Sprawa wyroku wydanego w słynnej sprawie „doktora G." przez sąd, w osobie sędziego Igora Tuleya, wywołuje liczne komentarze i skrajne opinie, także wśród prawników. Czuję, że powinienem wypowiedzieć się także ja, czynny zawodowo adwokat, choć szczegóły tej sprawy znam jedynie z doniesień prasowych. Jest mi tym łatwiej zachować obiektywizm, bo nigdy nie brałem udziału w żadnej sprawie sądzonej przez tego sędziego. I nie chcę przy tym oceniać słów, które wywołały burzę, a przyrównujących postępowanie organów państwa, przesłuchujących podejrzanych w godzinach nocnych, do metod stalinowskich.

Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na zupełnie pomijany w komentarzach aspekt sprawy. Na kwestię likwidacji instytucji ławników w procesie karnym. Czy oszczędność diet ławniczych rzeczywiście stanowiła wystarczające uzasadnienie dla wprowadzenia jednoosobowego składu orzekającego w sprawach karnych? Czy padłyby kontrowersyjne słowa, gdyby sędzia musiał uzgodnić z dwoma ławnikami treść wyroku, w tym także jego ustne motywy? I co najważniejsze, czy ktokolwiek, kogo rażą słowa sędziego, mógłby publicznie odsądzić go od czci i wiary, gdyby wyrok zapadł w składzie trójkowym?

Rodzi się też pytanie o istotę niezawisłości orzekania. O tajemnicę narady sędziowskiej dokonywanej przed wydaniem orzeczenia, jakże ważnej instytucji w sprawach karnych. Czy jednoosobowy skład sędziowski nie stanowi zaprzeczenia istoty tajności narady? Czy rzeczywiście nikt z osób postronnych nie wie, kto – w składzie jednoosobowym – był za, a kto przeciw wydaniu danego orzeczenia? Czyj głos zaważył na wysokości orzeczonej kary? W sprawach karnych możliwość prawdziwej narady stanowi gwarancję uczciwego wyroku, a uchronić może nas: realnych i potencjalnych podsądnych, od wydania złego orzeczenia. Czy bukiet kwiatów lub porcelanowa filiżanka to już łapówka, czy jeszcze dozwolona gratyfikacja, dowód szczerej wdzięczności za ocalenie życia? Jak się ma wiedza podręcznikowa z książek pisanych dzieści lat temu do współczesnych realiów życia społecznego i wzrostu zamożności Polaków. Czy nie powinna o tym decydować więcej niż jedna osoba?

Kolektywna tajna narada stanowi istotę gwarancji praw obywatelskich. Prawdziwa narada w składzie trzyosobowym zmusza sędziego referującego sprawę, jeszcze przed ustaleniem wyroku, do prawdziwej reasumpcji całego procesu, do publicznego – ale w zamkniętym trzyosobowym gronie – rozważenia wszystkich okoliczności za i przeciw. W sprawach, gdzie jeszcze ostali się ławnicy, zmusza czasem sędziego zawodowego do przekonania dwójki sędziów laików do konkretnego wyroku. Tajna narada daje także sądowi ochronę przed spersonalizowaną nagonką opinii publicznej. Tego wszystkiego sędzia Tuleya został pozbawiony. Mam tylko nadzieję, że to, co się dzieje wokół wyroku, nie pozbawi żadnego sędziego odwagi mądrego i niezawisłego sądzenia.

Autor jest adwokatem, członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej