Żadna procedura, także wyborcza, nie będzie idealna. Z drugiej strony, gdyby takie perypetie jak KW Nowa Prawica przytrafiły się największym partiom, byłyby polityczny zgrzyt i zarzuty niewydolności demokracji.
Choć komitet zgłosił wymaganą liczbę list okręgowych, ponad połowę, czyli 21 (aby móc zgłaszać kandydatów w pozostałych 20 okręgach bez zbierania podpisów), w terminie do 30 sierpnia tylko 19 miał zarejestrowanych, a dwie następne już po tym terminie. Kodeks wyborczy mówi wyraźnie o zarejestrowaniu do 30 sierpnia. Nowa Prawica nie może więc startować w okręgach, w których nie zarejestrowała list. Partia zarzuca teraz, że nie powinna ponosić konsekwencji za to, że urzędnicy nie zdążyli policzyć podpisów pod dwiema listami, i złożyła protest do Sądu Najwyższego. Ten go merytorycznie nie rozpoznał, gdyż kodeks wyborczy przewiduje protesty, ale dopiero po wyborach.
Czy ma szanse po wyborach? Rzeczywiście, protest można wnieść (art. 82 kodeksu wyborczego) z powodu przestępstwa przeciwko wyborom lub naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania bądź ustalenia wyników mającego wpływ na wynik wyborów.
Jeśli SN decyduje o nieważności wyborów, nakazuje wybory ponowne lub powtórzenie niektórych czynności. Po ostatnich wyborach samorządowych złożono kilkaset protestów, a w kilku wypadkach sądy orzekły powtórne przeliczenie głosów, a nawet głosowanie. Bywało, że o powtórce decydowała wadliwość jednego głosu, za to przesądzającego o wyniku.
Z drugiej strony w 1995 r. po wyborze prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego zgłoszono 600 tys. protestów w związku z wprowadzeniem wyborców w błąd, że ma wyższe wykształcenie. SN stwierdził, że nie można stwierdzić związku między tym faktem a decyzjami wyborczymi.