[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/temat/466642.html] Jesteś tu po raz pierwszy? Poznaj tygodnik PlusMinus![/link][/b][/wyimek]
"Przed rokiem usłyszałem w Kairze taki dowcip: Pan Bóg, czytając gazetę, zdziwił się, że Hosni Mubarak rządzi Egiptem już od prawie 30 lat. Wysyła więc archanioła Gabriela, by powiedział prezydentowi, że czas się pożegnać z narodem. – Naprawdę? – mówi zaskoczony Mubarak. – To dokąd się ten naród wybiera? Dziś nie tylko egipski dyktator nie wie dokąd wybiera się jego naród. Nie wie Ameryka, nie wie Europa, nie wie Izrael ani nikt inny na Bliskim Wschodzie. Nie wiedzą tego również sami Egipcjanie" - stwierdza Dariusz Rosiak w analitycznym eseju o sytuacji bliskowschodniej [b][link=http://www.rp.pl/artykul/605260,605332-Dajcie-im--sznur.html" "target=_blank]Dajcie im sznur[/link][/b].
"Czy można było tego uniknąć, a przynajmniej przewidzieć? Zapewne tak, gdyby tacy ludzie jak Mubarak i Ben Ali żyli w realnym świecie i wiedzieli, co dzieje się w ich krajach, i gdyby przez lata nie utrzymywali dyktatorskich reżimów. I gdyby Stany Zjednoczone, Europa, Izrael rozumiały, że społeczeństwa arabskie mają takie samo prawo do życia w wolności jak my, i wcześniej czy później upomną się o realizację swoich aspiracji, podobnie jak 20 lat temu uczyniły to narody Europy Wschodniej. Dziś, z perspektywy tego ostatniego miesiąca, wydaje się to absurdalne, ale najwyraźniej przekonani byliśmy, że naturalnym porządkiem społecznym dla Arabów jest zamordystyczna dyktatura wspierana przez Zachód: jeszcze na trzy dni przed wybuchem rewolucji w Tunezji Frederic Mitterrand francuski minister kultury, bratanek byłego prezydenta Francji, mówił: „Przesadą jest traktowanie Tunezji jako dyktatury”. Przed 1989 rokiem wielu Francuzów dokładnie tak samo patrzyło na aspiracje Polaków czy Litwinów.
Być może największym osiągnięciem zebranych na placu Tahrir nie jest dziś odsunięcie od władzy Mubaraka – wystąpienia jego zwolenników oraz komplikacje polityczne, jakie się w tym wiążą wskazują, że droga do tego celu może być długa i kręta – ale uświadomienie światu, że Egipcjanom tak samo jak większości ludzi na ziemi zależy na życiu w dobrobycie i wolności politycznej. Można było przewidzieć, że młodzi, wykształceni, ale bezrobotni Egipcjanie albo Tunezyjczycy, żyjący od trzech dekad na marginesie społecznym, pozbawieni perspektyw rozwoju we własnym kraju i prawa do osiedlania się w Europie czy Ameryce, zbuntują się, tak jak wcześniej czy później buntują się wszyscy ludzie żyjący pod władzą opresyjnych reżimów".
[b]Obejrzyj zapowiedź najnowszego wydania:[/b]