Tak uznał [b]Sąd Najwyższy (sygn. II PK 112/10)[/b], który zajął się przypadkiem pracownika zwolnionego z KGHM. Jak twierdził sam zainteresowany, za piętnowanie korupcji.
Proces trwał przeszło sześć lat. Rozpoczął się po zwolnieniu skarżącego 1 kwietnia 2004 r. Wcześniej był on kierownikiem działu kontroli gospodarczej. Wielokrotnie zgłaszał wykryte nieprawidłowości. Nie wszystkie były jednak uznawane, bo pracodawca często zlecał wykonanie ponownych kontroli. Także wysyłane zawiadomienia o korupcji nie kończyły się postawieniem zarzutów i postępowania w tej sprawie były umarzane przez organy ścigania.
Spółka, wskazując na konieczność reorganizacji służb działu kontroli gospodarczej, wypowiedziała pracownikowi warunki pracy i płacy w części dotyczącej stanowiska i zaszeregowania. Ten odmówił przyjęcia nowych warunków i jego umowa uległa rozwiązaniu. Spóźnił się jednak ze złożeniem odwołania od tego wypowiedzenia do sądu pracy. Sędziowie odrzucili więc jego pozew.
[srodtytul]Bezprawność wypowiedzenia[/srodtytul]
Pracownik nie dał jednak za wygraną i wytoczył spółce dwa kolejne procesy. Pierwszy, karny, w sprawie naruszenia praw pracowniczych w związku z rozwiązaniem z nim stosunku pracy. Sprawa została jednak umorzona.