To dogmat, w który wierzy się w Finlandii – że alkohol wpływa na Finów w sposób szczególny, wyzwalając w nich skłonność do przemocy.
Kiedy w końcu na początku lat 30. prohibicję zniesiono, pragmatyczni Finowie z właściwą sobie innowacyjnością podeszli do problemu picia. Wymyślono, jak powinna wyglądać butelka narodowej wódki Koskenkorva. Miała mieć pojemność pół litra, nigdy więcej – wystarczająco, by się porządnie upić, ale nie tak dużo, żeby wpaść w stan niekontrolowanej furii. Nie miała też szyjki – co miało zapobiec wykorzystaniu jej jako zaimprowizowanej broni, gdyby jednak ktoś wpadł w szał.
A jednak wszystkie innowacyjne strategie zawiodły. Także ta, która zakładała, że Finowie przestawią się na „europejskie”, czyli umiarkowane, picie wina i piwa, głównie do posiłków. Ale stało się inaczej – zaczęli oprócz wódki pić duże ilości piwa.
– Kiedy w latach 70. po raz pierwszy usłyszałem, że piwo może stać na półkach w supermarketach, byłem w szoku, że w ogóle się coś takiego mówi. Przecież piwo było tylko w sklepach monopolowych – opowiada jeden z moich rozmówców. – Wszystko się zmienia. Trudno się więc dziwić, że teraz przyszedł czas na inną wielką dyskusję: o małżeństwach homoseksualnych.
Powściągliwie się uśmiecha, gdy mówię, że bardziej naturalnym porządkiem rzeczy wydaje się najpierw poluzowanie rygorów dotyczących wina, które wciąż można kupić jedynie w państwowych sklepach sieci Alko. Jednak dla Finów bardziej niebezpieczna i grzeszna wydaje się wizja butelki rieslinga stojącej obok artykułów spożywczych niż pary gejów biorących ślub.
[srodtytul]Prawo geja do ślubu[/srodtytul]
W telefonie słychać westchnienie i połączenie zostaje przerwane. Päivi Räsänen, kobieta, która zbulwersowała fińską opinię publiczną, nie chce rozmawiać z prasą, także z Polski. Później co prawda obiecuje, że odpowie na pytania e-mailem, ale tego nie robi.
Trudno więc powiedzieć, czy żałuje słów, które wypowiedziała w telewizyjnej debacie, czy też powtórzyłaby je raz jeszcze. Zapewne poglądów nie zmieniła, ale głosi je mniej otwarcie. Jej szczerość miała katastrofalne skutki. Fiński Kościół luterański w ciągu dwóch tygodni stracił ponad 30 tysięcy wyznawców oburzonych wypowiedziami Päivi Räsänen, przewodniczącej chrześcijańskich demokratów, która stwierdziła, że jeśli ktoś jest homoseksualistą, to musi zdawać sobie sprawę, iż postępuje wbrew nauce Kościoła, bo homoseksualizm jest grzechem.
– Dlaczego powiedziała coś tak okropnego? Miło wyglądająca atrakcyjna kobieta, która jest lekarzem i ma pięcioro dzieci, zachowuje się tak strasznie. To bardzo dziwne – mówi Elina Haavio-Mannila, profesor socjologii na uniwersytecie w Helsinkach.
Twierdzenie, że dominujący w Finlandii Kościół luterański mógłby nie akceptować homoseksualnych związków, wręcz ją szokuje. Kiedy nieostrożnie wspominam, że w polskiej rzeczywistości trudno byłoby sobie wyobrazić poważną debatę, w której rozważano by kwestię kościelnych ślubów gejów, najwyraźniej także spadam do kategorii niemiłych osób.
Jak to się stało, że prowincjonalna Finlandia ma tak liberalne podejście do problemu homoseksualnych ślubów? Popiera je większość Finów, ponad 54 procent.
– To prawda, że w tradycyjnej społeczności chłopskiej homoseksualizm nie był akceptowany. Precyzyjnie rzecz ujmując, na fińskiej wsi, jak pokazują badania, gej miał specyficzne miejsce. Był traktowany jak dziwak, trochę klaun – mówi Elina Haavio-Mannila. Przez kilkadziesiąt lat pani profesor, obecnie na emeryturze, prowadziła badania nad życiem seksualnym Finów. Wynika z nich, że rewolucja seksualna wytyczyła kierunek, w którym idą oni coraz dalej.
– Związki są bardziej otwarte. Przedmałżeńskie stosunki były już wcześniej normą, bo w społeczeństwach chłopskich ceni się płodność kobiety i ją sprawdza. Ale w tradycyjnym społeczeństwie bardzo źle patrzy się na zdradę małżeńską. Tymczasem z ostatnich badań wynika, że jeśli chodzi o zdrady partnerów, to wyprzedziliśmy nawet Szwecję – mówi profesor Haavio-Mannila.
Jeśli jednak popatrzeć na Finlandię z dystansu, to najgłębsze zmiany dotyczą właśnie podejścia do problemu homoseksualizmu. Finowie wzięli szybkie tempo – startowali z punktu, w którym kary za homoseksualizm przewidywał kodeks karny, co zniesiono dopiero w 1971 roku. Trzy dekady później partnerskie związki homoseksualne zostały oficjalnie uznane przez państwo, a prezydentem kraju została Tarja Halonen, która w swoim czasie była przewodniczącą stowarzyszenia SETA walczącego o prawa gejów, lesbijek i osób transseksualnych.
– Kiedy Tarja Halonen startowała w wyborach prezydenckich, odbierałam telefony od jej przeciwników politycznych, którzy chcieli mnie skłonić, bym wypowiedziała się na temat jej orientacji seksualnej – mówi pani profesor. – Ale czy fakt, że okazałaby się lesbijką, zaszkodziłby jej? Nie sądzę.
Pani Halonen wypowiedziała się na ten temat oficjalnie
– oświadczyła, że nie jest lesbijką. Ma córkę – o jej ojcu nie wiadomo nic bliższego – a ślub wzięła już jako pani prezydent, wcześniej uznając to za burżuazyjny przeżytek.
[srodtytul]Innowacja kontra pożądanie[/srodtytul]
To kolejny paradoks Finlandii – Finowie wcale nie kwapią się do zawierania małżeństw, a jednak gotowi są z determinacją walczyć, by mogli je zawierać homoseksualiści. Nie znajduję odpowiedzi, dlaczego tak jest. Moi rozmówcy zachowują się tak, jakby to było oczywiste. Można odnieść wrażenie, że związane jest to z tak ważną dla nich ideą egalitaryzmu. Jeśli istnieją śluby, to wszyscy powinni mieć do nich prawo. Tak jak wszyscy uczniowie w Finlandii mają prawo do bezpłatnego gorącego posiłku.
Kiedy sprawdzam, ile osób odeszło z Kościoła luterańskiego po debacie na temat homoseksualizmu, uderza mnie dziwna statystyka. Poprzednia fala odejść miała miejsce kilka miesięcy wcześniej, po ujawnieniu skandalu z pedofilią – wówczas jednak zrezygnowało kilkakrotnie mniej Finów.
A jednak wszystkie skomplikowane problemy obyczajowe mogą się w przyszłości uprościć. Wynika to z oficjalnej publikacji „100 społecznych innowacji z Finlandii”.
Zastanawiając się, jak „opanować problem pożądania” – co położyłoby kres chorobom przenoszonym drogą płciową – proponuje się tam przejście do „bezpiecznego, wolnego od infekcji świata wirtualnego seksu”. Ta radykalna i ostateczna strategia rozwiązania problemu kończy się pełną narodowej dumy konkluzją, że „jako lider w dziedzinie technologii informatycznej Finlandia mogłaby być trendsetterem dla innych europejskich krajów”.