Osobę, której zachowania zdominowane są przez polactwo, potocznie nazywa się polaczkiem. Polaczka charakteryzuje kilka podstawowych cech: skrajna nieufność, czerpanie satysfakcji z nieszczęścia innego Polaka (najlepiej sąsiada lub współpracownika), selektywna ślepota, impulsywna nienawiść do innych Polaków (szczególnie, jeżeli odnieśli sukces) oraz chęć udowodnienia sobie, że jest się ważnym. Następnie pokazałem, w czym przejawia się polactwo w życiu społecznym i gospodarczym w naszym kraju. Po tym wpisie rozgorzała zażarta dyskusja: było prawie 600 komentarzy, i to nie takich jak na portalach Sami Wiecie Których, tylko poważnych, merytorycznych. Padało wiele przykładów polactwa, ale i sporo oskarżeń, że trzeba być dumnym z Polski.

Wśród przejawów wymieniano budowanie płotu na świeżo kupionej działce, „żeby tylko nikt obcy nie chodził po moim", ale i wznoszenie wysokich ogrodzeń wokół budynków i osiedli w miastach, rzecz nieznana w krajach o wyższym poziomie kapitału społecznego, gdzie płotów albo nie ma, albo są niskie. W jednym z komentarzy napisano, żebym odczepił się od płotów, bo przecież firma ubezpieczeniowa odmówi ubezpieczenia nieruchomości (lub wyjątkowo drogo policzy), jeżeli nie będzie odpowiedniego płotu. No proszę: polactwo mamy wpisane nawet w regulacje prawne...

W ciągu ostatnich dwóch lat zespoły badawcze pod moim kierownictwem opublikowały trzy raporty – o innowacyjności, o sektorze farmaceutyczno-medycznym i o tworzeniu prawa  – w których pokazaliśmy, jak wiele Polacy osiągnęli, oraz jak polactwo doprowadziło do tego, że bardzo niewiele z tych osiągnięć zostało przekutych na miliardy złotych zysku, na rozwój gospodarczy i społeczny kraju. Podobnie jest z wizerunkiem Polski: wszyscy nam gratulują, ale pytanie o znany polski produkt albo słynnego współczesnego wielkiego Polaka to recepta na kłopot. Mało kto potrafi coś powiedzieć: czasami pojawia się nieśmiertelna polska wódka. Bywa i gorzej: pamiętam kłopot z odbiegającymi od standardu pokojami podczas wakacji w Malezji. Atmosfera gęstniała, menedżer hotelu usiłował załagodzić sytuację i zagadnął, skąd jesteśmy: „A, z Polski. Wiem, w Polsce mówicie po niemiecku". Jak mówią internauci: FAIL.

Jeśli nie będziemy budować świadomości narodowej w globalnym świecie, to gdy pokolenie dziś wożone do szkoły za kilka dekad przejmie rządy, nie będzie już czym władać. Musimy zacząć budować kult sukcesu Polaków, począwszy od szkoły. Należy temu poświęcić znaczną część zajęć historii i WOS. Szczególnie ważne są osiągnięcia Polaków, które prowadziły do budowy wielkich firm prywatnych, do wielkich sukcesów komercyjnych. Niech uczą się o tym, jak polskie autobusy lub krzesła zdobywają świat, jak polscy młodzi informatycy biorą złoto na światowych konkursach, a polskie gry komputerowe zarabiają miliony, a potem miliardy. Wtedy młode pokolenie będzie miało się z kim identyfikować. Wiedza o tym, że Polska tylko cierpiała i broniła Europy przed najazdami, by potem polec, nie zbuduje w młodych Polakach głodu sukcesu. Niech w szkole zamiast testowego wyścigu szczurów zapanuje duch pracy zespołowej i współpracy – jak w Finlandii. W telewizji, zamiast kodu kulturowego Pawlaka, Kargula i płotu, niech pojawi się nowy kod kulturowy, promujący współpracę i Polskę bez płotów. Wtedy będzie mniej polactwa i więcej dumnych Polaków.

Autor jest profesorem i rektorem Uczelni Vistula w Warszawie