W miarę obliczenia we wtorek głosów po zakończeniu wyborów trwających przez 44 dni stawało się jasne, że rządząca od dekady Indyjska Partia Ludowa (BJP) premiera Narendry Modiego nie osiągnie nie tylko tego, co zamierzała, a mianowicie zdeklasowania opozycji, ale nie wiadomo, czy w ogóle utrzyma się przy władzy. W chwili zamykania tego wydania „Rz” ostateczne wyniki wyborów nie były jeszcze znane. Było już jednak pewne, że sojuszowi partii występujących pod wspólną nazwą Narodowy Sojusz Demokratyczny (NDA) pod przywództwem BJP nie udało się zdobyć zamierzonych 400 głosów w liczącej 543 miejsc Lok Sabha, czyli niższej izbie parlamentu.
Rok wyborów parlamentarnych
Wybory w Indiach. Zaskakująco słaby wynik partii premiera Modiego
W miarę jak napływały wyniki z liczenia głosów w całym kraju obóz premiera Modiego zmierzał w kierunku uzyskania nawet mniej niż 300 głosów, czyli o kilkadziesiąt mniej, niż posiada obecnie. Częściowe rezultaty wskazują na niebezpieczne zbliżane się sojuszu NDA do granicy 272 miejsc wyznaczających wymaganą większość rządową. – Sama BJP, która przekroczyła w poprzednich wyborach tę granicę, zdobywając 303 mandaty, będzie obecnie zmuszona zawrzeć porozumienie koalicyjne, i to nie na własnych warunkach – mówi „Rzeczpospolitej” Pranay Sharma z anglojęzycznego magazynu „Outlook”. Jego zdaniem jest to porażka BJP i nie wiadomo, czy w ogóle Narendra Modi utrzyma stanowisko szefa rządu. Ogromnym zaskoczeniem jest wynik sojuszu partii I.N.D.I.A pod kierunkiem Indyjskiej Partii Kongresowej (INC) Rahula Gandhiego, który we wstępnych ocenach przekroczył próg 230 miejsc.
Czytaj więcej
Osobista popularność szefa rządu i sukcesy gospodarcze nie dają opozycji wielu szans na powrót do władzy.
Do większości rządowej brakuje niewiele. Taki obrót rzeczy byłby prawdziwą rewolucją. Tym bardziej że na podstawie sondaży i exit pools nie było podstaw, by sądzić, że premier Narendra Modi nie otrzyma mandatu na trzecią kadencję.