„Gazeta Wyborcza”? Coś wstrętnego

Wszyscy mówimy po polsku, mieszkamy tu, ale jest jeszcze kanon wartości, którego nosicielami byli XIX-wieczni wieszczowie, legioniści Piłsudskiego, żołnierze AK i NSZ, żołnierze wyklęci, „Solidarność". I to jest tradycja, której wierny jest Jarosław Kaczyński - mówi Stanisław Pięta, polityk, nauczyciel, poseł.

Publikacja: 20.09.2013 01:01

„Gazeta Wyborcza”? Coś wstrętnego

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Co to dziś znaczy „zdradzić Polskę"?



Choćby grać z przywódcą innego, wrogiego nam państwa w grę przeciwko własnemu prezydentowi.



A kto w nią grał?



Premier Tusk, minister Sikorski, ambasador Arabski...



A prezydent Komorowski?



Jego słowa uwiarygodniające panią Anodinę w sytuacji, gdy nie było wyników żadnego polskiego śledztwa, są haniebne. Gdy się to połączy z jego wcześniejszymi działaniami, na przykład obroną Wojskowych Służb Informacyjnych, może to budzić poważne wątpliwości.



Chce pan powiedzieć, że Tusk, Komorowski, Sikorski to zdrajcy?



Nie ja jestem od stawiania zarzutów karnych.



Ale mówi pan, że premier i minister spraw zagranicznych zdradzili.



W porozumieniu z Rosją działali przeciwko Polsce, doprowadzając do rozdzielenia wizyt premiera Tuska i śp. prezydenta Kaczyńskiego, co jest postępowaniem haniebnym i powinni się tym zająć prokuratorzy.



Pan już werdykt wydał.



Ja mam swoją opinię i niech czytelnicy wyciągną wnioski dla siebie.

Wygrywacie wybory, pan ma zostać ministrem – przyjąłby pan nominację z rąk zdrajcy Komorowskiego?

Nie mam takich aspiracji, więc to mało realne. A hipotetycznie? Gdy żołnierze AK pytali mnie, czy przyjąć odznaczenia z rąk Komorowskiego, to pozostawiłem im wolny wybór, ale przyznałem, że sam bym go nie odebrał.

Jeśli Jarosław Kaczyński wygra wybory, to przyjmie nominację z rąk prezydenta Komorowskiego.

I tu się różnimy, bo pan prezes będzie musiał, a ja nie.

A podałby pan rękę Bronisławowi Komorowskiemu?

...(długie milczenie) Hm, podałbym.

A Tuskowi, Sikorskiemu, Arabskiemu?

Też bym podał.

To jak, bratałby się pan ze zdrajcami, którzy do spółki z Putinem odpowiadają za śmierć prezydenta?

Jeden z byłych polityków PiS powiedział kiedyś piękne zdanie: „Grzeczność aż do stóp szafotu", i to mi odpowiada.

Z grzeczności jest pan znany, porozmawiajmy więc o szafocie. Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?

I on, i Sikorski, i Arabski, i gen. Janicki, i Jerzy Miller – wszyscy powinni stanąć przed Trybunałem za co najmniej niedopełnienie obowiązków. To zarzut minimum, ale to odpowiednie organy w państwie, a nie poseł PiS powinien formułować akty oskarżenia.

Co nie przeszkadza panu zapewniać, że PiS postawi ich przed sądem.

PiS nie stawia ludzi przed sądem...

...tylko od razu przed plutonem egzekucyjnym.

(śmiech) Kary śmierci w Polsce nie ma. A my koncentrujemy się na poprawie sytuacji gospodarczej w Polsce, na zmniejszeniu bezrobocia, poprawie stanu służby zdrowia i edukacji, a nie na Donaldzie Tusku.

„Pisiory, wyp...lać do Kaczora!" – to cytat z blogu młodego działacza PO. Podoba się panu taki język?

Nie jestem jego entuzjastą. Grzeczne to nie jest.

A pisanie do Ruchu Palikota, by „sp...lali, aż się zatrzymają u Putina", jest grzeczne. Bo to przecież cytat z posła na Sejm RP mgr. Stanisława Pięty.

Panie redaktorze, ja tego nie powiedziałem, tylko napisałem na Facebooku, zresztą wykropkowując wulgaryzm.

Kropkowanie wulgaryzmów to hipokryzja. Pana odezwa do palikociarni, by wyp...ała z Polski, jest grzeczna?

Patrząc na to, jakie zagrożenia dla Polski stanowi Ruch Palikota, uznaję, że ten wpis był adekwatny.

Aha, czyli do posła z Ruchu Palikota można mówić „wyp...laj", tak?

Można mu dać do zrozumienia.

„Dać do zrozumienia" i „poseł Pięta" to razem oksymoron. Pan niczego nie daje do zrozumienia, tylko wali na odlew. Można tak mówić do posła od Palikota?

Nie można, i ja tego nie powiedziałem, tylko napisałem w sposób kamuflujący wulgarność.

Czyli jak pana spotkam na ulicy, to nie powinienem mówić „sp...laj", ale jak już dojdę do domu, to mogę to napisać w gazecie?

No, to już pańska decyzja.

Chciałbym pobrać lekcję kultury od posła.

Panie redaktorze, co napisałem, to napisałem, i wałkowanie tego nie ma już sensu.

W jakim wieku jest pańska córka?

Zosia ma cztery latka.

Często pan przy niej klnie?

W ogóle przy niej nie przeklinam.

Tylko pisze na karteczce: „Sp..laj, gówniarzu"?

Pan rozdmuchuje jedno wykropkowane słówko napisane dwa lata temu. To drobnostka.

Zostawmy dwa lata. Celowo przygotowałem tylko wypowiedzi z ostatnich dwóch miesięcy.

I one są już inne.

O tak. Choćby takie: „Kto nie popiera PiS, to zdrajca, kretyn albo niedostatecznie poinformowany w najłagodniejszym przypadku".

Przeprosiłem za tę wypowiedź.

Już pan tak nie uważa?

Uważam, że w grupie osób, która nie popiera PiS, znajdują się ludzie o różnych kwalifikacjach intelektualnych i moralnych, o różnym stosunku do patriotyzmu.

Wśród wyborców PiS też tak jest jak w każdej dużej społeczności. Pytam tylko, czy zgadza się pan z własną wypowiedzią z 17 lipca?

Panie redaktorze, odmawiam odpowiedzi na to pytanie.

„Nie będziemy się z nimi pieścić. Albo Bóg, Honor i Ojczyzna, albo wypad z naszej bajki" – pisał pan na Twitterze. Kogo chce pan z rządzonej przez PiS Polski – proszę wybaczyć, ale posłużę się pańską retoryką – wyp...lić?

Nie mam żadnych planów eksmisyjnych, bez obaw.

Przecież mówił pan „wypad" tym, którzy nie głosują na PiS.

Mówiłem, że się nie będziemy z nimi pieścić.

A gdzie będę mógł odwiedzić własnego ojca, który jest albo zdrajcą, albo kretynem, albo niepoinformowanym i będzie musiał zrobić wypad z Polski, bo nie głosuje na PiS?

Nie, no panie redaktorze, nie ma takiego...

...miejsca, gdzie zorganizujecie nam widzenia? Może zdrajca, może kretyn, ale ojciec i ja go naprawdę kocham.

Proszę się nie obawiać, pod naszymi rządami nic mu nie grozi. To panowie będziecie sobie wybierać miejsce i czas spotkań, tak jak dotąd.

A doprowadzicie go?

Jestem absolutnie pewien, że będzie jak dotychczas.

Według pańskich standardów mam ojca zdrajcę lub kretyna. Co mi pan poradzi?

Przecież pan dobrze wie, że to twitterowa retoryka.

Nie, słowa mają swój realny desygnat.

Nikogo personalnie tak nie nazwałem. Każdy może się zaliczyć do grupy, która mu odpowiada. Gdyby ktoś powiedział, że ci, co nie głosują na PO, to zdrajcy, kretyni lub w najlepszym razie niepoinformowani, to ja bym się nie obraził.

Czyżby?

Nie obraziłbym się, ponieważ nie czuję się ani zdrajcą, ani kretynem, więc może ktoś mnie uważa za niepoinformowanego. Poprosiłbym więc, by mi wyjaśniono, czego nie wiem, a co pozwoliłoby mi głosować na Platformę Obywatelską.

Cytat sprzed kilku dni: „Polacy wybierali Kaczyńskiego, natomiast sieroty po PRL i otumanieni przez WSI 24 i GW wybrali, jak wybrali".

Jarosław Kaczyński był kandydatem całego obozu patriotycznego, uosabiał wszystko, co ważne dla Polski, był bratem prezydenta, który zginął w Smoleńsku, i powinien zostać głową państwa.

Ludzie zdecydowali inaczej. No, ale to nie byli Polacy. Kto poparł Bronisława Komorowskiego?

Inni ludzie, inni obywatele Rzeczypospolitej.

Ale nie Polacy? Tato, właśnie okazałeś się Czechem!

Wszyscy mówimy po polsku, mieszkamy tu, ale jest jeszcze kanon wartości, którego nosicielami byli XIX-wieczni wieszczowie, legioniści Piłsudskiego, żołnierze AK i NSZ, żołnierze wyklęci, „Solidarność". I to jest tradycja, której wierny jest Jarosław Kaczyński.

A tradycja zaprzaństwa, zdrady narodowej, szmalcownictwa i kolaboracji wyniosła do władzy Komorowskiego?

Chciałem powiedzieć, że nasza Rzeczpospolita to chore państwo zamieszkane przez ludzi o zniekształconej świadomości. Wszystko przez to, że nie odcięliśmy się od komunizmu i to nas zdegenerowało. Na spadek po PRL nakłada się nowa inwazja lewactwa, promocja gender i poprawności politycznej, czego efekty możemy widzieć. To zapaść intelektualna i kulturowa. Jesteśmy jakąś marną popłuczyną po Polakach z II Rzeczypospolitej, bo zbyt wielu najlepszych Polaków zginęło w czasie II wojny światowej i w katowniach stalinowskich.

Przetrwać to mogła tylko męta...

Nie tylko!

...poseł Pięta.

Nie ośmieliłbym się tak powiedzieć. Chodzi mi o to, że pierwiastek patriotyczny, którego nosicielem były tamte elity, jest dziś znacznie słabszy.

Podobno prywatnie nie jest pan troglodytą i internetowym chamidłem, ale jak się pana czyta, to można nabrać wątpliwości.

Dlaczego?

Sp...laj, wypad, kretyn, zdrajca – to pański język. Niesiołowski używa podobnego, ale jest powszechnie uważany za faceta, który nie panuje nad swymi odruchami.

Wydaje mi się, że nie doszedłem do poziomu reprezentowanego przez posła Niesiołowskiego. Sporo mi do tego brakuje.

Bronisława Komorowskiego nazywa pan „pRezydentem", miota oskarżeniami o zdradę...

Jeszcze przed wyborami gen. Dukaczewski zapowiadał otwarcie szampana po zwycięstwie Komorowskiego! Jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta było zaproszenie gen. Jaruzelskiego do pałacu, a później wspólny lot do Moskwy i udział w obchodach sowieckiego święta – dnia zwycięstwa 9 maja.

I pan się z tym nie zgadza, to rozumiem, ale chodzi mi o retorykę. Czym, prócz skali, różni się ona od przemysłu pogardy rozpętanego wobec Lecha Kaczyńskiego i PiS?

Świętej pamięci prezydenta, jego brata, Prawo i Sprawiedliwość atakowały bez pardonu wszystkie media i politycy Platformy. Gdy ja dziś odpowiadam ostrzejszym językiem, wybucha wielkie oburzenie. Pan nie widzi, że dziennikarze stosują podwójne standardy wobec Platformy i PiS? Że opluwają nas, zrównują z nazistami, ze skinami?

Widzę i uważam, że by nazywać „Bóg, Honor, Ojczyzna" hasłem skinowskim, trzeba być półgłówkiem. Pamiętam, że kiedy platformerscy ministrowie mówili o bydle i dorzynaniu watahy, to redaktor, z którym pan dziś toczy polemiki na Twitterze, milczał...

...no właśnie!

...ale mnie przeszkadzało tamto, tak jak teraz rażą mnie pańskie wypowiedzi.

Powtórzę, że to tylko retoryka, i to nie najostrzejsza.

Pisze pan wiersze?

Nie, dlaczego?

Bo zna się pan również na poezji i wie, że gdyby „Mickiewicz żył dziś, to wstąpiłby do PiS, a o prezesie napisał epos". Co by o nim napisał?

Tego nie wiem. Jarosław Kaczyński jest przywódcą obozu patriotycznego i myślę, że to byłoby bliskie Mickiewiczowi. Godne uznania jest to, że nie boi się stawiać Polakom wyzwań. Jarosław Kaczyński jest jedynym politykiem dzisiaj, który może podnieść naród z klęczek, wśród nam współczesnych nie ma drugiej takiej postaci.

Jak każdy polityk lubi też wazelinę, ale pan chyba przedawkował.

Ja naprawdę tak sądzę.

Co to jest „margines kapłaństwa"?

To księża, którzy wolą brylować w TVN czy wypowiadać się u Adama Michnika, niż zajmować się pracą duszpasterską.

I ks. Prusak jest księdzem z marginesu?

Wypowiedzi tego kapłana nie są reprezentatywne dla Kościoła w Polsce i nie nazwałbym tego wybiciem się ponad przeciętność.

Margines kapłaństwa brzmi jak margines społeczny. Nie przesadza pan z tym obrażaniem wszystkich wokół?

Nie mam skojarzeń z marginesem społecznym.

A „Tygodnik Powszechny" to maskarada katolicka i piąta kolumna Kościoła"?

Z pewnością to, co piszą, nie pomaga Kościołowi.

Mało tego, V kolumna to zdrajcy Kościoła.

Niech pan spojrzy na historię PRL. Trzeba się zastanowić, czy takie instytucje jak „Znak", „Więź" czy „Tygodnik Powszechny" bardziej pomogły Kościołowi czy komunistom? Moim zdaniem uzasadniony był wtedy tylko twardy opór i zdecydowany sprzeciw, a nie żadne flirty z PRL. To była właściwa droga.

A „Tygodnik Powszechny" był szkodliwym dla Kościoła flirtem z komuną?

Miał oczywiście momenty chwalebne, jak odmowa zamieszczenia nekrologu Stalina, ale to, co robili po 1956 roku, uznanie kierowniczej roli PZPR w sojuszu ze Związkiem Sowieckim, to był  realizm polityczny zbyt daleko idący, który po podliczeniu zysków i strat okazał się szkodliwy dla Kościoła.

A Karol Wojtyła uważał inaczej i z PRL na łamach „Tygodnika" flirtował. Błądził.

Nie twierdzę, że się mylił, inaczej ocenił sytuację.

Pan by mu to wyperswadował, nazywając „księdzem z marginesu", oskarżając o zdradę Kościoła i katolicką maskaradę.

Panie redaktorze, idzie pan zbyt daleko.

Nie, gdyby przyjąć pański pogląd, że „Tygodnik Powszechny" wspomagał de facto komunistów, to nie tylko nie mógłby tam publikować Wojtyła, ale nie powstałyby też felietony Kisielewskiego. Wojtyła i Kisiel – kolaboranci, brawo!

To nadinterpretacja, niczego takiego nie powiedziałem. Należało nieustannie szukać możliwości działania, ale jednocześnie pamiętać, by stopień zaangażowania w rzeczywistość PRL nie był tak wysoki, by korzyści z tego odnosiła przede wszystkim władza komunistyczna. Był spór w ocenie stosunku do PRL, jedno stanowisko reprezentował Kisielewski, drugie Józef Mackiewicz. Stoję po stronie Mackiewicza.

Co trzymam w ręku?

Taaak, coś wstrętnego. Ma pan „Gazetę Wyborczą".

A przecież „kupić Wyborczą to jakby napluć na groby ofiar UB, stanąć w szeregu z Maleszką i Kiszczakiem", czyż nie?

Pomaga pan ludziom, którzy opluwają i niszczą polskość, atakują religię i Kościół.

Kupiłem „Wyborczą". To tak jakbym napluł na grób Inki czy ks. Popiełuszki? Serio pan tak myśli?

A po co pan ich kupuje? Po co im pan daje zarabiać? Te dwa i pół złotego im pomaga, a nie należy im pomagać. To drobiazg, ale jednak ważny.

Rozumiem krytycyzm, ale kupno „Co jest grane?" naprawdę nie oznacza bratania się z Kiszczakiem.

Znowu będę musiał powiedzieć, że posługiwanie się mediami społecznościowymi wymaga uproszczeń i czasami się przerysowuje, ale bojkot konsumencki to dobre narzędzie walki z lewactwem.

Kto to są „normalne pedały"?

To homoseksualiści, którzy nie mają zamiaru robić kariery politycznej z powodu swego defektu, przypadłości. Nie chcą na tym zarabiać pieniędzy, bo wiedzą, że to sfera prywatna, i nie zamierzają o tym opowiadać z przejeżdżających platform samochodów ciężarowych.

Pan „nie ma nic przeciwko normalnym pedałom", prawda?

Nie mam. Widzę, że pan redaktor cały czas zajmuje się drobiazgami.

Cytuję pana i chciałem uściślić, kim są pedały normalne w odróżnieniu od nienormalnych.

Chyba już to wyjaśniłem, prawda?

A jak córeczka spyta, kim są ci dwaj panowie, którzy się całują na ulicy, to pan powie: „Patrz, dziecko, to pedały"?

Powiem, że to chorzy ludzie.

Powie pan Zosi, że to chorzy ludzie? Naprawdę?

Powiem tak: „Ci panowie są niestety chorzy, bardzo cierpią, są nieszczęśliwi, a my powinniśmy im współczuć i się za nich modlić".

Zosia na to: „Nie wyglądają na chorych, uśmiechają się".

No trudno, czasem tak jest, że człowiek nie jest świadomy swojej choroby.

Słowo „pedał" nie jest obraźliwe, prawda?

Stopień pejoratywności tego słowa zwiększa się, ale to nie jest jakaś wielka zbrodnia...

...nazwać kogoś pedałem?

Nie nazwałem nikogo pedałem. Stosunkowo rzadko piszę na Facebooku czy Twitterze o homoseksualistach.

Pan pisze o pedałach, nie homoseksualistach.

Pan redaktor celowo używa takiego języka?

Wieszcz Adam Michnik mówił, że rozmawiał z Rywinem po rywinowemu, a ja rozmawiam z posłem Piętą po piętowemu. Cytuję pańskie słownictwo.

Portale społecznościowe poszerzają granice tego, co dopuszczalne w konwersacji. Jedno czy dwa wykropkowane słowa nie mogą charakteryzować całego mojego przekazu.

Każdy pański wpis na Twitterze jest taki!

Nie odnoszę takiego wrażenia.

Ani takiego, że jest pan obciążeniem dla PiS?

Zapewne są ludzie, których swoją retoryką zrażam do głosowania na PiS.

Ale pan jej zmieniał nie będzie.

Bo my mamy nie tylko pozyskać elektorat centrowy, ale też tych, którzy nie biorą udziału w wyborach, bo stracili zaufanie do polityków.

I oni będą masowo głosować na faceta, który prezydenta i premiera nazywa zdrajcami.

Czasem ostry język może być przydatny w dotarciu do niektórych środowisk, zwłaszcza tych zawiedzionych III RP. Już mamy konkurencję na prawicy, a niewykluczone, że uaktywni się Ruch Narodowy. Wtedy dla wielu ludzi to, iż w PiS jest prof. Pawłowicz czy ja, może być powodem do głosowania na naszą partię.

Gdyby babcia miała wąsy...

Panie redaktorze, trzeba po prostu policzyć, ilu jest więcej – tych, którzy mnie nie lubią, czy moich sympatyków.

To już widać. Dostał pan straszne bęcki, kandydując w roku 2010  na prezydenta Bielska-Białej.

No, wynik może nie był zachwycający, ale tych 9 proc. nie traktuję jako porażki.

PiS w wyborach do Sejmu miał trzy razy tyle.

To była inna sytuacja, PiS wtedy nie miał takich wyników w sondażach.

Nigdy nie miał 9 procent. Prawda jest taka, że pan tę partię obciąża.

Nie uważam tak.

Partia ma w sondażach 25–30 procent, w wyborach zdobywa tyle samo, a jej kandydat zdobywa co trzeci z tych głosów...

Ktokolwiek stanąłby przeciw urzędującemu prezydentowi, uzyskałby podobny wynik. Ja miałem 9 proc., a kandydat Platformy Obywatelskiej – 6 proc.

To dowód na to, że wystawili wyjątkowego geniusza.

Nie wiem, jak miałbym to skomentować.

Może tak, że matematyka nie kłamie?

Dostałem więcej głosów niż w wyborach parlamentarnych.

Bo was na liście było kilkunastu, a tu jeden.

Jak popatrzę na swoje wyniki z 2005, 2007 i 2011 roku, to widzę wyraźny wzrost poparcia. I mam nadzieję, że to się utrzyma, a my wygramy następne wybory.

—rozmawiał     Robert Mazurek

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą