Trybunał Stanu od chwili jego przywrócenia w 1982 r. jest de facto instytucją martwą, orzekającą sporadycznie i zajmującą się głównie kwestią uchylania immunitetu swoim członkom. W III RP tylko raz wydał on wyrok skazujący i to wobec osób, które w świetle obecnie obowiązującej konstytucji i tak nie ponosiłyby już przed nim odpowiedzialności. Nie oznacza to jednak, że jest to organ zupełnie niepotrzebny. Istnieje przede wszystkim po to, by w razie potrzeby można było pociągnąć do odpowiedzialności za złamanie prawa Prezydenta RP. Nie powinien on bowiem odpowiadać przed zwykłymi sądami, skoro decyduje o powołaniach i awansach orzekających w nich sędziów. Dodatkowo Trybunał Stanu może też wyrokować – w ramach osobnego reżimu, innego niż odpowiedzialność karna – w sprawach łamania prawa przez inne organy władzy wykonawczej, co ma stanowić dodatkową ochronę przed nadużyciami prawa ze strony polityków.
Czytaj więcej
Żyjemy w chorym państwie i dopóki nie nastąpi uzdrowienie, to nadal kosztem obywateli będzie się...
Trybunał Stanu w Polsce. Co mówią przepisy konstytucji?
Z powyższych powodów Trybunał Stanu wydaje się być w Polsce potrzebny. Nie oznacza to jednak, że w praktyce funkcjonuje on adekwatnie do roli, jaką mu powierzono. Pole do nadużyć daje tu sama konstytucja, która z jednej strony deklaruje, że jest to organ niezależny od innych władz (art. 173), a jego członkowie są niezawiśli (art. 199 ust. 3) i posiadają immunitet (art. 200), z drugiej strony natomiast powierza wybór większości jego składu Sejmowi oraz wiąże jego kadencje z kadencją parlamentu, a w zakresie apolityczności wymaga od jego członków jedynie tego, by nie byli posłami i senatorami (art. 199 ust. 1). Trybunał Stanu łączy więc cechy sądu i organu politycznego, co odpowiada bardziej pewnym rozwiązaniom tradycyjnym, takim jak Sąd Sejmowy funkcjonujący w I RP, niż wymaganiom współczesności.
Ten quasi-polityczny charakter Trybunału Stanu, połączony z faktycznym brakiem jego aktywności orzeczniczej, powoduje, że w praktyce ukształtował się w Polsce zwyczaj obsadzania go w znacznej części byłymi politykami lub innymi osobami aktywnymi w życiu publicznym, których poglądy polityczne są powszechnie znane. Prowadzi to jednak do sytuacji, w której Trybunał Stanu tak naprawdę jest niezdolny do wypełniania swojej funkcji, jaką jest bezstronne rozstrzyganie spraw związanych z życiem publicznym.
Pokazała to m.in. ostatnia sprawa uchylenia immunitetu Pierwszej Prezes SN. Mimo że nie dotyczyła ona bezpośrednio polityki, posiedzenie w tej sprawie zdominowały emocje polityczne, od których jakikolwiek sąd, a tym bardziej Trybunał Stanu, powinien być wolny. Osoby odpowiadające przed nim muszą mieć bowiem zapewnione prawo do sądu, tj. prawo do rozpatrzenia ich sprawy przez organ niezależny, niezawisły i bezstronny. Gwarantuje im to zarówno sama Konstytucja RP, jak i prawo międzynarodowe. Trudno jest twierdzić, że dostateczny standard bezstronności jest zapewniony, gdy o winie polityka decydować będzie były polityk lub osoba, która jest aktywna w życiu publicznym i której poglądy polityczne są powszechnie znane.