Postępowanie upominawcze w praktyce

Na temat postępowania upominawczego krążą mity. Jednym z nich jest przekonanie, że rozpoznaniu w tym trybie podlegają tylko drobne sprawy

Publikacja: 12.03.2011 03:50

Postępowanie upominawcze w praktyce

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Red

Ponad rok funkcjonowania elektronicznego postępowania upominawczego przyniósł wiele publikacji na temat tej nowej formy ochrony prawnej. Przy okazji, tytułem wzmianki bądź porównania pojawiał się temat tzw. "klasycznego" (albo "tradycyjnego") postępowania upominawczego (dalej: "p.u."). Niestety, zauważalne było powielanie pewnych utartych błędów dotyczących postępowania upominawczego w obu postaciach. Można wręcz powiedzieć, że krążą pewne mity na jego temat. Co więcej, można się obawiać, że niektóre jego istotne właściwości są nieobecne w powszechnej świadomości społecznej.

1. Często powtarzanym a mylącym twierdzeniem jest, że rozpoznaniu w p.u. podlegają tylko drobne sprawy. Mylące może też być twierdzenie że jest to droga windykacji długów z tytułu przejazdu na gapę, faktur za telefon itp. Prawdą jest, że ogromna większość spraw załatwianych w p.u. to sprawy drobne, wynikające z  umów przewozu, telekomunikacyjnych, kredytowych, czynszów najmu lub dzierżawy, czy podobnych masowo występujących stosunków prawnych.

Nie jest jednak prawdą, że w p.u. (w tym i w e.p.u.) obowiązują jakiekolwiek ograniczenia co do źródła roszczenia pieniężnego albo co do wysokości kwoty żądanej. Do 1 lipca 2000 roku rzeczywiście obowiązywał limit 5000 zł, ale od czasu wejścia w życie ustawy z dnia 24 maja 2000 r. o zmianie kpc i kilku innych ustaw (Dz. U. Nr 48 poz. 554) w p.u. zostanie rozpoznana każda sprawa o zapłatę sumy pieniężnej, bez względu na jej wysokość. Także i bez względu na źródło roszczenia, zatem nie musi ono wynikać z umowy, może też wynikać np. z czynu niedozwolonego, z bezpodstawnego wzbogacenia czy z przepisu prawa (np. opłata za wieczyste użytkowanie).

2. Kolejnym mitem jest twierdzenie, że w p.u., w odróżnieniu od e.p.u., trzeba dołączyć do pozwu dokumenty potwierdzające zasadność zgłoszonego żądania (co najwyżej w postępowaniu gospodarczym obowiązuje tzw. prekluzja dowodowa). W e.p.u. i w p.u. nie ma rozbieżnych wymogów co do treści uzasadnienia pozwu i przytoczenia dowodów, jedynie z istoty postępowania elektronicznego wynikają odmienności co do formy tegoż. Ustawodawca różnicuje tylko treść sprzeciwu od nakazu zapłaty - w e.p.u. nie musi on zawierać uzasadnienia, a w p.u. - owszem. Wymóg złożenia określonych ściśle przepisem prawa dokumentów potwierdzających roszczenie jest charakterystyczny tylko dla postępowania nakazowego. W p.u. powód nie musi, a jedynie może złożyć załączniki do pozwu, dokumenty lub ich kopie, w celu przekonanie sądu i pozwanego o zasadności roszczenia.

Taka praktyka jest spotykana najczęściej, bowiem złożenie oprócz samego pozwu także kopii faktur, umów, oświadczeń, korespondencji, wyciągów bankowych itd. ułatwia przedstawienie stanu faktycznego, czyli spełnienie przesłanek formalnych pozwu (art. 187 § 1 pkt 2 kpc). Czasami łatwiej jest wyrazić stan faktyczny za pomocą kopii dokumentów, niż poprzez opisanie wszystkiego w samym pozwie. Ponadto, załączniki mają walor perswazyjny, tzn. mogą zademonstrować dłużnikowi jakimi dokumentami dysponuje wierzyciel i jak jest zdeterminowany aby odzyskać dług. Jak wynika jednak z lektury większości publikacji prasowych i z obserwacji zachowania stron procesowych, niektórzy sądzą, że składanie załączników jest koniecznym warunkiem wydania nakazu zapłaty w p.u. To mylne przekonanie prowadzi niekiedy do składania przez wierzyciela stosów papierzysk, kserokopii dokumentów, ale mających niewielki związek ze sprawą, nieczytelnych, treściowo nazbyt obszernych.

Takie zachowanie powoda nie ułatwia, ale wręcz utrudnia sądowi odczytanie podstawy faktycznej powództwa. Nasuwa się tu pierwsza wskazówka: trzeba wyważyć funkcję procesową załączników do pozwu (wyrażenie podstawy faktycznej powództwa w sposób zwięzły) oraz ich funkcję perswazyjną. Czyli trzeba złożyć takie załączniki i w takiej ilości, aby z jednej strony - nadmiar danych nie zaciemnił tego "o co w sprawie chodzi", a z drugiej strony - aby dane nie były zbyt skąpe i sąd był jednak w stanie zidentyfikować podstawowe okoliczności faktyczne (np. data zawarcia umowy, jej istotna treść, strony, sposób naliczenia ewentualnych skapitalizowanych odsetek), zaś dłużnik mógł się przekonać, że warto uznać roszczenie (czyli nie wnieść sprzeciwu).

3. Ponieważ nakaz zapłaty ani dołączone do niego pouczenie nie zawiera stosownej wzmianki, należy się obawiać, że niektórzy mogą fałszywie mniemać, iż sąd dokładnie bada sprawę zanim wyda nakaz zapłaty. Nic bardziej błędnego.

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym jest nie tylko przerzuceniem z wierzyciela na dłużnika ciężaru decyzji o wdaniu się w spór, ale i przerzuceniem z sądu na dłużnika ciężaru weryfikacji roszczenia pod względem jego zasadności. Sąd nie bada bowiem sprawy, a tylko sprawdza, czy roszczenie jest w miarę prawdopodobne (tj. czy przytoczone okoliczności nie budzą wątpliwości - art. 499 pkt 2 kpc), czy nie przekracza granic oczywistej bezzasadności (art. 499 pkt 1 kpc), czy nie jest ono uzależnione od spełnienia świadczenia wzajemnego przez powoda (art. 499 pkt 3 Kpc), czy znane jest miejsce pobytu pozwanego w Polsce (art. 499 pkt 4 kpc) oraz czy pozew nie podlega odrzuceniu (np. z powodu braku zdolności sądowej strony albo zawisłości sporu). Jak nietrudno się domyślić, dokładność badania pozwu pod kątem dwóch pierwszych z przytoczonych powyżej przesłanek jest odwrotnie proporcjonalna do obłożenia sądu pracą. W postępowaniu upominawczym, do złożenia sprzeciwu, obowiązuje zasada in dubio pro actore.

Istotą p.u. jest bowiem próba w miarę szybkiego dostarczenia wierzycielowi tytułu egzekucyjnego w ramach procedury stanowiącej kontaminację wyroku zaocznego i uznania powództwa. W tak określonych ramach działania sądu, niedopuszczalne byłoby rozstrzyganie wszelkich wątpliwości na korzyść pozwanego, bo to na nim ciąży podniesienie tych wątpliwości na forum sądu. Zasady sprawiedliwości społecznej i praworządności domagają się jedynie, aby odmówić wydania tytułu egzekucyjnego obejmującego roszczenie bezzasadne w sposób oczywisty lub uzasadnione w sposób budzący wątpliwości. Jeżeli więc np. spółdzielnia mieszkaniowa pozywa o zapłatę czynszu członka spółdzielni, a wraz z nim – jako odpowiedzialnych solidarnie – dorosłych domowników, to sąd wyda nakaz zapłaty, nie badając czy ci domownicy są na utrzymaniu członka spółdzielni czy też nie.

Sąd wprawdzie wie, jako wykształcony prawnik, że ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (w art. 4 ust. 6) wyłącza z kręgu odpowiedzialnych solidarnie za czynsz tych dorosłych zstępnych głównego lokatora którzy pozostają nadal na jego utrzymaniu. Jednakże sąd nie ma w postępowaniu upominawczym instrumentów aby tych okoliczności dociekać. Jeśli powodowa spółdzielnia mieszkaniowa je przemilcza, i to nawet nie ze złej woli, to trudno samo to przemilczenie uznać za brak podstawowych danych nt. źródeł roszczenia (art. 187 § 1 pkt 2 kpc), jak i za „okoliczności budzące wątpliwość" (art. 499 pkt 2 kpc).

 

Ciężar rozeznania czy roszczenie spółdzielni jest uzasadnione spoczywa więc w praktyce wyłącznie na owych współodpowiedzialnych solidarnie domownikach, nawet jeśli stosownej wiedzy prawniczej nie posiadają. Jak zatem widać, jeśli tylko wierzyciel przemilczy jakąś okoliczność, to ciężar dokonania merytorycznej weryfikacji roszczenia spocznie w niektórych przypadkach na dłużniku. Ukształtowała się też w sądach praktyka przyjmowania do rozpoznania pozwów o zapłatę czynszów lub podobnych świadczeń okresowych, popartych zestawieniem obciążeń i wpłat tylko za część okresu objętego żądaniem. Pierwsza pozycja takiego zestawienia jest zazwyczaj zatytułowana "bilans otwarcia" lub podobnie. Nie jest więc określona podstawa faktyczna co do części żądanej kwoty w zakresie dat wymagalności poszczególnych rat czynszu. Pozwany musi więc sam dojść do tego czy aby nie są to kwoty przedawnione (czego sąd i tak nie brałby pod uwagę, ale co może być podstawą obrony w sprzeciwie) lub zasądzone w innym postępowaniu oraz czy odsetki za opóźnienie zostały prawidłowo naliczone.

4. Wbrew temu co się niekiedy pisze, nawet w fachowych publikacjach, sąd nie ma dyskrecjonalnej możliwości oceny czy pozew zasługuje na wydanie nakazu zapłaty czy też nie. Kodeks jest bowiem stanowczy: jeżeli tylko dochodzone roszczenie jest roszczeniem pieniężnym, a nie zachodzą negatywne przesłanki  wymienione wyczerpująco w art. 499 kpc, ani okoliczności uzasadniające przekazanie z urzędu sprawy według właściwości lub odrzucenie pozwu, to nakaz zapłaty musi być wydany (art. 498 § 1 kpc). Wydanie nakazu zapłaty następuje niezależnie od wniosku powoda.

Gdyby nawet powód z jakichkolwiek przyczyn zawnioskował w pozwie o niewydanie nakazu zapłaty i skierowanie sprawy od razu na rozprawę – to taki wniosek byłby nieskuteczny. Nie zawsze tak było. Do 1 lipca 2000 r., tj. do wejścia w życie wspomnianej ustawy z dnia 24 maja 2000 r., postępowanie upominawcze toczyło się tylko na wniosek powoda, zaś sąd „mógł" wydać nakaz zapłaty. Od 1 lipca 2000 r. ustawodawca nakłada więc na sąd, a pośrednio i na wierzyciela, obowiązek dokonania próby pozaprocesowego załatwienia sporu. Nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym jest bowiem w swojej istocie propozycją skierowaną do dłużnika, a nie autorytatywnym rozstrzygnięciem. Dłużnik, jeśli nie wnosi sprzeciwu, udziela milczącej zgody na wydanie wierzycielowi tytułu egzekucyjnego. Ta obowiązkowa próba koncyliacyjna ma na celu zaoszczędzenie obywatelom i sądom nakładów związanych z jawnym rozpoznaniem sprawy gdy roszczenie jest bezsporne.

Reliktem poprzedniego stanu prawnego była jeszcze przez długi czas zasada, że od „pozwu w postępowaniu upominawczym" uiszcza się jedną czwartą opłaty (art. 19 ust. 2 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, w brzmieniu obowiązującym do 10 marca 2007 r.). W praktyce sądowej reliktem takim jest natomiast zwyczaj składania przez adwokatów i radców prawnych „wniosków" o rozpoznanie sprawy w postępowaniu upominawczym. Inną, o wiele poważniejszą w skutkach pozostałością po dawnym stanie prawnym, jest obecna gdzieniegdzie w sądach praktyka wzywania powoda do merytorycznego uzupełnienia pozwu („złożenia wyjaśnień"), w zakreślonym terminie pod rygorem „pominięcia przepisów o postępowaniu upominawczym". Ta praktyka, polegająca w istocie na udzielaniu stronie przez sąd pomocy prawnej, jest nieprawidłowa nie tylko dlatego, że w 2000 r. odebrano sądowi dyskrecjonalność przy podejmowaniu decyzji co do sposobu zakończenia postępowania upominawczego, ale i dlatego, że od tamtego czasu znacząco podniesiono stopień kontradyktoryjności polskiego procesu cywilnego.

5. Nieco mylące może być samo brzmienie nakazu: "... nakazuje X, żeby w ciągu dwóch tygodni od doręczenia tego nakazu zapłacił Y kwotę ... albo w tym terminie wniósł sprzeciw do sądu". Termin 2-tygodniowy pozornie odnosi się zarówno do wniesienia sprzeciwu, jak i do spełnienia świadczenia na rzecz wierzyciela - tak wynika z dosłownej analizy treści nakazu. Tymczasem nakaz nie jest orzeczeniem konstytutywnym, tzn. nie kształtuje ani nie zmienia stosunku prawnego pomiędzy stronami. Zatem w rzeczywistości, wbrew temu co mogłoby sugerować brzmienie orzeczenia, dwutygodniowy termin nie zawiesza naliczania odsetek od sumy głównej.

6. Postępowanie zwykłe, które toczy się po skutecznym wniesieniu sprzeciwu albo po stwierdzeniu braku podstaw do wydania nakazu zapłaty, nie jest nową sprawą w znaczeniu procesowym. Jest wprawdzie nową sprawą z punktu widzenia biurowości sądowej, ale jest to nadal to samo postępowanie. Dlatego błędem (rzadko spotykanym, ale jednak) jest formułowanie żądania w pozwie w sposób następujący: "żądam wydania nakazu zapłaty i zasądzenia kwoty ..., a w razie wniesienia sprzeciwu - zasądzenia tej kwoty oraz eksmisji". Tak napisany pozew może nawet być merytorycznie uzasadniony (tzn. powództwo nie zostanie oddalone w wyroku), ale nie nadaje się on do postępowania upominawczego, ponieważ zawiera żądanie eksmisji, czyli świadczenia niepieniężnego.

Większość pozwów o zapłatę kończy się wydaniem nakazu zapłaty w postępowaniu upominawczym, dlatego powyższe wyjaśnienia powinny okazać się przydatne zarówno dla wierzycieli jak i dla dłużników.

Autor jest referendarzem sądowym w Sądzie Rejonowym w Pruszkowie

Ponad rok funkcjonowania elektronicznego postępowania upominawczego przyniósł wiele publikacji na temat tej nowej formy ochrony prawnej. Przy okazji, tytułem wzmianki bądź porównania pojawiał się temat tzw. "klasycznego" (albo "tradycyjnego") postępowania upominawczego (dalej: "p.u."). Niestety, zauważalne było powielanie pewnych utartych błędów dotyczących postępowania upominawczego w obu postaciach. Można wręcz powiedzieć, że krążą pewne mity na jego temat. Co więcej, można się obawiać, że niektóre jego istotne właściwości są nieobecne w powszechnej świadomości społecznej.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"