Na najnowszą książkę Piotra Wojciechowskiego „Café Navarra” złożyły się eseje o rozpadzie wrażliwości człowieka Zachodu. Pokazują, co dzieje się, i co stać się może, z ludzkością, która swój własny gatunek poddaje eksperymentowi: ideologicznemu, genetycznemu, psychologicznemu. Co może stać się z człowiekiem, gdy jego psychika ulegnie reklamowej inżynierii.
Miejsce kultury jest, jak pisze autor, „po stronie człowieka”, a człowiek potrzebuje jej wsparcia. Potrzebuje jej zwłaszcza w tych obszarach, w których w jego doświadczeniu wypełnia się proroctwo Nietzschego: „Bóg umarł”. Tam, gdzie kultura i sztuka wycofują się z więzi z Bogiem, człowiek przestaje być dobrem chronionym. W nauce potrzeba poznania wyradza się w zachłanną ciekawość, a sztuka staje się eksperymentem transgresji, przekraczania kolejnych tabu, niszczenia znaków religijnych, estetycznych i obyczajowych, którymi człowiek naszej cywilizacji zaznaczał – jeszcze do niedawna skutecznie - własną nietykalność.
W skali masowej proces ten obserwujemy w zakresie sztuki audiowizualnej, a jego opis na przykładzie gatunku zwanego reality show („Przebrani we własne skóry”) należy do najświetniejszych fragmentów książki.
Zgromadzeni we wspólnym pomieszczeniu wynajęci ludzie mają rzekomo jedno zadanie: pozostawać sobą, zachowywać się naturalnie. Dzięki temu widzowie mają być dopuszczeni do uczestnictwa w życiu tamtych – mają zatem dostąpić czegoś, czego sztuka nie daje: kontaktu z żywą rzeczywistością.
W istocie jednak i jedni, i drudzy kłamią. Kłamią „aktorzy”, że nie grają – wiedzą przecież, że są podglądani, oceniani, i że będą tym bardziej atrakcyjni, im bardziej pomysłowo i w wyzywający sposób będą się zachowywać. Widzowie samych siebie oszukują, że mają udział w prawdziwym życiu innych ludzi: oni przecież tylko podglądają zachowania owych „aktorów” i pobudzają ich do zachowań jeszcze bardziej ekstrawaganckich. W rzeczy samej, wystawieni na pokaz mają tylko jedno zadanie: osiągnąć – kosztem odsunięcia granic wstydu – możliwie największą rynkową atrakcyjność widowiska. Udział w nim degraduje jednak wszystkich uczestników.