Indie są oficjalnie państwem świeckim, w którym z ponad 1,4 mld ludności kraju ok. 80 proc. wyznaje hinduizm. Raz po raz wzmaga się dyskusja, czy ten właśnie fakt nie powinien znaleźć odzwierciedlenia w konstytucji. W jej preambule jest obecnie mowa, iż Indie są państwem „suwerennym”, „demokratycznym”, „socjalistycznym” i „świeckim”.
Dwa ostatnie określenia zostały wprowadzone do preambuły ustawy zasadniczej w okresie obowiązywania stanu wyjątkowego wprowadzonego w latach 70. ubiegłego wieku przez Indirę Gandhi. Uchwalono wtedy wiele poprawek wzmacniających zakres władzy rządu federalnego. Obowiązują do dzisiaj i dobrze służą autorytarnym zapędom premiera Narendry Modiego i jego Indyjskiej Partii Ludowej (Bharatiya Janata Party, BJP). Jednak dwa słowa definiujące Indie jako kraj socjalistyczny i świecki budzą coraz większy sprzeciw środowisk nacjonalistycznej prawicy.
Hindutva zamiast sekularyzmu
— Musimy dążyć do takiej zmiany, która odpowiadałaby rzeczywistości — nawoływał niedawno w Delhi Dattatreya Hosabale, sekretarz generalny Stowarzyszenia Ochotników (Rashtriya Swayamsevak Sangh, RSS), skrajnie prawicowej organizacji obchodzącej właśnie stulecie powstania.
Stanowi potężną siłę polityczną w Indiach, mimo swych zaledwie kilku milionów kadrowych członków. Ma ogromne wpływy na szczytach władzy, w licznych organizacjach społecznych czy związkach zawodowych. Jest unikatowym zjawiskiem w skali światowej obok ruchu Gülena w Turcji.
RSS jest uważana za ideologicznego patrona rządzącej Indiami od połowy ubiegłej dekady partii premiera Modiego. Jej członkowie promują w agresywny sposób pojęcie hindutvy – ideologii politycznej uznającej wartości religii hinduistycznej za fundament indyjskiego społeczeństwa i kultury.