Resortowe bajki - Gowin o sprawach upadłościowych w sądach

Wydawało się, że gospodarka może się uwolnić od zmory niszczącej wiele sprawnych i uczciwych przedsiębiorstw. Radość okazała się jednak przedwczesna – pisze były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.

Aktualizacja: 02.05.2015 11:22 Publikacja: 02.05.2015 10:30

Foto: 123RF

W rankingach wolności gospodarczej Polska ciągle zajmuje miejsca zawstydzająco niskie. W prowadzeniu działalności gospodarczej przeszkadza przede wszystkim prawo upadłościowe. Zamiast traktować utratę płynności finansowej jako naturalne zjawisko gospodarcze i wspierać działania restrukturyzacyjne, sprzyja ono niszczeniu firm, choć te wpadają w przejściowe i często dające się przezwyciężyć kłopoty.

Pół roku po objęciu stanowiska ministra sprawiedliwości, w maju 2012 r., powołałem zespół ekspertów ds. nowelizacji prawa upadłościowego i naprawczego, który przygotował rekomendacje zmian. Na podstawie tych rekomendacji zespół pod kierunkiem sędziego dr hab. Anny Hrycaj przygotował projekt ustawy – Prawo restrukturyzacyjne, którą oceniają pozytywnie wszystkie środowiska: przedsiębiorcy, prawnicy, ekonomiści i parlamentarzyści. Wydawało się, że polska gospodarka może się uwolnić od zmory niszczącej wiele sprawnych i uczciwych przedsiębiorstw. Radość okazała się jednak przedwczesna.

Na ostatnim etapie prac sejmowych stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości przesądziło, że sprawy restrukturyzacyjne i upadłościowe będą nadal rozpoznawane przez sądy rejonowe, a nie, jak rekomendowały wszystkie środowiska, okręgowe. Argumenty Ministerstwa są mi znane: problemy organizacyjno-techniczne związane z koniecznością zapewnienia 150 nowych etatów sędziowskich, ponad 300 urzędniczych, dodatkowych pomieszczeń dla sądów – to dodatkowe wydatki. Wszystko to brzmi groźnie. Wystarczy jednak zerknąć w statystyki, samemu pogłówkować, a okaże się, że minister Grabarczyk uwierzył w resortowe bajki.

Matematyka urzędnicza

Zacznijmy od tego, że sądy upadłościowe rozpoznają sprawy o ogłoszenie upadłości, ale prowadzą postępowania upadłościowe po jej ogłoszeniu. Są to sprawy bardzo skomplikowane i niezwykle ważne społecznie – dotyczą losów przedsiębiorstw, a co za tym idzie, rzeszy pracowników. W 2014 r. ogłoszono 875 upadłości. Jednocześnie z lat ubiegłych pozostały 2563 takie sprawy. Zajmuje się nimi 76 sędziów w wydziałach gospodarczych ds. upadłościowych i naprawczych oraz dorywczo sędziowie z innych wydziałów. Nie wiadomo więc, dlaczego ministerstwo zakłada, że zmiana właściwości sądów wymaga skierowania do rozpoznawania tych spraw trzy razy większej liczby sędziów (76 obecnych i 150 nowych etatów). Ponad 2500 toczących się spraw zostanie przecież w sądach rejonowych. Sądy okręgowe będą się zajmowały wyłącznie nowymi. Zakładając utrzymanie obecnego wpływu, a nawet jego zwiększenie, będzie to około 1000 ogłoszonych upadłości rocznie. Wychodzi więc na to, że tych 150 nowych sędziów będzie prowadziło na początku po około siedmiu spraw przez cały rok, podczas gdy koledzy w rejonach będą mieli średnio po 45 spraw.

Wyraźnie więc widać niezrozumienie problemu i fałszywy obraz wynikły z manipulacji statystyką. Nie chodzi przecież o nowe etaty, ale o umiejętne doprowadzenie do przesuwania etatów z sądów rejonowych do okręgowych w ciągu dwóch–trzech lat. Nie ma potrzeby tworzenia 150 nowych etatów, co więcej, nie są potrzebne żadne nowe, bo spraw upadłościowych w sądach rejonowych będzie coraz mniej, a w sądach okręgowych coraz więcej. Wystarczy sprawnie zaplanować najpierw delegowanie sędziów, a potem przesuwanie etatów między sądami, a do tego trzeba odrobinę pracy i zaangażowania urzędników z ministerstwa – i to może jest główny problem.

Wskazuje się również na problemy lokalowe. Też nie wiadomo, na czym miałyby polegać. Czy na tym, że trzeba zmienić tabliczkę z nazwą wydziału? Jeżeli nie ma potrzeby zatrudniać nowych sędziów i urzędników, to nie trzeba nowych lokali.

Dalej od przedsiębiorcy i dalej od konsumenta

Sprawy upadłościowe rozpoznają sędziowie rejonowi. Oznacza to, że pierwszą w życiu sprawą młodego sędziego bywa sprawa wielobranżowego przedsiębiorstwa, które zatrudnia setki pracowników. Masa upadłości przekracza w nich dziesiątki milionów złotych, a same zgłoszenia wierzytelności rozpatrywane przez sędziego komisarza to miliony złotych. Tymczasem w sądzie okręgowym rozpatrywane są sprawy o zapłatę powyżej 75 tys. zł.

Nie przekonuje również argument o „bliskości sądu" rejonowego. Sprawy upadłościowe i restrukturyzacyjne nie wymagają obecności przedsiębiorcy na rozprawach, są to sprawy gabinetowe. Jednocześnie to konsument, mniej zorientowany w prawie, powinien mieć bliżej do sądu, który będzie rozpoznawał jego sprawę upadłościową. Jeżeli dogłębnie przeczytać odrzuconą rękami ministerstwa poprawkę, można zauważyć, że chce ono, aby konsument miał dalej do sądu i nie mógł złożyć stosownego wniosku w swojej miejscowości. Mało tego, chce, aby sprawy tej rangi co upadłość spółek grupy PBG, Amber Gold, banków, SKOK pozostawić na najniższym szczeblu sądownictwa. Jeżeli tak, to powiedzmy wprost przedsiębiorcom i ich wierzycielom oraz pracownikom: niestety, dla polskiego wymiaru sprawiedliwości nie jesteście dość ważni. Nie zasługujecie na sądy okręgowe.

To przecież rozrzutność

Przeniesienie sądów upadłościowych do sądów okręgowych nie wymaga znacznych środków. Uposażenie sędziego w okręgu nie różni się znacząco od uposażenia sędziego rejonowego. Problem, jeżeli chodzi o pieniądze, tkwi w czym innym. Wydziały upadłościowe są nieawansowe, co oznacza, że statystycznie co pięć lat zmienia się cała obsada wydziałów na skutek ruchu kadrowego. Problem można by uznać za marginalny, gdyby nie fakt, iż sędziowie upadłościowi są wyszkolonymi za pieniądze państwowe specjalistami. Tymczasem resort nie widzi problemu w oddawaniu tych specjalistów do innych wydziałów, gdzie nie mogą wykorzystywać w pełni swojej wiedzy. Powstaje pytanie, czy państwo stać na taką rozrzutność.

Względność czasu

I wreszcie argument, że w sądach okręgowych czeka się dłużej na wyznaczenie pierwszej rozprawy niż w rejonowych. Argument całkowicie chybiony, gdyż w sprawach upadłościowych nie trzeba wyznaczać rozprawy, a w niektórych postępowaniach restrukturyzacyjnych jest wprost powiedziane, że nie będzie się jej wyznaczać. Czyżby wiedzy tej nie miała rzesza urzędników zatrudnionych w resorcie, skoro wiem o tym ja, nieprawnik? Dla porządku jednak warto dodać, że średni czas trwania postępowań procesowych i czas oczekiwania na pierwszą rozprawę w sądach okręgowych i rejonowych jest zbliżony. Przykładowo wynosi on od sześciu do 12 miesięcy w 24,54 proc. spraw procesowych w sądach okręgowych i w 28,14 proc. spraw w sądach rejonowych (dane statystyczne ze strony MS). W tym czasie sąd podejmuje jednak wiele decyzji, strony wymieniają pisma procesowe albo prowadzą mediacje. A tego nie będzie w sprawach restrukturyzacyjnych, które często będą się kończyły z pierwszą podjętą przez sędziego czynnością.

Argumenty urzędników ministerstwa to po prostu „nie, bo nie". Nie mamy pieniędzy i możliwości. A w istocie nie mamy chęci pochylić się nad problemem, podjąć wysiłku.

Jeżeli rząd nadal ma nadal zamiar psuć dobre, długo oczekiwane reformy, zasłaniając się fałszywymi oszczędnościami, i jak zwykle chronić interesy urzędników kosztem przedsiębiorców, to proszę się nie dziwić, że coraz więcej z nich mówi swoim dzieciom, by kończyły studia i wyjeżdżały z Polski...

Z drugiej strony, tak po ludzku, szkoda dobrej pracy i dobrego projektu. Apeluję więc: Panie Ministrze, Państwo Senatorowie, nie dajcie sobie nawijać makaronu na uszy: fałszywe oszczędności i statystyka, problemy „organizacyjne" to zgrabne frazesy. Stanówmy prawo dobre dla przedsiębiorców, a nie wygodne dla urzędników.

Autor jest posłem, był ministrem sprawiedliwości w latach 2011-2013

Opinie Prawne
Antoni Górski: Dokąd zmierzamy w sporze o prawo i sędziów
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Kuszenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Burdziak, Regulski: (Nie)dozwolone ryzyko gospodarcze, czyli czego mogą bać się menedżerowie
Opinie Prawne
Bosek, Żmij: O ważności wyborów powinien orzekać Sąd Najwyższy w pełnym składzie
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Zatrzymać szantażystów w debacie publicznej
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego