Oznacza to, że procedury sądowe mogą nakładać na nich nawet daleko idące wymagania formalne.
Tak więc art. 130[sup]2[/sup] § 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=D6AC69CE8999DC380D0844D94C3F3BF4?id=70930]kodeksu postępowania cywilnego[/link], który przewiduje, że sąd odrzuca nieopłacone zarzuty od nakazu zapłaty, wniesione przez adwokata lub radcę bez uprzedniego wezwania do uiszczenia należnej opłaty, [b]jest w myśl orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (sygn. SK 47/07) zgodny z ustawą zasadniczą[/b].
W praktyce pozbawia on pozwanego możliwości odwołania, więcej: w ogóle możliwości przedstawienia swoich racji, a więc istotnego elementu prawa do sądu.
Mówił o tym Adam Majka, autor skargi konstytucyjnej wspólników spółki Marco Polo (sama spółka zakończyła już działalność), którzy [b]stracili szanse na odwołanie od orzeczenia nakazu zapłaty, gdyż pełnomocnik źle zaokrąglił końcówkę opłaty wynoszącą 61 groszy i zamiast 561 zł uiścił 560 zł.[/b]
– Gdyby taki błąd zrobił prawnik drugiej strony, mógłby błąd naprawić i pozew złożyć ponownie, w sprawie nakazowej (tak jak w sprzeciwie od wyroku zaocznego) w praktyce nie można już nic zrobić, bo krótki czas na odwołanie już mija. Nie dość, że wyrok zapada właściwie za plecami pozwanego (na posiedzeniu niejawnym), to z powodu błahych nawet uchybień finansowych (jak w tej sprawie) pozwani nie mogą przedstawić swoich racji. Może być to wręcz pokusa do wytaczania oszukańczych roszczeń – podkreślił.