[b]Sąd Najwyższy (sygnatura akt II CSK 392/10) potwierdził, że obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa uczniom nie ogranicza się do zakazów i nakazów wynikających ze szczegółowych przepisów.[/b]
Początek tej sprawie dał wypadek, jakiemu w październiku 2003 r., na lekcji wf. uległ 15-letni wówczas uczeń gimnazjum Damian M. Uczniowie rozgrywali klasowy turniej unihokeja. Znali zasady tej gry, bo mieli ją w programie od I klasy gimnazjum. Wiedzieli, że nie wolno wymachiwać kijami i podnosić ich wysoko, ale często to robili. Zdarzało się, że nauczycielka wychodziła z sali gimnastycznej w czasie gry. Tak było również tego dnia. Wyszła do kantorka. Po jakimś czasie przybiegł do niej jeden z uczniów i powiedział, że chłopcy biją się kijami. Nauczycielka wróciła na salę, uczniowie grali dalej.
W czasie gry Damian upadł i zaczął krzyczeć. Nauczycielka nie widziała samego wypadku. Pytała, co się stało. Okazało się, że Damian i drugi uczeń biegli do piłki, by ją przejąć. Drugi uczeń podniósł kij za wysoko i uderzył Damiana w oko. Chłopiec stracił w oku widzenie w 95 proc. Jest oszpecony, a teraz grozi mu amputacja oka.
PZU SA odmówił wypłaty z ubezpieczenia z OC gminy. [b]Twierdzi, że gmina za wypadek nie odpowiada, był to bowiem nieszczęśliwe zdarzenie, który mógł się zdarzyć bez względu na to, jak uczniowie byliby w czasie gry nadzorowani.[/b]
Damian M. zażądał od gminy przed sądem 200 tys. zł zadośćuczynienia i 1200 zł miesięcznej renty.