Weźmy na przykład takie ustanowienie służebności drogi koniecznej. Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości w sprawie opłat za czynności radców prawnych... 240,00 zł netto za całe postępowanie przed sądem I instancji (pragnę zwrócić uwagę na słowo „całe"). Przy uwzględnieniu poszczególnych czynności i odjęciu podatku dochodowego wyniesie to jakieś 5,00 zł za godzinę pracy. Zastanawiam się następnie, czy jest to jeszcze stawka in plus czy już in minus. To znaczy taka, która pokrywa poniesione przeze mnie koszty (np. koszt dojazdu do sądu), czy też to już ja zaczynam dopłacać do sprawy prowadzonej na zlecenie państwa. Ale zostawmy rozważania matematyczne mądrzejszym od siebie, bo w końcu jako prawnicy jesteśmy tylko humanistami. A tym bardziej że natrafiłam ostatnio na coś, co tchnęło we mnie nutę optymizmu, pozwoliło inaczej spojrzeć na problem, uwierzyć, że nie jest jeszcze tak najgorzej.

Przeglądając „Gazetę Sądową Warszawską" z 1873 r. (data nie jest pomyłką) znalazłam artykuł informujący o tym, że w Londynie w wyniku nędzy zmarł śmiercią głodową pewien adwokat. Jednocześnie dowiadujemy się o nie mniej smutnym losie jego kolegi – innego adwokata, który z powodu nędzy stanął przed sądem oskarżony o kradzież jedzenia. Mowa, którą wygłosił na swoją obronę, dowodziła, że był mądrym człowiekiem i dobrym prawnikiem, a jednak nie ominęła go bieda. Jak wynikało z jego zeznań, przez całe tygodnie karmił się tylko chlebem i herbatą, sprzedał ostatni surdut i koszulę. Mając przed sobą widmo śmierci z niedożywienia, zdecydował się na popełnienie prostej kradzieży. Sąd po rozważeniu wszystkich okoliczności, w tym tych łagodzących, skazał obwinionego na sześć miesięcy więzienia.

I co z tego wynika? – zapytacie. Od razu zrobiło mi się lepiej, gdy uświadomiłam sobie, że innym adwokatom kiedyś było gorzej. Jakkolwiek by nie było, moje zlekceważone 5,00 zł za godzinę pracy to aż 17 pachnących bułek, które na pewno nie pozwolą mi umrzeć z głodu. Więc może nie jest jeszcze tak źle? Na pożegnanie historię tę, znalezioną w pożółkłej gazecie, dedykuję wszystkim profesjonalnym pełnomocnikom ku pokrzepieniu serc.

Agnieszka Lisak, radca prawny z Krakowa  (autorka bloga historyczno – obyczajowego www.lisak.net.pl/blog/)