W ostatnich dniach publiczność rozpalała dyskusja o tym, czy generał powinien polecieć z prezydentem Bronisławem Komorowskim do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II. Ale rok temu na pokład samolotu do Moskwy na uroczystości rocznicy zakończenia II wojny światowej generała zapraszał śp. prezydent Lech Kaczyński. Dwa lata wcześniej posłowie chcieli mu obniżyć emeryturę, Jarosław Kaczyński domagał się dlań kary dożywocia za stan wojenny, a Grzegorz Napieralski przekonywał w specjalnym liście, że „miejsce każdego młodego lewicowca jest u boku generała Jaruzelskiego". Liga Republikańska przez lata organizowała nocne demonstracje przeciwników pod domem generała, a Adam Michnik w wystąpieniach wygłaszanych w całej Europie brał go w obronę. Kościół nigdy Jaruzelskiego nie potępił.
Przeczytaj cały artykuł w Plusie Minusie
I
Nastawienie różnych środowisk do Wojciecha Jaruzelskiego było niejednoznaczne i często zaskakujące. Każdy musiał się wobec niego określić nie tylko po to, by jasno opisać swoją ocenę PRL i procesu wyjścia z komunizmu, ale też po to, by zawalczyć o głosy kilku milionów ludzi, dla których twórca stanu wojennego jest ciągle bohaterem. Niemal wszyscy politycy w ten czy inny sposób wykorzystywali generała do mobilizacji własnych elektoratów.
Niezależnie od coraz bardziej ewidentnych dowodów winy generała, które gromadzą historycy, Polacy ciągle są podzieleni w ocenie działalności Wojciecha Jaruzelskiego. Stąd nieustanne emocje, stąd rosnące tłumy na warszawskiej ulicy Ikara każdego 13 grudnia o północy, ale stąd też nierzadkie przyjazne gesty, np. obecnego prezydenta wobec Jaruzelskiego.
Dobrodziej Kościoła
Sposobów wyjaśniania utrzymującej się akceptacji dla przeszłych działań generała jest wiele. Paweł Kowal, polityk PJN, ale też autor pracy doktorskiej na temat Jaruzelskiego, uważa, że do utrzymania się ciągle dobrego wizerunku w dużej części społeczeństwa przyczyniła się skuteczna gra propagandowa jego otoczenia w latach 80. – Jerzy Urban, Wiesław Górnicki dbali o to, by już po zniesieniu stanu wojennego Jaruzelski nie kojarzył się ludziom z trudnymi decyzjami. Zakonserwowali jego wizerunek żołnierza-patrioty. Od złych decyzji był Czesław Kiszczak i inni. To on miał być czarnym charakterem. To on, a nie Jaruzelski, kojarzy się np. ze śmiercią księdza Jerzego. W budowaniu trwałego pozytywnego wizerunku Urban i Górnicki okazali się dużo bardziej skuteczni od współczesnych spin doktorów – mówi.