Żelazna Pięść Ukrainy

Witalij Kliczko, słynny mistrz zawodowego boksu, przebojem wkracza na polityczny ring

Publikacja: 27.10.2012 01:01

Żelazna Pięść Ukrainy

Foto: ROL

Sondaże przedwyborcze mówią, że Udar, partia Kliczki, wyprzedziła już Zjednoczoną Opozycję idącą do niedzielnych wyborów parlamentarnych pod szyldem partii Batkiwszczyzna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, uznawanej dotychczas za głównego rywala prezydenckiej Partii Regionów Wiktora Janukowycza.

Rozmowa z października 2012

Nazwisko otwiera drzwi



Kilka lat temu podczas pomarańczowej rewolucji Witalij Kliczko stał obok Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko, ale ich drogi już dawno się rozeszły.



– To, co wtedy mówili na Majdanie, okazało się pustymi słowami. Korupcja jest większa, niż była. Zamiast z nią walczyć, Juszczenko i Tymoszenko toczyli swoją prywatną wojnę, bo najważniejsze były ich interesy, ich egoizm. Na Majdanie protestowaliśmy wspólnie przeciwko autokratom, walczyliśmy o lepszą Ukrainę, ale oni już o tym zapomnieli. Nie należę do ich partii, stoję na czele swojej. Jest w niej sporo młodych ludzi, którzy podobnie jak ja mają nadzieję, że Ukraina stanie się w przyszłości częścią Europy –

mówił Witalij „Rzeczpospolitej"

w kwietniu 2009 roku w Kijowie.



Był już wówczas nie tylko mistrzem wagi ciężkiej w boksie, ale też liderem nowego ugrupowania Udar (Cios). Wcześniej był jeszcze Kliczko-Blok, ale dopiero Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform dał mu szansę poważnego zaistnienia na scenie politycznej. Wiosną 2009 roku wierzył, że zostanie merem Kijowa i zrobi z tego miasta wizytówkę Ukrainy, ale teraz ważniejsze są wybory parlamentarne, tym bardziej że 28 października partia Kliczki może liczyć na sensacyjnie dobry wynik.



– Na Ukrainie Witalij Kliczko jest Bogiem, idolem, który w ringu rozsławia ten kraj – mówi dziennikarka TVP Barbara Włodarczyk, autorka interesującego reportażu o „Bokserze, który chce zostać prezydentem".



Bo starszy z braci Kliczko nie ukrywa, że w przyszłości marzy mu się nawet prezydentura. Trzy lata temu  w Kijowie mówił: – Mieszkałem w wielu krajach, między innymi w Niemczech i USA, znam wielu mądrych ludzi, wiem, co trzeba zrobić, by rządzić z sukcesami. I nie będę tego robił dla pieniędzy, te zarobiłem na ringu.



Obaj z młodszym bratem Władymirem, też mistrzem świata w wadze ciężkiej, mają wiernych kibiców na całym świecie. Na Ukrainie nazwisko Kliczko otwiera wiele drzwi – pozwala uniknąć mandatu czy wielogodzinnych korków na granicy i dyplomatycznym przejściem wrócić do Polski.

Przed Putinem

Teraz Witalij jeździ z jednego wiecu na drugi i stara się przekonać do siebie niezdecydowanych. Tych, którzy wierzą w Janukowycza czy siedzącą w więzieniu Tymoszenko, nie przekona, ale niezdecydowanych jest najwięcej.

Ludzie przychodzą tłumnie, by zobaczyć go z bliska, poprosić o autograf, choć nie dostają za to po 100 hrywien, jak w przypadku innych mityngów politycznych. Wiedzą, że Kliczko jest bogaty, bo zarobił w ringu miliony, ale mają też świadomość, że to uczciwie zdobyta fortuna. A to wartość na Ukrainie bezcenna. Kliczko jest czysty, nie ciągną się za nim żadne afery, ale to nie znaczy, że nikt go nie atakuje. Są głosy, że dogadał się już z oligarchami i rozbija opozycję. Witalij przekonuje o swojej uczciwości, twierdzi, że nikt za nim nie stoi, a ci, którzy mu to zarzucają, łżą jak psy.

Gdyby o pozycji politycznej decydowały tylko rankingi popularności, zostawiłby wszystkich w tyle, ale polityka to nie ring, w którym gra jest względnie czysta. Na pytanie, kto jest wzorem prawdziwego mężczyzny, co trzeci Ukrainiec wymienia Witalija, za nim są młodszy brat Władymir i prezydent Rosji Władimir Putin. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przegrywa sromotnie, tylko 6,3 procent rodaków stawia na niego.

Kliczko wie, na jakim gruncie toczy teraz walkę polityczną i dlatego otacza się ludźmi, których zna od lat i którym może ufać. Politolodzy twierdzą, że przyszłość Ukrainy będzie się w większym stopniu rozstrzygać w wyborach prezydenckich za dwa lata, a niekoniecznie w tych najbliższych, parlamentarnych. Do tego czasu zaś pozycja Kliczki i jego partii może się umocnić. A każda kolejna wygrana walka w ringu z pewnością zagwarantuje mu jeszcze więcej głosów. Tak więc jeśli pojawi się informacja, że mistrz kończy karierę, to niekoniecznie musi być prawdziwa. Raczej należy ją odczytywać tak, jak robią to Ukraińcy, że Kliczko skończy karierę kolejnemu rywalowi, którego znokautuje (krąży już w Kijowie taki dowcip).

Wesprzeć Tymoszenko

Witalij, w odróżnieniu od młodszego o pięć lat Władymira, który jest jeszcze kawalerem, to ojciec rodziny. Z Natalią Jegorową, byłą lekkoatletką i modelką, ożenił się w 1996 roku. Mają trójkę dzieci: Igora (12 ), Weronikę (9) i Maksyma (7). Najmłodszy syn otrzymał imię na cześć byłego mistrza wagi ciężkiej, Niemca Maksa Schmelinga.

– Chciałbym, aby moje dzieci studiowały na Harvardzie – mówił w rozmowie z „Rz". Sobie też zawsze stawiał ambitne cele. W ubiegłym roku, przed pojedynkiem z Tomaszem Adamkiem, przerwał przygotowania, by polecieć na kilka dni do Kijowa i wesprzeć aresztowaną Julię Tymoszenko. – Teraz najważniejsza jest walka o demokrację, więc musiałem tam być – tłumaczył, gdy pytano, dlaczego to zrobił.

Przemysław Saleta, który prawie ćwierć wieku temu uczył Witalija w Warszawie kick-boxingu, mówi, że to człowiek, który na ogół osiąga to, co zamierza. – Jest zawodowcem w każdym calu. Perfekcjonistą z charakterem, typem lidera i zwycięzcy.

Polityka to dla Kliczki dobre miejsce, by dalej walczyć, bo ring jest już dla niego za ciasny. Ostatni pojedynek z Manuelem Charrem, rozegrany we wrześniu w Moskwie, zakończył w charakterystycznym dla siebie stylu: przed czasem. Nokauty to nadal jego specjalność, choć nigdy się nie nastawia na takie rozstrzygnięcie. – Nokaut przychodzi sam – twierdzi człowiek, który procentowo wygrał przed czasem więcej walk niż najwięksi mocarze, tacy jak George Foreman czy Mike Tyson.

Kiedy ostatnio ukazała się informacja, że starszy Kliczko kończy karierę, wydawało się, że to logiczna konsekwencja jego politycznych pasji. Ale Witalij szybko ją zdementował. – Mam niepisaną umowę z trenerem Fritzem Sdunkiem i ludźmi z mojego sztabu szkoleniowego. Jeśli zauważą, że nadszedł czas na pożegnanie, to mi o tym powiedzą. Ale na razie uważają, że jestem lepszy niż dziesięć lat temu.

Starszy z braci już raz kończył karierę, wydawało się wtedy, że bez szans na powrót. – To była  jedna z najcięższych decyzji w moim życiu. Nie tak to sobie wyobrażałem, ale moje ciało znów mnie zawiodło – mówił w 2004 roku, po kolejnej poważnej operacji, a jego menedżer  Bernd Boente przekazał opinii publicznej, że mistrz rezygnuje z boksu, choć przygotowania do walki z Hasimem Rahmanem ruszyły już pełną parą.

Bob Arum, obok Dona Kinga  najsłynniejszy z bokserskich promotorów, wygrał przetarg na organizację walki Kliczko – Rahman w Las Vegas, płacąc 12 milionów dolarów. Zakrojona na szeroką skalę promocja tego pojedynku pochłonęła fortunę. Arum, były nowojorski adwokat, nigdy nie żałował pieniędzy na reklamę swych widowisk. Objazdowa trasa po 13 miastach rozsianych po całych Stanach też kosztowała krocie, ale w tym biznesie nie ma miejsca dla skąpców. Na Kliczkę czekało honorarium w wysokości 7,8 mln dolarów, ale on zrezygnował, choć mógł założyć usztywniającą opaskę na prawe kolano, jak proponował lekarz, i wejść do ringu.

Murzyn kopnął obrotówką

Dziś już niewiele osób pamięta, jak brutalnie atakowano wtedy Witalija, pisząc, że boi się Rahmana. Zapomniano, że dwa  lata wcześniej zdecydował się walczyć z Lennoksem Lewisem, choć dostał taką propozycję na 12 dni przed pojedynkiem. Przygotowywał się wtedy do walki z kim innym, ale rywal Lewisa doznał kontuzji, więc Witalij skorzystał z okazji.

To była krwawa wojna w Los Angeles. Po sześciu rundach Kliczko prowadził u wszystkich sędziów, ale lekarz  przerwał walkę. Twarz Witalija przypominała krwawy befsztyk, a na łuk brwiowy trzeba było założyć wiele szwów. Wtedy pod adresem Ukraińca sypały się komplementy, był „wielką nadzieją białych", tym, który po przejściu na emeryturę Lewisa uzdrowi wagę ciężką.

Dziś pozycja braci Kliczków jest niezachwiana. Są królami najcięższej kategorii, nie mają godnych siebie rywali. Nigdy też nie dowiemy się, który z nich jest w ringu lepszy. Witalij pytany o to odpowiada, jak przystało na polityka: – Do Wowy należą trzy pasy mistrzowskie, a ja mam jeden. On był mistrzem olimpijskim, a mnie na igrzyskach zabrakło. Jest młodszy, szybszy, lepiej wyszkolony technicznie.  Ma talent, którym Bóg mnie nie obdarzył, a jemu dał w prezencie. Potrafi przyśpieszyć jak mało kto, jest w ringu zwinny jak kot. Ja jestem sztywny i już się nie zmienię. To on jest lepszy.

Ten dylemat mogłaby rozstrzygnąć najbardziej oczekiwana walka na świecie, ale jej nie będzie. – Jak wchodzisz do ringu, chcesz znokautować rywala, a jak mógłbyś chcieć zrobić to bratu – mówi Witalij, który pojedynki Władymira przeżywa bardziej niż swoje.  Młodszy brat trzykrotnie przegrywał przed czasem i był taki moment, że Witalij radził mu, by się zastanowił nad zakończeniem kariery. Poskutkowało na tyle, że Wowa zmienił trenera, wziął się w garść i od ośmiu lat schodzi z ringu jako zwycięzca.

Witalij dwukrotnie przegrał z kontuzją. Raz w starciu z Chrisem Byrdem, drugi z Lewisem, ale z przekonaniem twierdzi, że jest niepokonany, bo takich porażek nie przyjmuje do wiadomości.

Współcześni królowie wagi ciężkiej, Witalij i Władymir,  walczą inaczej, różnią się też charakterami. Witalij częściej żartuje i przypomina czasy, gdy przyjeżdżał do Warszawy, by pod okiem Andrzeja Palacza uczyć się kick-boxingu. Tłukł się dobę pociągiem lub autobusem, by stoczyć kilka sparingowych rund z Saletą, wówczas gwiazdą tej dyscypliny. Podczas jednego z takich sparingów Saleta złamał mu nos, ale do twardej walki nie zniechęcił. – Już wtedy widać było, że to ogromny talent – wspomina Palacz i opowiada jeszcze o porażce Witalija  z czarnoskórym Anglikiem Reidem.  – To było na mistrzostwach Europy w Warnie. Murzyn kopnął obrotówką, trafił Witalija piętą w tył głowy i sędzia  miał tylko jedno wyjście. Musiał zakończyć pojedynek, gdyż znokautowany Kliczko długo nie podnosił się z maty.

Gdy kiedyś przypomniałem o tym starszemu Kliczce, skrzywił się z niesmakiem i szybko zmienił temat. Wolał mówić o sukcesach.

Bracia Kliczko rodzili się w różnych częściach byłego Związku Radzieckiego, gdyż ojca, generała lotnictwa, przerzucano z garnizonu do garnizonu. Starszy Witalij urodził się w Biełowodsku w Kirgistanie, a młodszy Władymir w Semipalatyńsku w Kazachstanie. Mama Nadieżda Uljanowna była nauczycielką.

Nieżyjący już ojciec, co obaj zgodnie podkreślają, był wyrozumiały dla ich sportowych pasji. Witalij zaczynał od zapasów, trenował też karting, dużo grał w szachy. Młodszy nie miał złych nawyków z innych sportów walki, boks był pierwszy. A Witalij, gdy zobaczył film „Wejście smoka" z Bruce'em Lee, został karateką.

– Nie byliśmy łobuziakami, ale dużych na ulicy szanują, więc problemów nie było. Dobrze się uczyliśmy, a ja uwielbiałem geografię. Podróżowałem w marzeniach po całym świecie – mówił w jednej z rozmów Witalij.

Są obywatelami świata, milionerami z tytułami doktorów, mają domy w Los Angeles, Hamburgu i Kijowie. Witalij nosi przydomek Dr Ironfist (Żelazna Pięść), a Władymir Dr Steelhammer (Stalowy Młot). Mają własną firmę promotorską K2, lukratywny kontrakt z niemiecką telewizją RTL. To oni dyktują innym warunki. Za trzy minuty walki z Kubańczykiem Odlanierem Solisem w Kolonii Witalij otrzymał 15 mln euro, a rywal 1,8 mln.

Za kolejne pojedynki z Dereckiem Chisorą i Tomaszem Adamkiem kwoty były podobne. Jak wyliczył „Financial Times", bracia zarobili już w ringu po kilkadziesiąt milionów euro, ale to tylko część ich dochodów. Są też biznesmenami, rozkręcają wielkie interesy, zarabiają na reklamach. Na Ukrainie założyli firmę doradczą Türoffener, która uczy, jak robić interesy na Zachodzie, reklamowali McFit, witaminy Eunova, sieć Telekom, są twarzami Mercedesa. Podpisali też kontrakt z niemieckim browarem Warsteiner na reklamę piwa bezalkoholowego.

Ale polityczne ambicje ma tylko Witalij. – Nie jesteśmy bliźniakami czy klonami. Jeden wskoczyłby za drugim w ogień, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy inni. Najważniejsze jednak, że zawsze mogę liczyć na Wowę, tak samo jak on może liczyć na mnie – podkreśla Witalij.

„Niedzielne głosowanie to dla Ukraińców szansa powrotu na europejską drogę rozwoju" – pisze Kliczko w artykule dla „Financial Timesa". „Większość z nich uważa, że od wyboru Janukowycza kraj podąża złą drogą. Kiedyś uwierzyli w optymistyczne hasła pomarańczowej rewolucji, dziś są pesymistami, bo rzeczywistość za oknem nie pozwala im się cieszyć" – przekonuje Kliczko.

I ostrzega, że pozostawienie Janukowycza przy władzy to dalsza promocja kapitalizmu w wydaniu oligarchicznym, który monopolizuje gospodarkę. Podkreśla też, że równie groźne dla demokracji jest selektywne zastosowanie wymiaru sprawiedliwości, co pozwala w każdej chwili wtrącić do więzienia przedstawiciela opozycji, i dyplomatyczna izolacja Kijowa od Brukseli, Moskwy i Waszyngtonu.

Rosyjskie słowa

Bracia mówią płynnie po angielsku i niemiecku, Witalij cały czas szlifuje ukraiński, bo zdarza mu się podczas wieców wtrącać rosyjskie słowa. Ostatnio dwukrotnie, w Kijowie i Warszawie, spotkał się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Kliczko wierzy, że wcześniej czy później Ukraina dołączy do Europy, a on, rosyjskojęzyczny Ukrainiec,  jej w tym pomoże. I już teraz obiecuje, że nie będzie się układał z rządzącą Partią Regionów ani z jej satelitami – komunistami.

Sondaże przedwyborcze mówią, że Udar, partia Kliczki, wyprzedziła już Zjednoczoną Opozycję idącą do niedzielnych wyborów parlamentarnych pod szyldem partii Batkiwszczyzna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, uznawanej dotychczas za głównego rywala prezydenckiej Partii Regionów Wiktora Janukowycza.

Rozmowa z października 2012

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy