Kanonizacja Jana Pawła II jest coraz bliżej. Nawet jeżeli poprzedzi ją etap beatyfikacji, to ponieważ kult papieża Wojtyły ma charakter uniwersalny, niezwłocznie rozpocznie się druga faza wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze. Co ten fakt oznacza dla Polaków? Co ten fakt oznacza dla pokolenia Jana Pawła II, o którego istnienie wciąż się sprzeczają socjologowie?
Myślę, że określenie to warto interpretować szeroko, obejmując nim tych, którzy swoją dojrzałą wiarę formowali pod wpływem świadectwa, nauczania Jana Pawła II i spotkania z nim. Mogą to więc być dzisiejsze 25-latki, które kończyły szkoły średnie w roku śmierci papieża, a w swojej pamięci przechowują wspomnienia z trzech jego ostatnich pielgrzymek do ojczyzny, a także ludzie dziś w wieku sędziwym, którym postać Jana Pawła II pomogła w odkryciu rzeczywistości wiary i Kościoła. Co jednak może jednoczyć to, tak szeroko rozumiane, pokolenie Jana Pawła II, co jest jego wspólnym mianownikiem?
[srodtytul]Pokolenie z radością w sercu[/srodtytul]
Sądzę, że wspólna im jest, a przynajmniej być powinna, świadomość daru i świadomość długu. Daru, bo bez wątpienia Polska wkroczyła w uprzywilejowany okres swej historii. A uprzywilejowanie to: wyzwolenie z komunizmu i włączenie się w proces integracji europejskiej, w ogromnym stopniu zawdzięczamy Janowi Pawłowi II. Jako ludzie wierzący otrzymaliśmy też od niego integralną propozycję chrześcijaństwa – otwartego i nowoczesnego, a zarazem ewangelicznie radykalnego i wiernego tradycji, które łączy działanie z kontemplacją. Otrzymaliśmy Kościół o odmienionym obliczu, bo jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia sporo było w nim lęków i podziałów, a statystyki wieściły szybkie jego kurczenie i utratę społecznego wpływu.
To doświadczenie swoistego obdarowania przez historię powinno rodzić – i jestem pewien, że w wielu z nas rodzi, choć często tak tego nie nazywamy – egzystencjalne poczucie długu, który zaciągnęliśmy, żyjąc w epoce Jana Pawła II, poczucie zobowiązania do wierności temu, czym żył i czego nauczał. I nie jest to jedynie imperatyw moralny, ale też wynik spojrzenia na naszą historię oczami wiary. Fakt, że Polakom urodzonym po II wojnie światowej okrutne, ekstremalne doświadczenia, typowe dla tylu wcześniejszych generacji, zostały oszczędzone, ma również swój wymiar teologiczny. Tak też swoją biografię interpretował Jan Paweł II. Choćby w „Darze i tajemnicy”, kiedy pisał o rozumieniu swojego kapłaństwa: „Mnie te najcięższe doświadczenia zostały przez Opatrzność oszczędzone, ale dlatego mam tym większe poczucie długu w stosunku do tylu znanych mi ludzi, a także jeszcze liczniejszych owych bezimiennych, bez różnicy narodowości i języka, którzy swoją ofiarą na wielkim ołtarzu dziejów przyczynili się w jakiś sposób do mojego powołania kapłańskiego”. Pan Historii przemawia poprzez wydarzenia. I, to też trzeba sobie powiedzieć, wyraziście przemówił do nas przez wydarzenie: Karola Wojtyły/Jana Pawła II.