Dzień Głupców, czyli walka z korupcją

W prima aprilis, gdy rząd uchwalił program antykorupcyjny, organizacje pozarządowe i sygnaliści mogli się poczuć jak rasowi głupcy – zauważa ekspert Grzegorz Makowski.

Publikacja: 07.04.2014 08:48

Red

Przyczynkiem do powstania tego tekstu było przyjęcie przez rząd „Programu przeciwdziałania korupcji na lata 2014–2019", co miało miejsce 1 kwietnia br. W dniu zwanym w Polsce prima aprilis, a z angielska Fools' Day, czyli Dniem Głupców, co ma tu znaczenie symboliczne.

Dokument powstawał z mozołem od 2010 r., kiedy to zakończyła się realizacja poprzedniej rządowej strategii przeciwdziałania korupcji – przyjętej jeszcze w 2002 r. O jego powstanie zabiegała Fundacja Batorego i inne organizacje zrzeszone w Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych i Koalicji na rzecz Otwartego Rządu.

Ostatecznie nie jest taki, o jakim można by marzyć. Generalnie jednak dobrze, że został przyjęty. Zawiera co najmniej kilka istotnych celów i propozycji, np. reformę systemu składania, publikowania i weryfikowania oświadczeń majątkowych, pomysł wprowadzenia wymogu oceny projektów aktów prawnych ze względu na ryzyko wystąpienia korupcji (byłaby to zapewne obowiązkowa część oceny skutków regulacji) czy rozpoczęcia prac na zmianą przepisów dotyczących lobbingu.

Ogólnie jednak przez cały okres prac nad programem był on sukcesywnie rozmiękczany. Wyrywano mu zęby, usuwając co bardziej konkretne cele i rozwiązania. Dosłownie kilka dni przed jego przyjęciem dokonano jeszcze jednej kontrowersyjnej korekty.

Zniknął punkt zakładający dokonanie przeglądu rozwiązań prawnych w zakresie ochrony sygnalistów – osób, które w dobrej wierze, ryzykując szykany i utratę pracy, zgłaszają przełożonym przypadki korupcji i innych nieprawidłowości mogących mieć negatywne skutki społeczne. Program jeszcze w lutym zakładał nie tylko opracowanie analizy, ale i wdrożenie wynikających z niej rekomendacji oraz działania informacyjno-edukacyjne skierowane do administracji. W marcu tego punktu już nie było.

Sygnaliści ?potrzebują ochrony

W ostatnich kilkunastu latach Fundacja Batorego w ramach Programu Odpowiedzialne Państwo (wcześniej Programu przeciw Korupcji) zetknęła się dziesiątkami takich osób. Części z nich byliśmy w stanie pomóc, obserwując rozprawy sądowe i udzielając porad prawnych. Od kilku lat zabiegamy o przegląd przepisów prawa pracy i innych regulacji, aby ograniczyć reperkusje, na które osoby takie są narażone.

Fundacja nie jest w tych wysiłkach osamotniona. Popierają ją inne organizacje, wielu ekspertów, pracodawców, a nawet związkowców. O lepszą ochronę sygnalistów w Polsce upominają się organizacje międzynarodowe – Rada Europy, ONZ, OECD czy Transparency International, a ostatnio także Komisja Europejska. Rząd PO i PSL konsekwentnie unika jednak dyskusji na ten temat. Udaje, że problemu nie ma.

„Dobry" wiceminister

Pod koniec 2013 r. wystosowaliśmy prośbę do ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza o spotkanie w sprawie lepszej ochrony dla sygnalistów – w związku ze spodziewanym przyjęciem programu antykorupcyjnego. Za tę kwestię miał odpowiadać właśnie ten resort. Minister skierował nas do podsekretarza stanu Radosława Mleczki.

Pierwsze spotkanie z wiceministrem odbyło się 20 listopada 2013 r. Okazało się, że minister Mleczko nie był do końca świadom, iż MPiPS odgrywa jakąś rolę w realizacji programu antykorupcyjnego rządu i że dotyczy ona sygnalistów. Niemniej pozytywnie ustosunkował się do sprawy, obiecując współpracę i nawiązanie kontaktu z innymi resortami. Słusznie bowiem uznał, że zagadnienie wykracza poza problematykę prawa pracy.

Kolejne spotkanie odbyło się 19 lutego 2014 r. Wydawało się, że przedstawiciele resortu wciąż mają pozytywny stosunek do postulatu lepszej ochrony sygnalistów. Proszono nas o dodatkowe informacje, ekspertyzy i przykłady regulacji z innych państw. Niebawem punkt ten miał być omawiany na posiedzeniu Komitetu Stałego Rady Ministrów. Nikt na spotkaniu nie wspominał o planach wykreślenia sygnalistów z rządowego programu.

Zły minister, zły komitet

Interesujące nas posiedzenie odbyło się 13 marca 2014 r., a 25 marca na stronach rządowych opublikowano nową wersję programu, rekomendowaną przez komitet. Nie zawierała ona już punktu dotyczącego sygnalistów, choć w ocenie skutków regulacji programu wciąż są obszerne fragmenty na temat konieczności zajęcia się tym problemem, przytaczające przykłady rozwiązań z innych państw. Jak dowiedzieliśmy się później, punkt dotyczący sygnalistów został usunięty z inicjatywy ministra pracy i polityki społecznej. Dlaczego tak się stało? Oficjalnie zapytamy o to ministra Kosiniaka-Kamysza.

Teraz można jedynie spekulować – może kierownictwo resortu przestraszyło się central związkowych, które (z wyjątkiem OPZZ) uważają, że wystarczająco chronią wszystkich „ludzi pracy", i negują potrzebę rozmowy o sygnalistach, a może to jakiś przejaw ogólnej polityki PSL wobec korupcji?

Dlaczego komitet się na to zgodził? Czy rząd chce naprawdę mieć realną politykę antykorupcyjną, czy tylko udaje, wycinając kolejny istotny punkt z własnego programu? Czy nie obchodzą go zobowiązania wobec międzynarodowych organizacji?

Antykorupcyjny prima aprilis

Ochrona sygnalistów była jednym z priorytetów programu. Figurowała we wszystkich poprzednich wersjach dokumentu, przetrwała wszystkie etapy konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych. Ministerstwo Pracy nie zabierało głosu w tej kwestii, co wydaje się zrozumiałe, skoro dopiero w 2013 r. zorientowało się, że ma w tej sprawie jakąś rolę do odegrania. Niestety (sic!), resort dowiedział się o tym dzięki nam – organizacjom pozarządowym.

W dobrej wierze, mając na względzie interes publiczny i bezpieczeństwo ludzi niezgadzających się na korupcję w  swoich urzędach i firmach, zgłosiliśmy chęć współpracy z rządem i oddaliśmy sobie niedźwiedzią przysługę. Resort pracy i polityki społecznej zamiast pochylić się nad problemem, do którego rozwiązania mógł zyskać wielu sojuszników, postanowił, że lepiej się tego nie tykać i wykreślić go z rządowego planu.

W prima aprilis, 1 kwietnia 2014 r., gdy ogłoszono uchwalenie programu antykorupcyjnego, organizacje pozarządowe i sygnaliści mogli się poczuć jak rasowi głupcy. Mając na względzie to doświadczenie, trzeba sobie zadać pytanie, czy w jakiejkolwiek innej sprawie warto rozpoczynać dialog z władzą.

CV

Autor jest dyrektorem Programu Odpowiedzialne Państwo w Fundacji Batorego

Przyczynkiem do powstania tego tekstu było przyjęcie przez rząd „Programu przeciwdziałania korupcji na lata 2014–2019", co miało miejsce 1 kwietnia br. W dniu zwanym w Polsce prima aprilis, a z angielska Fools' Day, czyli Dniem Głupców, co ma tu znaczenie symboliczne.

Dokument powstawał z mozołem od 2010 r., kiedy to zakończyła się realizacja poprzedniej rządowej strategii przeciwdziałania korupcji – przyjętej jeszcze w 2002 r. O jego powstanie zabiegała Fundacja Batorego i inne organizacje zrzeszone w Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych i Koalicji na rzecz Otwartego Rządu.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego