[b]Sąd Najwyższy w wyroku z 6 maja 2009 r. (III CSK 668/08)[/b] potwierdził, że nie można się domagać odszkodowania za szkody poniesione wskutek podjęcia robót na podstawie decyzji, która potem została uchylona.
Takiego odszkodowania w wysokości 800 tys. zł w pozwie wniesionym w 2002 r. domagał się od Skarbu Państwa – wojewody zachodniopomorskiego, Marek T. Szkodę miały stanowić koszty prac przygotowawczych i inne wydatki związane z budową małej elektrowni wodnej przerwaną z powodu uchylania wydanych pierwotnie decyzji: pozwolenia wodnoprawnego i pozwolenia na budowę.
[srodtytul]Protesty ekologów okazały się słuszne [/srodtytul]
Marek T. w grudniu 1998 r. uzyskał decyzję ówczesnego wojewody koszalińskiego o udzieleniu pozwolenia wodnoprawnego na spiętrzenie rzeki Parsęta w celu zbudowania małej elektrowni wodnej (o mocy 400 kW) na wysokości jego działki graniczącej z rzeką. Po reformie administracji inny wojewoda – zachodniopomorski – 17 sierpnia 1999 r. udzielił Markowi T. pozwolenia na budowę i zatwierdził projekt budowlany elektrowni. We wrześniu 1999 r. wydano mu dziennik budowy. Ówczesne przepisy, inaczej niż dziś obowiązujące, dopuszczały wydanie go, także gdy decyzja o pozwoleniu na budowę nie była ostateczna.
Przeciwko inwestycji protestowały Polski Związek Wędkarski i organizacje ekologiczne. Twierdziły, że inwestycja nie tylko zmieni naturalny wygląd rzeki, lecz także będzie zagrożeniem dla ryb łososiowatych. Wskutek skarg i odwołań Polskiego Związku Wędkarskiego popieranego przez organizacje ekologiczne decyzję o pozwoleniu wodnoprawnym cofnięto. Uchylająca decyzja została doręczona Markowi T. 20 października 1999 r.