Takiego zdania jest siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego, który podejmując uchwałę w sprawie Jacka Ł., rozwiał wątpliwości sądów niższych instancji i usunął rozbieżności, jakie pojawiały się wcześniej w składach trójkowych SN orzekających w podobnych sprawach [b](sygn. I KZP 35/09)[/b].
Jedne uważały, że w takiej sytuacji zawieszenie i obniżenie pensji jest obowiązkowe, inne że zależy od decyzji sądu.
Chodzi o to, że art. 129 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=2E3CCD5D8279A82D807F93EEDA985355?id=162548]ustawy o ustroju sądów powszechnych[/link] jest nieprecyzyjny. Problem wypłynął, kiedy do sądu trafiła sprawa Jacka Ł., sędziego jednego z sądów okręgowych.
W związku z wypadkiem, który Jacek Ł. spowodował (prokurator stawiał mu zarzut z art. 177 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=DFCB1DA24045153DADC0A35319CEF715?id=74999]kodeksu karnego[/link]), sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet, zezwalając na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Zarazem jednak odstąpił od zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych i nie obniżył mu wynagrodzenia. I właśnie te ostatnie decyzje wywołały zamieszanie. Sąd dyscyplinarny powoływał się na brak okoliczności, które uzasadniałyby obniżenie pensji.
Uchwałę zaskarżyły obie strony. Sędzia zezwolenie na uchylenie immunitetu, a zastępca rzecznika dyscyplinarnego odstąpienie od zawieszenia i nieobniżenie pensji. Ten drugi uważał, że w takiej sytuacji obie sankcje są wręcz obligatoryjne (występował o zawieszenie oraz obniżenie wynagrodzenia o 25 proc.).