To sedno [b]wczorajszego (13 stycznia 2009 r.) wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego (VI ACa 713/08[/b]), który zapadł w procesie o ponad 160 mln zł odszkodowania ale też 100 tys. zł zadośćuczynienia za podcięcie prezesowi CLiF SA Dariuszowi Baranowi, biznesowej reputacji.
Szkodę CLiF wyliczył jako spadek giełdowej ceny spółki w trakcie postępowania upadłościowego: z 36 zł do 3.8 zł).
Nie pomogła argumentacja pełnomocnika spółki (teraz zmieniła profil i zajmuję się windykacją), adwokata Antoniego Łepkowskiego, że sąd upadłościowy w osobie sędziego C. (który w związku m.in. z tą sprawą został ukarany dyscyplinarnie i musiał rozstać się z zawodem) popełnił najgorszy dla tego postępowania błąd. Wbrew temu co sam wcześniej napisał w książce, potraktował sporne długi CLiFa jako wymagalne, tymczasem potem okazało się, że w wielu punktach to CLiF miał rację (był wierzycielem), a nie żądające jego upadłości banki.
Przypomnijmy: Centrum Leasingu i Finansów CLiF SA upadło w grudniu 2001 r., było wtedy jedną z najbardziej znanych firm leasingowych. Postanowienie sądu rejonowego utrzymał sąd okręgowy, ale w maju 2003 r. Sąd Najwyższy uznał upadłość za bezpodstawną. Sąd upadłościowy niedostatecznie zbadał wniosek spółki o zawarcie układu z wierzycielami (nie powołał biegłego finansisty).
Rozpatrując ponownie sprawę SR uznał, że nie ma podstaw do upadłości. Ale obwiązywało już wtedy nowe prawo upadłościowe z inną poprzeczką dla upadłości. Z tej m.in. przyczyny SA (podobnie jak SO) podzielił argumentację mec. Wojciecha Dachowskiego, z Prokuratorii Generalnej (występuje po stronie pozwanej), że odstąpienie od upadłości (i wyrok SN), jak też postępowanie dyscyplinarne sędziego C. nie są wymaganym przez prawo a takiej sprawie orzeczeniem stwierdzającym rażąca bezprawność wyroku.