Kłopoty pojawiły się w związku ze zmianą interpretacji przepisów, którą w 2004 r. zapoczątkowało jedno pismo Ministerstwa Finansów.
To był początek sporu z fiskusem osób zajmujących się np. uprawą pieczarek, hodowlą drobiu czy ogrodnictwem. W czerwcu organy podatkowe dostały kolejny argument: niekorzystne dla podatników [b]orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 20 czerwca 2008 r. (sygn. II FSK 183/07)[/b]. Teraz na wyrok ten powołują się wszystkie kontrole. Nie przeszkadza im, że został on wydany w indywidualnej sprawie dotyczącej pytania jednego z podatników.
W czwartek odbyła się konferencja, która wskazywała na zagrożenia z tym związane. Zorganizowały ją: Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz, Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, Polski Związek Ogrodniczy.
Istota sporu sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, czy osoby osiągające przychody z działów specjalnych produkcji rolnej mogą ustalać dochód w sposób zryczałtowany (na podstawie norm szacunkowych), nawet gdy ich obroty w poprzednim roku były wyższe niż równowartość 800 tys. euro. Czy też po przekroczeniu tej kwoty konieczne jest prowadzenie pełnej księgowości i rozliczanie podatku na zasadach ogólnych.
– Zmiana stanowiska fiskusa była tym bardziej zaskakująca, że trudno znaleźć dla niej uzasadnienie w przepisach. To dlatego, że z ustawy o PIT wynika obowiązek prowadzenia ksiąg rachunkowych tylko dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Tymczasem działy specjalne rolnictwa są odrębnym źródłem przychodów – podkreślał Piotr Baraniak, doradca podatkowy w Polfinans sp. z o.o. Wskazał także, że nawet jeśliby przyjąć, iż osoby osiągające przychody z działów specjalnych produkcji rolnej powinny prowadzić księgowość, to w razie jej braku i tak należy stosować normy szacunkowe. Tymczasem kontrole postępują zupełnie inaczej – szacują przychody i żądają od rolników dowodów poniesienia kosztów. Ci oczywiście ich nie zbierali i w konsekwencji podatek naliczany jest od kwot, których osoby te nigdy nie zarobiły.