Egzamin radcowski zdało tylko 65 proc. chętnych

Fakt, że egzaminu radcowskiego nie zdało bardzo wielu chętnych, powinien cieszyć, a nie martwić – uważa radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Klatka i Partnerzy w Katowicach

Publikacja: 02.10.2010 04:55

Egzamin radcowski zdało tylko 65 proc. chętnych

Foto: Fotorzepa, Jakub Kamiński

Red

Przeprowadzonego ostatnio egzaminu radcowskiego – po raz pierwszy w nowej w pełni państwowej formule – nie zdało w całym kraju około 35 proc chętnych. Pojawiły się wypowiedzi przedstawicieli samorządu zawodowego pełne zaniepokojenia i troski o zdających. Apelują o przywrócenie samorządowego charakteru egzaminu zawodowego. Rozumiem, że z przekonaniem, iż wówczas więcej osób go zda.

Taki pogląd budzi zdumienie. Propozycja wydaje się bowiem nierealna. Trudno przypuszczać, że już po pierwszej próbie ustawodawca „przewróci” nową formułę egzaminu.

Ale najważniejsze wydaje się to, że taki wynik egzaminu powinien cieszyć, nie zaś martwić. Egzamin dający uprawnienia do wykonywania zawodu zaufania publicznego okazał się trudną próbą, a wejście do zawodu jest dostępne tylko dla osób dobrze do tego przygotowanych (w Niemczech drugiego egzaminu prawniczego nie zdaje i 50 proc. przy nieporównywalnie bardziej wymagającym systemie kształcenia na aplikacji). Taka trudna próba jest tym bardziej potrzebna, im łatwiejszy jest dostęp do aplikacji, ale i im trudniej jest szkolić ogromne rzesze aplikantów.

A ponadto nikt już nie może populistycznie zarzucać samorządowi zawodowemu, że zamyka dostęp do zawodu „na końcu drogi”. Tak więc zdał egzamin nowy system weryfikacji przygotowania do „należytego i samodzielnego wykonywania zawodu radcy prawnego” (taki jest ustawowy cel aplikacji). Nie można go przecież dyskwalifikować z powodu znacznego odsetka osób, które egzaminu nie zdały. Czy teraz egzamin zda Ministerstwo Sprawiedliwości i celowo nie obniży stopnia trudności kolejnych egzaminów?

Ministerstwo powinno też odstąpić od politycznej poprawności i ujawnić zakres słabego przygotowania do egzaminu. Taka wiedza byłaby pożyteczna dla uczelni prawniczych, samorządów zawodowych, a także studenckich oraz absolwenckich stowarzyszeń od lat wojujących, by zawody prawnicze otworzyć tak dalece, by wymagania były jak najmniejsze.

Otwarte pozostaje też pytanie, jakie wnioski z tego egzaminu wyciągną politycy sejmowi w toku prac nad wieloma już projektami ustaw dotyczących czynności z zakresu pomocy prawnej. Można się obawiać, iż posłuch znajdzie pogląd, że najlepiej, by magister prawa mógł doradzać i być pełnomocnikiem procesowym. Takie rozwiązanie radykalnie zlikwidowałoby wiele problemów poza bezpieczeństwem prawnym klientów i sprawnością wymiaru sprawiedliwości.

Oczywiście pilnego i rozważnego zastanowienia wymaga zarówno sposób kształcenia aplikantów, jak i zasadność likwidacji egzaminu ustnego, a także to, czy przedstawiciele zawodu prawniczego mają rzeczywisty wpływ na opracowywanie treści egzaminu i jego przebieg.

Może więc należałoby zakończyć apelem do kolegów radców prawnych: nie puszczajmy oka do otoczenia, lecz otwórzmy oczy, sobie również.

Przeprowadzonego ostatnio egzaminu radcowskiego – po raz pierwszy w nowej w pełni państwowej formule – nie zdało w całym kraju około 35 proc chętnych. Pojawiły się wypowiedzi przedstawicieli samorządu zawodowego pełne zaniepokojenia i troski o zdających. Apelują o przywrócenie samorządowego charakteru egzaminu zawodowego. Rozumiem, że z przekonaniem, iż wówczas więcej osób go zda.

Taki pogląd budzi zdumienie. Propozycja wydaje się bowiem nierealna. Trudno przypuszczać, że już po pierwszej próbie ustawodawca „przewróci” nową formułę egzaminu.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Czy roszczenia wobec Niemiec za II wojnę to zamknięta sprawa?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacyjna czkawka
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rząd Tuska zabiera się za zaczernianie białych plam
Opinie Prawne
Piotr Bogdanowicz: Nie wszystko złoto, co się świeci
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Prawne
Jan Bazyli Klakla: Czy obywatelstwo to nagroda?