Publikacja tekstu pt. „Młodością silni..." z 7 czerwca 2013 r. autorstwa Mecenasa Andrzeja Tomaszka skłoniła mnie do pewnej refleksji nie tylko nad śmiałymi tezami postawionymi w tym artykule, z którymi zresztą, co do zasady, się zgadzam, ale przede wszystkim nad działaniami samorządu w izbie warszawskiej w tej materii w latach ubiegłych.
Jestem bardzo rad, iż wreszcie sygnały płynące ze środowiska adwokackiego w Warszawie zostały przynajmniej w części zauważone przez wieloletniego członka ścisłego kierownictwa naszej izby adwokackiej. Sytuacja w adwokaturze nie napawa bowiem optymizmem. Środowisko się rozwarstwia, rynek jest coraz płytszy, sądy odgradzają się od adwokatów i ich klientów, a narastające niepokoje związane z systematycznie pogarszającymi się warunkami wykonywania naszego zawodu nie znajdują, w mojej ocenie, wystarczającego posłuchu zarówno wśród kierownictwa izby, jak i u innych podmiotów z obszaru wymiaru sprawiedliwości sensu largo.
Nie czas i miejsce
W pełni zgadzam się z tezą, że trzeba zabiegać o zmiany dające adwokatom więcej możliwości aktywności zawodowej. Nie podzielam jednak poglądu, że jest teraz czas i miejsce na zmianę brzmienia art. 87 kodeksu postępowania cywilnego oraz wprowadzanie przymusu adwokackiego od szczebla sądu okręgowego. Choć postulat jest z założenia trafny, to oceniając dzisiejsze realia skłaniam się ku tezie, że powinniśmy skupić się na bardziej przyziemnych metodach, tzn. takich, które można wprowadzić nie wychodząc poza szczebel izby adwokackiej. Zapis art. 87 k.p.c. jest już na stałe wpisany do procedury. Nie mamy możliwości zmiany tego przepisu, co jest oczywiste, żadna izba adwokacka nie ma bowiem inicjatywy ustawodawczej. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy zaniechać zabiegów środowiskowych o uporządkowanie przepisów procedury. Sęk w tym, że obecnie mało kto weryfikuje prawdziwość składanych oświadczeń pełnomocników występujących za stronę w oparciu o przepis art. 87 k.p.c. o rzekomych stałych zleceniach. Uważam, że w miejsce daleko idących postulatów zmian natury ustawowej należy raczej wypracować z sądami metodę lepszej weryfikacji prawdziwości takich oświadczeń.
Rolą organów adwokatury jest także uświadamianie klientom, jakie mogą odnieść korzyści przy skorzystaniu z usług profesjonalnego pełnomocnika. Ugięliśmy się pod ciężarem urynkowienia usług prawniczych, więc teraz nie powinniśmy szukać wsparcia u ustawodawcy, który nam to urynkowienie wprowadził (tam go raczej nie znajdziemy), lecz wykorzystać własny potencjał do kształtowania kultury prawnej i świadomości wśród obywateli. Uważam, że niedroga i widoczna kampania społeczna, o ograniczonym lokalnie zasięgu, dotycząca prostej polityki informacyjnej o zakresie usług adwokackich i bezpieczeństwa zachowania tajemnicy adwokackiej pomogłaby znacząco, tym bardziej że np. Izba Adwokacka w Warszawie dysponuje finansami pozwalającymi na tego rodzaju akcje. Niemniej, nie można nie zauważyć, że działania te można było podjąć już dawno. Problem ten nie jest bowiem kwestią, która „wypłynęła" w ciągu ostatnich kilku tygodni, lecz jest problemem zastałym i narastającym.
Mało konkretów, ale...
Bardzo ważnym jest, podniesiony przez mec. Tomaszka, postulat urealnienia stawek za czynności adwokackie. Niemniej w artykule autora brakuje mi konkretnych propozycji zmian czy formuły ich wprowadzenia. Niewątpliwie władze izby adwokackiej, nawet tej największej, nie mają możliwości zmiany rozporządzeń, gdyż to pozostaje w gestii włodarzy resortu sprawiedliwości i finansów. Ale już wsparta silnymi głosami całego środowiska Naczelna Rada Adwokacka, w porozumieniu z Krajową Radą Radców Prawnych, może podjąć odpowiednie działania. Wiem, że takie działania są podejmowane, lecz kwestia ta nie jest poruszana przez media. Być może warto by skorzystać z pomocy telewizji, gazet czy radia, aby wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego zmiany takie są potrzebne.