27 marca w Rzeczpospolitej Dariusz Rosiak w artykule pt. "Wystarczy przymknąć oczy" przybliżył polskim czytelnikom historię opublikowaną niedawno przez BBC o tym, jak pieniądze m.in. z koncertów Live Aid, organizowanych przez Boba Geldofa zostały sprzeniewierzone przez etiopskich rebeliantów. Wielu komentatorów i dziennikarzy uznaje, że wyniki śledztwa BBC mogą być zgodne z rzeczywistością. To bardzo smutna informacja — działacze Band Aid zostali oszukani przez rebeliantów, którzy prawdopodobnie wykorzystali większość zebranych wówczas funduszy (również w ramach sławnych koncertów Live Aid) na zakup broni. Zaskakujące jest to, jakie wnioski wyciąga z tego Rosiak i jak mocno uogólnia pisząc o pomocy w kraju, gdzie niewiele się o niej mówi i przez to zwykłemu czytelnikowi ciężko zweryfikować tezy autora.
Z jednej strony Rosiak oskarża organizacje o nieudolność i brak koordynacji (rozkradzenie pieniędzy przez rebeliantów w Etiopii), z drugiej o profesjonalizację i powstanie „przemysłu” pomocowego. Pisze m.in: „Wystarczy przymknąć oczy na oczywiste fakty, lekko się wzruszyć losem najuboższych tego świata i fajne wakacje albo dobra posada z dodatkiem moralnej satysfakcji zapewniona.” Przyjrzyjmy się sytuacji w Polsce.
Jeśli polskie duże organizacje humanitarne i rozwojowe chcą się dokształcać czy kupować często niezbędny do pracy sprzęt (np. telefony satelitarne), muszą robić to za własne pieniądze, a nie te zdobyte w ramach konkursów z polskich środków publicznych. Ludzie pracujący w tych organizacjach spędzają dużą część czasu w krajach rozwijających się, gdzie standard życia jest dużo niższy, niż w Polsce. To, że Afryka kojarzy się potocznie z safari i pachnącymi plantacjami herbaty, nie znaczy, że tam właśnie „odpoczywają na swoich misjach” ludzie realizujący działania pomocowe. Ci, którzy marzą jedynie o podróżach do egzotycznych krajów, szybko odchodzą. Pracownicy tych organizacji jeżdżą do innych krajów bogatych, by się uczyć, wymieniać wiedzą, wspólnie z zagranicznymi organizacjami planować działania prowadzone na tych samych obszarach. Czy jednak jest to powód, by oskarżycielskim tonem mówić o powstaniu „przemysłu”?
Niesprawiedliwe jest oczekiwanie, że pracownicy tych organizacji będą pracować nie otrzymując żadnej zapłaty i czerpać wiedzę z powietrza i na własną rękę. Brak wiedzy i doświadczenia może skutkować właśnie sytuacjami, w których nasze pieniądze zamiast pomagać najbiedniejszym, będą sprzeniewierzane na zakup broni. I jeszcze jedno: organizacje pomocowe również popełniają błędy, jak wszyscy. Chyba nikt nie myślał inaczej?
„Zachód zamroczony postkolonialnym poczuciem winy, które zwykle towarzyszy mu, gdy ludzie w Afryce zaczynają głodować, zbierał pieniądze...” Może jednak Zachód pomaga, bo są ludzie, którzy niezmiennie pokazują, że jest taka potrzeba? Gdyby rzeczywiście postkolonialne poczucie winy kierowało czy nawet zamraczało Zachód, wówczas pomoc rozwojowa w ciągu kilku lat doprowadziłaby do — co najmniej — zażegnania skrajnego głodu. Zlikwidowanie głodu na świecie jest fizycznie możliwe, pytanie - co każdy z nas wiedząc o tym może zrobić, by to stało się faktem? Może za mało postkolonialnego zamroczenia, a zbyt dużo neokolonialnego importu?