Tak wynika z wtorkowego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie zakładów bukmacherskich na ligę portugalską ([b]sygn. C-42/07[/b]). Wyrok może mieć duże znaczenie dla bukmacherów w całej Unii Europejskiej, w tym też dla rynku polskiego.

W Portugalii tylko jedna organizacja non profit (SCML) ma wyłączne prawo do organizowania i prowadzenia loterii, gier lotto oraz zakładów sportowych przez Internet. Kto nie ma uprawnień, ale prowadzi grę lub ją reklamuje, ten zostanie ukarany grzywną. Spotkało to firmę Baw International Ltd z Gibraltaru i organizatora lokalnej ligi, w której grają takie kluby, jak np. FC Porto, Benfica czy Sporting Lizbona. Bukmacherowi została wymierzona grzywna za ofertę zakładów, a organizator ligi za ich reklamę. Firmy się odwołały. Ich zdaniem portugalskie prawo narusza swobodę przedsiębiorczości.

ETS podkreślił, że nie ma harmonizacji prawa wspólnotowego w zakresie gier losowych. Uznał jednak, że swoboda świadczenia usług nie wyklucza ograniczeń wprowadzonych w Portugalii. Ograniczenia są możliwe, bo gry online wiążą się z wysokim ryzykiem oszustw. Powierzenie gier tylko kontrolowanej przez państwo SCML odpowiednio chroni konsumentów. Nie wystarczy też, że internetowy bukmacher podlega kontroli prawnej w innym kraju. Zdaniem ETS to za mało, bo brakuje bezpośrednich kontaktów konsumenta z oferującym grę. Ponadto sponsorzy zawodów objętych zakładami mogą wywierać bezpośredni lub pośredni wpływ na wynik rozgrywek i czerpać z tego dodatkowe zyski.

Wyrok jest ostateczny. W Polsce żadna z krajowych firm bukmacherskich nie dostała zgody na zawieranie zakładów przez Internet. Obstawić polską ligę online można jedynie u zagranicznych bukmacherów. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=67FB307A47CFAD81675024115281FC4A?id=186065]Kodeks karny skarbowy [/link]zakazuje zakładów w sieci, ale to martwe prawo. Reklamy internetowych bukmacherów znajdziemy też na ulicach, stadionach i koszulkach zawodników.