Kodeks etyki dla adwokatów - opinia

Obniżenie standardów moralnych jako remedium na trudności skończy się bolesnym upadkiem – pisze adwokat

Aktualizacja: 15.10.2011 08:00 Publikacja: 15.10.2011 05:00

Kodeks etyki dla adwokatów - opinia

Foto: Fotorzepa

Red

Proszę nie podejmować się prowadzenia postępowań przeciwko mnie – propozycję wzmocniono ofertą niebanalnego wynagrodzenia. Czy można się zobowiązać do nieudzielania pomocy prawnej, jeżeli miałaby być skierowana przeciwko konkretnej osobie? Standardy obowiązujące adwokatów i radców prawnych wykluczają swobodne odmawianie pomocy, ale dotyczą tylko osób wykonujących te zawody. Prawnika niebędącego adwokatem ani radcą prawnym można więc sobie kupić. Nie ma reguły, która by tego zabraniała.

Można kupić?

To, co czasem utrudnia zbyt swobodne zachowanie adwokatów, bywa błogosławieństwem dla klientów. W ostateczności zwraca się też ku samym adwokatom, bo stanowi o przewadze konkurencyjnej profesjonalnej oferty nad niepewnością związaną z trafieniem na kogoś, kto bez żadnych ograniczeń może pohandlować swoimi usługami.

Czy jednak na pewno nie można kupić adwokata? Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu nie odpowiada wprost. Ale czy do rozwikłania tego zagadnienia jest konieczny precyzyjny zapis? Nie wystarczy własna moralność? Oczywiście tak, pod warunkiem, że przekonania moralne są odpowiedniej jakości i są stosowane. Każdy adwokat spotkał się z jakimś niepowtarzalnym dylematem moralnym. Nie wolno jednak podporządkowywać zasad etycznych całego środowiska jednostkowym wahaniom. Niestety, w zaproponowanym właśnie projekcie zmian zasad etyki adwokackiej triumfuje kazuistyka oparta na indywidualnych doświadczeniach.

Kodeks nowej etyki

Ułatwić wykonywanie zawodu – takie jest uzasadnienie proponowanych zmian. Obniżenie standardów moralnych jako remedium na trudności skończy się jak zawsze w takich sytuacjach – bolesnym upadkiem. W trudnych czasach wartości się wzmacnia, nie osłabia. Wycieniowywanie etyki zawodowej oznacza brak wiary w wartość wartości. Oznacza przyznanie, że są raczej zbędnym balastem niż atrybutem.

Bezrefleksyjne podążanie za ułudą uproszczeń najlepiej ilustruje pomysł, by zmienić nazwę ze zbioru zasad etyki na kodeks etyki. Rzecz nie w semantyce, ale w wartościach właśnie, bo słowa znaczą. Każdy kodeks wyraża moralność obowiązku, a nie moralność aspiracji, jak to jest w dotychczasowym zbiorze zasad. Kodeks musi opisywać etykę za pomocą instrukcji – po jego przeczytaniu adwokaci będą postępowali dobrze, bo dotychczas nie wiedzieli, jak postępować. Nazwanie zbioru kodeksem, bez zasadniczej zmiany jego treści, spowoduje, że obecne zapisy trzeba będzie traktować jak wyczerpujący katalog zakazów i nakazów, a wszystko co poza kodeksem będzie etycznie obojętne. Tak można kreować regulacje karne, ale nie zawodową moralność. Wreszcie kodyfikowanie zasad etycznych to zawierzanie moralności kodyfikatorów. Leszek Kołakowski w eseju „Etyka bez kodeksu" pisał, że zaufanie do kodeksów etycznych ma źródło w lęku przed podjęciem pełnej osobistej odpowiedzialności za własne czyny.

Zasady etyki adwokackiej nie są niezmienne. Należy je tylko traktować z autentycznym poszanowaniem ich znaczenia dla wykonywania zawodu, a nie ulegać akompaniamentowi konspiracyjnych szeptów, że etyka jest passé. Zasady trzeba zmieniać tylko w obszarach rzeczywistych problemów adwokatury, które mogą ją zmieść z powierzchni albo – w porę rozwiązane – uratować. Nie wolno pozorować zmian, bo to etykę zawsze rozmywa.

Informacja dobrze, reklama źle

Swoboda informowania jest najbardziej oczekiwanym wewnętrznym postulatem zmian – to wynika m.in. z raportu „Między rynkiem a etosem. Adwokaci o swoim zawodzie i jego przyszłości" z lipca 2008 r. Adwokaci muszą informować o sobie poprzez strony internetowe, ogłoszenia, publikacje. Powinni móc informować o zdobytym doświadczeniu, w tym wskazywać klientów, z którymi pracowali (za ich zgodą), oraz mieć szansę pozyskiwać klientów poprzez prowadzenie blogów i na portalach społecznościowych. Dotychczasowe próby są nieliczne, bo wymagają stałego zaangażowania i obycia w wirtualnym świecie.

Pojawiły się jednak i takie zjawiska, z którymi równie trudno się pogodzić, jak im przeciwdziałać, np. nachalne płatne reklamy (link do strony kancelarii) wyskakujące w Google'u przy każdej okazji albo reklamy wartościujące: „najlepszy specjalista od spadków", czy reklamy niebezpiecznie bliskie nieuczciwej konkurencji: „rozwód za darmo, płacisz za podział majątku". Do tego ulotki i czatowanie na lotnisku na opóźnione samoloty, aby zaoferować prowadzenie sporów o odszkodowania przeciwko liniom lotniczym (to tzw. łowienie ryb przy jazie).

Narzędzi do zwalczania zjawisk nieetycznych można poszukać także w przepisach zewnętrznych. Działo się tak zresztą zawsze, na przykład zakaz umieszczania cwaniackich wizytówek z tytułem adwokata w miejscu zamieszkania wywalczyli adwokaci, którzy w tej samej kamienicy prowadzili kancelarię. Nie potrzebowali do tego zbioru zasad, wystarczyły przepisy o nieuczciwej konkurencji. Tylko trzeba, bez oglądania się na samorząd, chcieć walczyć z patologiami.

Reklama usług adwokackich nigdy i nigdzie nie przynosi efektu, bo ze względu na charakter decyzji klientów przy wyborze adwokata może wywołać naprawdę ograniczone rezultaty. Cywilizowanie zasad szerokiego informowania i pozyskiwania klientów jest natomiast konieczne. Radcy prawni mogą stosować marketing swoich usług. Adwokatura milknie, gdy mowa o marketingu. Czy w imię dogmatu odrębności adwokaci zrezygnują z możliwości uregulowania uczciwych metod pozyskiwania klientów?

Zbyt wiele fikcji

Procedury sądowe zachęcają do cynizmu i oportunizmu. Ustawodawca właśnie zobowiązał adwokatów do prowadzenia postępowań w dobrej wierze. A zbiór zasad etyki adwokackiej rzetelność postępowania nadal sprowadza do wcześniejszego doręczania pism procesowych innym pełnomocnikom.

Dzisiaj w działalności adwokackiej kapitał nie ma znaczenia. Ale będzie miał, kiedy świadczenie pomocy prawnej na dobre rozpocznie się w Internecie lub w sieciach punktów pomocy prawnej. Wówczas będzie potrzebny kapitał na serwery, zabezpieczenia programów informatycznych, objazdowe kancelarie, butiki w popularnych miejscach publicznych, reklamę itp. Zewnętrzni inwestorzy zainwestują więc w system pomocy prawnej, tym bardziej że zyski są porównywalne z innymi dziedzinami, a koszty znacząco mniejsze.

Dopuszczona właśnie jako forma wykonywania zawodu spółka komandytowo-akcyjna zapewni nieograniczoną odpowiedzialność adwokatów, brak odpowiedzialności inwestorów – akcjonariuszy i oddzieli tych drugich od spraw klientów i tajemnicy zawodowej. Rozwiąże więc najprostsze problemy związane z zaangażowaniem kapitału zewnętrznego. Pozostanie zagrożenie wpływu, który akcjonariusze będą chcieli wywierać na spółkę, aby maksymalizować zysk z ewentualną szkodą dla spraw klientów. A odporność na biznesowe żądania to zawsze problem siły charakteru. I zasad, których brakuje.

Wspólnicy w spółkach adwokatów przestrzegają zasad adwokackich, w spółkach adwokacko-radcowskich zasad obydwu zawodów, ale zasady etyki dotyczą tylko poszczególnych wspólników. Pozostawienie adwokatom wymówki, że realizują zobowiązanie spółki, której etyka nie wiąże, staje się coraz bardziej niebezpieczne.

Zakaz członkostwa w zarządzie spółki i pełnienia funkcji prokurenta powoduje, że formowanie spółek celowych dla jakiegoś przedsięwzięcia zawsze kończy się podejrzeniami ze strony klienta, że z reguł normalnej działalności gospodarczej adwokaci akceptują tylko wolnorynkowe wynagrodzenia. A przecież zamiast prokury adwokat może otrzymać pełnomocnictwo, którego zakres będzie z nią tożsamy i jedyną różnicę sprowadzi do braku wpisu w KRS.

Dlaczego adwokat jako członek zarządu fundacji jest etyczny, a w spółce już nie? Zbyt wiele tu fikcji. Z jakimi aktywnościami można łączyć zawód adwokata? Mniej chyba bulwersuje adwokat jako członek zarządu giełdy, bardziej łączenie działalności adwokackiej z prowadzeniem sklepu z bielizną albo bronią. Dlaczego takie zbiegi aktywności nie są regulowane? Czy aby nie dlatego, że na awans do spółek liczy niewielu, a sklepy, bary i restauracje prowadzi podobno całkiem sporo adwokatów?

Publiczność i samorząd

Wystąpienia na konferencjach naukowych, komentowanie problemów prawnych, wspieranie wydarzeń społecznych i kulturalnych – jeśli nie jest powiązane z nachalnym pozyskiwaniem klientów – nie może budzić wątpliwości. Problemy zaczynają się, kiedy adwokaci zastępują czynności procesowe konferencjami prasowymi.

Trzeba zatamować negatywny wpływ takich zachowań na toczące się postępowania (w tym ujawnianie tajemnicy) i traktowanie zawodu jak trampoliny do nieadwokackiej kariery. Zauważalne stało się budowanie własnej pozycji poprzez aktywność w samorządzie albo w kontrze do nielubianego samorządu. Ilustrują to dyskusje o wykorzystywaniu samorządu do własnych celów biznesowych, granicach związania solidarnością środowiskową czy uprawnieniu do odwoływania się do czynników zewnętrznych (ministra sprawiedliwości) w razie sporu z samorządem. Postulaty ograniczenia wypowiedzi publicznych adwokatów na temat adwokatury nie mają szans. Niemal każda wypowiedź we współczesnym świecie jest publiczna, a na straży swobody wypowiedzi stoi nie adwokacki zbiór zasad, ale art. 54 konstytucji.

Adwokatura już umarła?

„Stara adwokatura już umarła" – tak zaczynał się list, który ostatnio otrzymałem. Adwokatura to sztafeta ludzi często wspaniałych, czasem nieco słabszej jakości. Trwała głównie dzięki zasadom moralnym, których nie zmieniała, nawet gdy wiał silny wiatr. Nawet w drodze na arenę Koloseum.

We współczesnym świecie zbiorowości określają się wcale nie przez interesy, ale przez kulturę. To etyka adwokacka spisana przez dzisiejszych seniorów obok profesjonalizmu mojego pokolenia oraz pasji i wykształcenia najmłodszych adwokatów wypełnia definicję adwokatury XXI wieku.

To, co wynika z potrzeby współczesności, co wymaga zmian doraźnych, należy uwzględniać w regulaminach wykonywania zawodu. Zbiór zasad etyki adwokackiej musi być natomiast szczególnie chroniony, bo w wykonywaniu zawodu adwokata liczą się tylko te wartości, które już są w nim opisane. Liczą się: profesjonalizm, przyzwoitość i odwaga. I wbrew obwieszczeniom o nowej erze adwokatury nadal będą się liczyły. I nadal trzeba im będzie sprostać, choćby coraz bardziej samotnie, nawet we własnym środowisku.

 

Zapraszamy do serwisu:

rp.pl

»

Prawnicy, doradcy i biegli

»

Proszę nie podejmować się prowadzenia postępowań przeciwko mnie – propozycję wzmocniono ofertą niebanalnego wynagrodzenia. Czy można się zobowiązać do nieudzielania pomocy prawnej, jeżeli miałaby być skierowana przeciwko konkretnej osobie? Standardy obowiązujące adwokatów i radców prawnych wykluczają swobodne odmawianie pomocy, ale dotyczą tylko osób wykonujących te zawody. Prawnika niebędącego adwokatem ani radcą prawnym można więc sobie kupić. Nie ma reguły, która by tego zabraniała.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi