We wrześniu 2008 r. Dariusz S. spadł z konia i złamał kręgosłup. Jest unieruchomiony od pasa w dół. Nie da rady samodzielnie wykonywać czynności dnia codziennego. W styczniu 2009 r. z powodu zapalenia oskrzeli trafił do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. Tam jak przekonywał wskutek zaniedbań personelu rozwinęły się odleżyny. W konsekwencji ich stan był tak zły, że amputowano mu prawą nogę.
Szpital nie uznał roszczenia. Dowodził, że pacjenta przyjęto z już istniejącymi odleżynami. W szpitalu jego ciało było utrzymywane w suchości i czystości, nacierano i oklepywano miejsca narażone na odleżyny, stosowano odpowiednią dietę. Leżał na materacu przeciwodleżynowym, miał często zmienianą pozycję ciała i zapewnioną fachową konsultację.
Szpital podnosił, że u chorego wystąpiło kilka czynników niesprzyjających leczeniu odleżyn: epizody depresji oraz brak możliwości długiego leżenia na brzuchu z powodu spastyki. Ponadto pacjent nie współpracował z personelem.
Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził, że mężczyzna miał w szpitalu zapewnioną opiekę przeciwodleżynową, a w szczególności zapewniono mu konsultację z najlepszym specjalistą i rozpoczęto stosowne leczenie. Na skutek niewłaściwego wykonania zaleceń i naruszenia reguł postępowania w zakresie zmian pozycji ciała, czasowego przenoszenia pacjenta na zwykłe łóżko, doszło do powikłań i istniejące niegroźne odleżyny zostały doprowadzone do najwyższego stanu zagrożenia, co spowodowało amputację nogi.
Sąd, opierając się na opinii biegłego, podkreślił, że leczenie odleżyn powinno polegać na właściwej opiece, przede wszystkim stosowaniu higieny i właściwym przekręcaniu pacjenta co najmniej raz na dwie godziny, a czasami nawet co godzinę. Tymczasem Dariusza S. przekręcono zazwyczaj co cztery godziny, bywało, że i po sześciu godzinach.