Unia przegrała z Kremlem

Przy okazji wojny gazowej z Ukrainą Kreml postanowił przetestować odporność na szantaż energetyczny, solidarność i spójność reagowania Unii. Test ten nie wypadł dla Brukseli najlepiej. Czy wyciągnie z tego wnioski – zastanawia się ekspert wojskowy

Aktualizacja: 23.01.2009 19:17 Publikacja: 23.01.2009 03:35

Gazociąg

Gazociąg

Foto: AFP

Red

W ciągu mniej niż pół roku Rosja doprowadziła do dwóch strategicznych przesileń: militarnego – w środku gorącego lata z Gruzją – i energetycznego – w środku zimy z Ukrainą. Co prawda nie można powiedzieć, że sama je wywołała, ale na ogół większość analityków jest zgodna, że obydwa co najmniej sprowokowała w imię własnych interesów.

Obydwie konfrontacje mają czytelny kontekst – jest nim perspektywa wyrwania się państw sąsiednich Rosji (należących do tzw. bliskiej zagranicy) spod jej wpływów i mniej lub bardziej demonstrowana chęć dołączenia do Zachodu. Przeciwko tej perspektywie Moskwa oponowała przez ostatnich 15 lat. Stało się to wręcz jej strategicznym celem.

Tak było także z państwami Europy Środkowej (w tym Polską) i krajami bałtyckimi w ich dążeniach do NATO w latach 90. ubiegłego wieku. Tylko że wtedy Rosja ograniczała się do stosowania środków wojny informacyjnej, dyskredytowania, zastraszania, zniechęcania za pośrednictwem mediów i dyplomacji publicznej.

[srodtytul]Osamotnione państwa poradzieckie[/srodtytul]

Po dojściu do władzy Władimira Putina Rosja od strategicznie „miękkich” środków informacyjnych przeszła do stosowania także środków „twardych”: zbrojnych i gospodarczych. Dwa ostatnie konflikty różniły się rozmachem strategicznym i były konfliktami o krótkotrwałej kulminacji (kilku- kilkunastodniowymi) – ale o ile wojna z Gruzją zaangażowała Unię Europejską jedynie jako pośrednika, podmiot umożliwiający spokojne zakończenie działań zbrojnych, to niedawne starcie gazowe dotknęło jej już bezpośrednio. Unia Europejska stała się stroną konfliktu.

[wyimek]Najważniejszym elementem unijnej strategii energetycznej powinna być reguła trzech muszkieterów: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego[/wyimek]

Każdy z podmiotów tego konfliktu wychodzi z niego z innym doświadczeniem. Rosja się przekonała, że państwa poradzieckie są wciąż strategicznie osamotnione (z wyjątkiem państw bałtyckich) i że ma wobec nich dużą swobodę działania. Tak jak rozprawiła się na co najmniej ładnych kilka lat z Gruzją, tak teraz osamotniła i odsunęła Ukrainę od Zachodu, który nie był w stanie jej w tym przeszkodzić. To jest rosyjska strategia faktów dokonanych (jak z uznaniem państwowości Abchazji i Południowej Osetii). Z tego, co uzyskała, nie będzie musiała rezygnować.

To zwycięstwo Rosji, ale chyba zwycięstwo pyrrusowe. Okupione utratą wiarygodności ekonomicznej, zwłaszcza jako dostawcy energii. Ciekawe, czy Rosja zdaje sobie z tego sprawę? Czy przebieg i rezultaty kryzysu wpłyną na skorygowanie jej dotychczasowego kursu?

Ukraina, choć wychodzi z konfliktu poobijana, to jednak z twarzą. Poobijana, bo została ekonomicznie osłabiona, a dodatkowo politycznie zdyskredytowana w oczach Zachodu jako przestrzeń niepewna dla strategicznych interesów. Z twarzą – bo podjęła, z godną podziwu determinacją i ze świadomością ryzyka, wyzwanie rosyjskie. To jest chyba pierwszy strategiczny bój Ukrainy jako państwa o pełną niezależność i suwerenność. Toczony, niestety, w osamotnieniu z przeważającym przeciwnikiem.

Ponieważ Ukraina wyraźnie go nie przegrała, można uznać, że zwyciężyła. Choć z pewnością okupi ten rezultat opóźnieniem szans rozwojowych oraz szans na dołączenie do Zachodu. Ale gdyby przegrała to starcie bezwarunkowo, wtedy nastąpiłaby „białorusyzacja” pozycji politycznej i strategicznej Ukrainy. Przed tym Ukraina się wybroniła. Pytanie, na jak długo?

[srodtytul]Dziel i rządź[/srodtytul]

Dla Unii Europejskiej niedawny konflikt gazowy to pierwsza w jej dziejach poważna bezpośrednia konfrontacja strategiczna. Konfrontacja cicha, trochę ukryta. Ale nie ulega wątpliwości, że UE stała się obiektem „gazowego uderzenia”. Pytanie, czy stała się obiektem rażenia przypadkowym, czy też została ugodzona z premedytacją? Innymi słowy – czy straty państw Unii Europejskiej z powodu odcięcia gazu to collateral damage, tj. nieintencjonalne, niezamierzone szkody uboczne starcia Rosji z Ukrainą, czy też to skutek operacji świadomie i celowo wymierzonej w spoistość Unii Europejskiej?

Wydaje się mało prawdopodobne, aby to były efekty przypadkowe, bez uwzględniania i skalkulowania ryzyka z nimi związanego. Wiele wskazuje na to, że Rosja postanowiła przy okazji wojny z Ukrainą przetestować także odporność na szantaż energetyczny, solidarność i spójność reagowania Unii Europejskiej. Niestety, test ten nie wypadł dla niej najlepiej.

Obnażony został brak wspólnoty strategicznej Unii Europejskiej wobec wyzwań i zagrożeń energetycznych. Państwa dotknięte rosyjskimi restrykcjami gazowymi zostały zostawione same sobie. Nawet nie było za bardzo słychać najzwyklejszych słów współczucia i wsparcia, przynajmniej moralnego. Pozostali „szczęśliwcy” siedzieli cicho, aby niepotrzebnie nie ryzykować brakami rosyjskiego gazu u siebie.

To był smutny obraz Wspólnoty Europejskiej w godzinach próby. Czy przynajmniej to doświadczenie będzie miało jakieś pozytywne skutki w przyszłości? Można mieć nadzieję, że Unia Europejska po doświadczeniu swej pierwszej niezbyt udanej wojny gazowej z Rosją, przyspieszy prace nad wspólną strategią bezpieczeństwa energetycznego. Strategią, która przede wszystkim będzie prowadziła do zróżnicowania źródeł energetycznych Europy.

Nie ulega wątpliwości, że jednym z najważniejszych elementów takiej strategii powinien być „energetyczny artykuł 5” (na wzór artykułu 5 w NATO o wspólnym bezpieczeństwie militarnym), czyli reguła muszkieterów: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Bezpieczeństwo energetyczne, podobnie jak bezpieczeństwo w ogóle, musi być w Unii Europejskiej traktowane jako niepodzielne.

[i]Autor jest generałem brygady w stanie spoczynku, profesorem zwyczajnym specjalizującym się w wojskowej sztuce operacyjnej. Był wiceministrem obrony narodowej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza[/i]

W ciągu mniej niż pół roku Rosja doprowadziła do dwóch strategicznych przesileń: militarnego – w środku gorącego lata z Gruzją – i energetycznego – w środku zimy z Ukrainą. Co prawda nie można powiedzieć, że sama je wywołała, ale na ogół większość analityków jest zgodna, że obydwa co najmniej sprowokowała w imię własnych interesów.

Obydwie konfrontacje mają czytelny kontekst – jest nim perspektywa wyrwania się państw sąsiednich Rosji (należących do tzw. bliskiej zagranicy) spod jej wpływów i mniej lub bardziej demonstrowana chęć dołączenia do Zachodu. Przeciwko tej perspektywie Moskwa oponowała przez ostatnich 15 lat. Stało się to wręcz jej strategicznym celem.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?