Reklama

Jak chronić zagraniczne placówki dyplomatyczne

Ze sprawy o wydalenie ze służby funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu wyłonił się przygnębiający obraz zabezpieczenia polskiej placówki dyplomatycznej za granicą

Publikacja: 11.04.2012 08:41

Nie wiadomo, jak chronić zagraniczne placówki RP

Nie wiadomo, jak chronić zagraniczne placówki RP

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt I OSK 1650/11) stwierdził, że nie jest zdolny sprawdzić, jak wygląda procedura zdawania służby, wpuszczania obcych osób na teren placówki dyplomatycznej oraz tego, czy mogą one przebywać w pomieszczeniach funkcjonariuszy ochrony.

Na podstawie ustawy o Biurze Ochrony Rządu oraz rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie postępowania dyscyplinarnego wobec funkcjonariuszy BOR, szef BOR wymierzył Romanowi Z. (personalia zmienione), oddelegowanemu do ochrony Konsulatu Generalnego RP w Charkowie na Ukrainie, karę dyscyplinarną wydalenia ze służby.

W uzasadnieniu podał, że w 2010 r. bez zgody i wiedzy przełożonych wprowadzał on do swojego pomieszczenia w strefie bezpieczeństwa osoby nieuprawnione. Z zeznań świadków wynika też, że podczas jednego z dyżurów dobowych opuścił ze swoją znajomą ochranianą placówkę i wrócił rano.

– Nie może być tak, że formacja powołana m.in. do ochrony placówek dyplomatycznych sama dokonuje oceny, czy kogoś wprowadzić na ich teren – mówiła podczas rozprawy w NSA przedstawicielka szefa BOR.

NSA nie znalazł jednak nikogo odpowiedzialnego. Z akt wynikało, że konsul odpowiedzialna za bezpieczeństwo nie wydawała funkcjonariuszowi zgody na przebywanie na terenie konsulatu jego znajomej i nie wyraził jej również konsul generalny. Wicekonsul zeznała natomiast, że odwiedziny obcych osób były częste. Sam Roman Z. powiedział zaś, że zaakceptowanym zwyczajem w konsulacie było to, że w czasie wolnym od służby funkcjonariusze nie mieli obowiązku zwalniania się u przełożonego i ewidencjonowania swojego wyjścia poza teren placówki.

Reklama
Reklama

Samo postępowanie dyscyplinarne niewiele wyjaśniło. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oraz NSA dopatrzyły się takich mankamentów, że w konsekwencji orzeczenie dyscyplinarne zostało uchylone. Sądy wytknęły szefowi BOR, że wydalając Romana Z. ze służby, oparł się jedynie na zeznaniach świadków, a pominął księgę służby. Choć jest bezsporne, że Roman Z. wpuścił na teren placówki osoby nieuprawnione, są wątpliwości, czy rzeczywiście podczas pełnienia dyżuru dobowego opuścił ochranianą placówkę, powodując zagrożenie jej bezpieczeństwa.

Postępowanie trzeba będzie więc przeprowadzić ponownie. Ochrona polskich placówek dyplomatycznych musi spełniać określone standardy – stwierdził NSA.

– Należy wyjaśnić, jakie konkretnie obowiązki mają funkcjonariusze ochraniający polskie placówki dyplomatyczne za granicą – powiedziała sędzia Małgorzata Borowiec. Na razie sądy nie doszukały się odpowiedzi.

Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt I OSK 1650/11) stwierdził, że nie jest zdolny sprawdzić, jak wygląda procedura zdawania służby, wpuszczania obcych osób na teren placówki dyplomatycznej oraz tego, czy mogą one przebywać w pomieszczeniach funkcjonariuszy ochrony.

Na podstawie ustawy o Biurze Ochrony Rządu oraz rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie postępowania dyscyplinarnego wobec funkcjonariuszy BOR, szef BOR wymierzył Romanowi Z. (personalia zmienione), oddelegowanemu do ochrony Konsulatu Generalnego RP w Charkowie na Ukrainie, karę dyscyplinarną wydalenia ze służby.

Reklama
Cudzoziemcy
Nielegalni migraci z Afganistanu dostaną od państwa zadośćuczynienie
Prawo karne
Trzej lekarze usłyszeli wyrok w głośnej sprawie śmierci Izabeli z Pszczyny
Sądy i trybunały
Manowska: zawiadomiłam prokuraturę, nie można dopisywać niczego do uchwały
Biznes
Dostępność cyfrowa - nowe przepisy o e-handlu zmienią internetowy biznes
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Ubezpieczenia i odszkodowania
mObywatel z długo oczekiwaną funkcją dla kierowców
Reklama
Reklama