Wczorajsza decyzja dziewięciu sędziów TK, którzy mimo braku kworum na Zgromadzeniu Ogólnym, powołując się na stan wyższej konieczności, przedstawili prezydentowi trzech kandydatów na stanowisko prezesa, pokazała determinację obrońców Trybunału w walce o następcę prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Sędziowie z rekomendacji PO będą zapewne kontynuować ten spór wbrew decyzjom prezydenta i rygorom nowych ustaw naprawczych, które chce narzucić PiS.
Scenariusz na dziś może więc wyglądać następująco: prezydent odrzuci trzech kandydatów na prezesa, uzasadniając, że wybór był wadliwy, gdyż nie dokonał go pełny skład ZO. Potem, najpewniej po 19 grudnia, czyli po odejściu prezesa Rzeplińskiego, w życie wejdą kolejne ustawy naprawcze ws. TK, które przygotowały nowe procedury powołania władz Trybunału, na wypadek gdyby następca prof. Rzeplińskiego nie został szybko wybrany.
Pierwszym wariantem jest powołanie p.o. prezesa TK przez prezydenta. Urzędowałby on do czasu wyboru nowego prezesa wedle procedur, które dają niemal 100 proc. pewności, że będzie to osoba rekomendowana przez PiS. Mogłoby to nastąpić już pod koniec stycznia.
Wiele wskazuje jednak na to, że teraz dziewięciu, a po odejściu prof. Rzeplińskiego ośmiu, sędziów Trybunału rekomendowanych przez PO nie uzna decyzji prezydenta o odrzuceniu trójki kandydatów na nowego prezesa. Będą uzasadniać, że wybór był podyktowany stanem wyższej konieczności i że zobowiązała ich do tego konstytucja.
Gdy ich kandydaci nie zostaną zaakceptowani, a w efekcie prezydent odmówi wyboru prezesa TK, sędziowie z rekomendacji PO mogą uznać, że wszystkie jego obowiązki przejmie wiceprezes. Jest nim dziś Stanisław Biernat. Konsekwencją może być dalsze nieuznawanie nowych procedur wyborczych przewidzianych w ustawach PiS.