Jak bezbronny wobec wskazań algorytmów i przyjmujących je za pewnik urzędników może być podatnik, przekonała się firma, której fiskus najpierw zablokował konto, a potem przedłużył blokadę na trzy miesiące. Nie pomogła skarga do sądu, bo ten przyznał rację skarbówce. Dowody, świadkowie, stanowisko podatnika – to wszystko, w ocenie sądu, nie ma znaczenia. Wystarczy, że istnieje ryzyko wykorzystania systemu bankowego do wyłudzeń podatkowych. O tym zaś decyduje System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej (czyli STIR właśnie). To nic innego jak zespół algorytmów analizujących dostarczane obowiązkowo przez banki dane finansowe dotyczące przedsiębiorców. Ma wychwytywać wszystko to, co może pomagać w oszustwach podatkowych i służyć do wyłudzania VAT.
Niby wszystko jasne. Gdy algorytm wyśledzi na koncie nieprawidłowości, alarmuje o tym, szef Krajowej Administracji Skarbowej decyduje o blokadzie rachunku, a bank to wykonuje. Taka blokada może być przedłużona. Przy czym nikt tego z podatnikiem nie konsultuje, nie pyta go o zdanie. To, co ma do powiedzenia skarbówce, nikogo nie interesuje. Algorytm zrobił swoje, urzędnik to potwierdził, konto jest zablokowane.
Czytaj także:
Precedensowy wyrok: fiskus może zablokować konto bez dowodów
Sąd: fiskus wygrał spór o blokadę konta firmowego
Albo doniesiesz na siebie fiskusowi, albo zapłacisz 2 mln zł