:37 Publikacja: 08.07.2025 13:17

Początkowo Donald Trump (na zdjęciu) zdawał się mieć więcej cierpliwości do Władimira Putina niż do

Początkowo Donald Trump (na zdjęciu) zdawał się mieć więcej cierpliwości do Władimira Putina niż do Wołodymyra Zełenskiego i oczekiwał ustępstw od Ukrainy, nie od Rosji. Ale jego cierpliwość wobec Kremla zdaje się kończyć.

Foto: REUTERS/Ken Cedeno

Jeśli dziś jest poniedziałek, to USA Donalda Trumpa wznawiają dostawy uzbrojenia na Ukrainę. Bo rzeczywiście w nocy z poniedziałku na wtorek, po rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim, Trump nakazał Pentagonowi wznowić dostawy sprzętu, przede wszystkim służącego do samoobrony. Stało się to kilka dni po tym, gdy Pentagon po raz trzeci wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy.

Co w praktyce znaczy zasada America First

Jak wcześniej w poniedziałek – jeszcze przed rozmową Trumpa z Zełenskim – tłumaczyła rzeczniczka Białego Domu, decyzję o wstrzymaniu podjęto w ramach rutynowego przeglądu pomocy wojskowej USA. Po decyzji o wznowieniu dostaw podkreślono, że prezydent podjął ją w ramach realizacji polityki America First, czyli przede wszystkim dbania o interesy Stanów Zjednoczonych, choć przecież zakłada ona niefinansowanie obcych wojen z pieniędzy amerykańskich podatników. Realizacją agendy America First miał też być jakoby czerwcowy nalot, jaki amerykańskie lotnictwo przeprowadziło na Iran, bombardując instalacje jądrowe reżimu ajatollahów.

Wcześniej Pentagon dwukrotnie decydował o wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy. Oczywiście, w imię realizacji zasady stawiania Ameryki na pierwszym planie. Raz w lutym, a potem w maju. I za każdym razem swoje decyzje zmieniał. Teraz też się wycofał. Być może miał na to wpływ brutalny atak Rosji na Ukrainę na początku lipca, gdy tuż po rozmowie – zakończonej fiaskiem – Trumpa z Putinem Kreml zarządził największy w historii terrorystyczny atak dronowy na Ukrainę. W pierwszych ośmiu dniach lipca w wyniku rosyjskich ataków zginęło niemal 50 osób, a pięć razy więcej zostało rannych.

Foto: PAP

Na pierwszy rzut oka polityka USA wobec Ukrainy wydaje się chaotyczna. Działania nie układają się w żadną logiczną całość, choć widać pewną zmianę. Początkowo Donald Trump zdawał się mieć więcej cierpliwości do Władimira Putina niż do Wołodymyra Zełenskiego i oczekiwał ustępstw od Ukrainy, nie od Rosji. Ale jego cierpliwość wobec Kremla zdaje się kończyć, relacje z Zełenskim – mimo awantury i upokorzenia ukraińskiego prezydenta w Gabinecie Owalnym pod koniec stycznia – zdają się być coraz bardziej pragmatyczne. Ale może działanie Trumpa wobec Ukrainy jest racjonalne? Może, choć wygląda to wszystko na zupełny chaos, jest przemyślaną strategią?

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte: Gdyby nie brutalność Trumpa, szczyt NATO nie byłby takim sukcesem

Teza ryzykowna, ale popatrzmy na ostatni szczyt NATO. Przywódcy 31 pozostałych państw tak się starali zadowolić prezydenta Stanów Zjednoczonych, że spotkanie zakończyło się historycznym sukcesem, jakim jest zobowiązanie do wydawania 5 proc. PKB na szeroko rozumianą wojskowość. Dobitnie to wyraził sekretarz generalny NATO Mark Rutte, który w wywiadzie dla „New York Timesa”, udzielonym już po zakończeniu szczytu, stwierdził, że bez ponownego wyboru i powrotu Trumpa do Białego Domu szczyt nie zakończyłby się takim historycznym sukcesem. „Jego styl jest może trochę brutalny” – mówił Rutte o amerykańskim prezydencie – „ale bez tego stylu i bycia brutalnym, nie mielibyśmy takiego wyniku ostatniego szczytu NATO”.

I trudno mu nie przyznać racji. Tylko lęk przed nieracjonalną reakcją Trumpa sprawił, że europejskie państwa NATO postanowiły radykalnie zwiększyć nakłady na armię, by zakończyć sytuację, w której to Ameryka finansowała bezpieczeństwo Europy, a amerykański podatnik płacił za to, że kraje europejskie mogły oszczędzać na wydatkach zbrojeniowych i utrzymywać państwo dobrobytu: bezpłatną służbę zdrowia i wysokie emerytury.

Co ciekawe, sam Rutte zapewniał w rozmowie z „NYT”, że Europie wydatki na obronę się zwrócą. Mówił o „dywidendzie zbrojeniowej”, która sprawi, że pieniądze wpompowane w obronność wzmocnią gospodarki, sprawią, że powstaną nowe biznesy, również cywilne. Z absolutną pewnością jednak przekonywał, że Stany Zjednoczone są całkowicie lojalne wobec NATO i zobowiązań wynikających z artykułu 5.

Państwa członkowskie NATO. Jak i kiedy rozszerzał się Sojusz?

Państwa członkowskie NATO. Jak i kiedy rozszerzał się Sojusz?

Foto: PAP

Innymi słowy, może się okazać, że to, co uważaliśmy za nieobliczalność Trumpa, za jego kapryśność, czy, jak to określił Rutte, „brutalność”, było metodą zmuszenia europejskich członków sojuszu, by wzięli na siebie odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Może się okazać, że w tym szaleństwie jest metoda.

Czy Trump zmusi Europę, by wzięła odpowiedzialność za Ukrainę, nim Chiny zaatakują Tajwan?

Może analogicznie jest w sprawie Ukrainy? Może Trump po prostu uznał, że wojna, w której Ukraińcy bronią się przed silniejszą Rosją tylko dzięki wojskowej kroplówce od USA, na dłuższą metę nie ma sensu. Że tego się nie da utrzymać, jeśli odpowiedzialności za Ukrainę nie weźmie na siebie Europa. I tymi wyglądającymi na chaotyczne ruchami chce sprawić, by się mocniej zaangażowała. Nie chodzi nawet o to, by co jakiś czas wysłała nad Dniepr skrzynię z amunicją czy wyrzutnię rakiet, ale by doprowadzić do przebudowy europejskiego systemu bezpieczeństwa. I tak jak Europejczycy odrobili lekcję, widząc „brutalność” Trumpa odnośnie do ich własnego bezpieczeństwa, tak też będą musieli odrobić tę drugą lekcję. Choć za tę naukę teraz swoją krwią płacą Ukraińcy.

Czytaj więcej

Nagroda Nobla dla Donalda Trumpa? Beniamin Netanjahu wręczył mu dokument

Rutte powiedział w „NYT” również, że wojna Rosji z Ukrainą jest na rękę Chinom, które mogą wiązać siły Zachodu tutaj, by odciągać uwagę i zaangażowanie od Tajwanu, gdy zdecydują się go zaatakować. Oznacza to, że Ameryka prędzej czy później zmniejszy swoje zaangażowanie w Europie, jeśli będzie chciała utrzymać rolę hegemona także w Azji. I lepiej, byśmy byli na to gotowi. Może więc największym zagrożeniem dla Europy nie jest amerykańska brutalność i kaprysy Trumpa, ale jej własna drzemka? Może Trump ma rację?

Jeśli dziś jest poniedziałek, to USA Donalda Trumpa wznawiają dostawy uzbrojenia na Ukrainę. Bo rzeczywiście w nocy z poniedziałku na wtorek, po rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim, Trump nakazał Pentagonowi wznowić dostawy sprzętu, przede wszystkim służącego do samoobrony. Stało się to kilka dni po tym, gdy Pentagon po raz trzeci wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy.

Co w praktyce znaczy zasada America First

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka