Lepsza demokracja niż autorytaryzm

Porównanie dwóch dwudziestoleci – II i III Rzeczypospolitej – pod względem ich dorobku ustrojowego wypada zdecydowanie na korzyść tego drugiego – przekonuje konstytucjonalista

Aktualizacja: 20.02.2009 06:41 Publikacja: 20.02.2009 01:08

Zmiany ustroju politycznego, jakie nastąpiły po przewrocie majowym w 1926 r., odstępowały od liberal

Zmiany ustroju politycznego, jakie nastąpiły po przewrocie majowym w 1926 r., odstępowały od liberalno-demokratycznych i parlamentarnych założeń konstytucji z 1921 r. Na zdjęciu Józef Piłsudski podczas otwarcia Sejmu w 1927 roku

Foto: Forum

Od wydarzeń 1989 roku, gdy zapoczątkowany został proces odzyskiwania przez Polskę pełnej – wewnętrznej i zewnętrznej – suwerenności oraz zasadniczej zmiany ustroju, upływa właśnie 20 lat. To czas równy okresowi, w którym trwała niepodległa II Rzeczpospolita. Skłania to do porównań między jej dokonaniami a dokonaniami III Rzeczypospolitej. Można je prowadzić na różnych polach: ekonomicznym, społecznym, kulturalnym, prawnym, ustrojowym. Gdyby się chciało skrupulatnie dokonywać takich porównań, wypełniłyby one niejeden gruby tom. W tym przypadku jednak muszą być pobieżne, tym bardziej że ograniczę się do próby odpowiedzi tylko na jedno pytanie: w jakim kierunku podążały zmiany ustrojowe w czasach pierwszego i drugiego dwudziestolecia?

[srodtytul]Sukces budowy państwa[/srodtytul]

Na wstępie z całą mocą należy podkreślić, że do niewątpliwych osiągnięć II Rzeczypospolitej należy szybkie scalenie ziem dawnych zaborów w jeden organizm państwowy, sprawne zbudowanie wojska, policji i cywilnego aparatu władzy publicznej oraz wychowanie jego kadr, ukształtowanie przywiązania znacznej części obywateli do państwa, co ujawniło się w czasie obu okupacji w formie ofiarnego patriotyzmu, wyposażenia kraju w wiele stojących na wysokim poziomie uregulowań prawnych.

Tak pochlebnych ocen nie można już jednak wystawić funkcjonującym w państwie rozwiązaniom ustrojowym, a zwłaszcza ich dynamice i kierunkowi zmian. Polska w latach 1918 – 1921 przyjmowała, podobnie jak większość krajów naszej części Europy, które w tym samym czasie odzyskiwały lub uzyskiwały niepodległość państwową, ustrój demokratyczno-liberalny oparty na konstytucyjnych zasadach systemu parlamentarno-gabinetowego. W tym względzie naśladowała rozwiązania praktykowane przez jedno z głównych zwycięskich mocarstw w I wojnie światowej – III Republikę Francuską.

Nawet Niemcy, które nie miały głębszych tradycji republikańskich i demokratycznych, poszły w okresie Republiki Weimarskiej w tę samą stronę. Wkrótce okazało się jednak, że przyjęty przez nasz kraj system napotyka poważne trudności z zakorzenieniem się i akceptacją ze strony znaczącej części społeczeństwa i elit politycznych. Świadczyły o tym nie tylko takie wydarzenia jak zabójstwo pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza, ale przede wszystkim wyjątkowa niestabilność rządów nieznajdujących oparcia w trwałych sojuszach partyjnych w rozdrobnionym politycznie Sejmie.

[srodtytul]Sny o potędze[/srodtytul]

Rozchwianie sceny politycznej, korupcja i niska skuteczność rządzenia, a także silna w licznych środowiskach pokusa, by stabilność państwa zapewnić dzięki ujęciu steru władzy przez mocnego człowieka przyczyniły się do powodzenia przewrotu wojskowego, którego w 1926 r. dokonał opromieniony sławą rzetelnego patrioty, uczciwego człowieka i zwycięskiego wodza marszałek Józef Piłsudski.

Zmiany ustroju politycznego, jakie potem nastąpiły, wyrażały się w stopniowym, ale stanowczym odstępowaniu od liberalno-demokratycznych i parlamentarnych założeń konstytucji z 1921 r. Pierwszym krokiem było przyjęcie w 1926 r. tzw. noweli sierpniowej, która umacniała władzę prezydenta m.in. przez przyznanie mu prawa wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w razie „nagłej konieczności państwowej” w czasie, gdy Sejm i Senat są rozwiązane. Nie były to zmiany znaczne, ale praktyka ustrojowa i regulacje rangi ustawowej lat 1926 – 1935 umacniały w Polsce elementy autorytaryzmu.

W obozie ówcześnie rządzącym dojrzewała myśl o konieczności pójścia dalej w tym kierunku, bo – jak pisał Stanisław Car, jeden z twórców konstytucji z 1935 r. – należy stworzyć w Polsce silną władzę wykonawczą zdolną zapewnić młodemu państwu dalszy, świetny mocarstwowy rozwój oraz skutecznie obronić je w chwilach dla jego bytu groźnych. „Drogę do zrealizowania tego dążenia widzą rządy pomajowe w przeniesieniu punktu ciężkości władzy wykonawczej w państwie na osobę Prezydenta Rzplitej, w ramach ustroju demokratycznego i przy zachowaniu praw parlamentu do rozumnej, przedmiotowej kontroli nad działalnością rządu” – pisał.

Konstytucja kwietniowa z naddatkiem urzeczywistniła ten program. Jej charakterystyczną cechą było zniesienie trójpodziału władzy i podporządkowanie wszystkich jej członów (parlamentu, rządu, sił zbrojnych, kontroli państwowej, a nawet sądów) zwierzchnictwu prezydenta. Reżim polityczny tamtych lat ulegał zaostrzeniu, co skutkowało ograniczeniami, a nawet represjami wobec opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej.

[srodtytul]Flirtowanie z totalitaryzmem[/srodtytul]

Nie można jednak nie zauważyć, że w Europie od lat 20. ubiegłego wieku tendencje do ustanawiania systemów autorytarnych o różnym stopniu nasilenia ujawniały się dosyć powszechnie. Uległy im m.in. Włochy, Portugalia, Hiszpania, Rumunia, Węgry, Litwa, a w formie wyjątkowo zdziczałej i odrażającej – Niemcy. Droga, jaką kraje te przebyły, prowadziła od demokracji, choć niekiedy niezbyt dojrzałej, aż (co szczęśliwie nie dotyczy Polski) do totalitaryzmu państwowego.

Powody, dla których się tak działo, są przedmiotem dyskusji historyków od kilkudziesięciu już lat. Jeśli idzie o Polskę, pozwolę sobie na postawienie skromnej hipotezy, iż społeczeństwo polskie tamtego czasu nie było jeszcze dostatecznie głęboko wprowadzone w obyczaje i mechanizmy demokracji parlamentarnej i nie umiało się nimi posługiwać, a zagrożenie ze strony europejskich autorytaryzmów i totalitaryzmów (hitlerowskiego i radzieckiego) stwarzało rzeczywiste zapotrzebowanie na umocnienie wykonawczego centrum państwa.

Niemniej linia przekształceń ustrojowych, która początkowo znajdowała się wysoko na skali rozwiązań demokratycznych i parlamentarnych, opadła w drugiej połowie lat 30. do niskiego z tego punktu widzenia poziomu.

[srodtytul]Bez zagrożeń[/srodtytul]

Rozwój ustrojowy i dynamika przemian, jakim poddane jest nasze państwo w 20-leciu po 1989 r., idzie w zdecydowanie innym kierunku. Można co prawda powiedzieć, że spustoszenia, jakie pozostawiły lata realnego socjalizmu w sferze kultury politycznej, praworządności i demokratycznego doświadczenia polskiego społeczeństwa, są porównywalne ze stanem, jaki zastaliśmy po okresie zaborów.

Jednakże trudno zaprzeczyć, że sytuacja w 1989 r. w zestawieniu z latami 1918 – 1919 była o tyle lepsza, że nie trzeba było tworzyć państwa z niczego. Należało istniejące państwo radykalnie zreformować przy wykorzystaniu tych jego elementów ustrojowych, które możliwe były do adaptacji w nowych warunkach politycznych. Kadry tego państwa musiały w pewnym stopniu ulec wymianie, ale nie istniała konieczność tworzenia ich od początku.

W porównaniu z okresem II Rzeczypospolitej zdecydowanie korzystniejsze są też zewnętrzne warunki rozwoju. Obecnie nie funkcjonujemy w otoczeniu realnych nieprzyjaciół, nasze granice nie są kwestionowane, od jakiegoś czasu należymy do międzynarodowych instytucji i organizacji sprzyjających temu, aby kraj mógł trwać i rozwijać się w obszarze korzystnym dla niego z punktu widzenia bezpieczeństwa militarno-politycznego (NATO) i polityczno-gospodarczego (Unia Europejska).

Co jednak równie ważne, w żadnym z państw, z którymi chcemy się porównywać, nie występują liczące się tendencje autorytarne, a tym bardziej totalitarne. Warunkiem przynależności do NATO i Unii jest bowiem dochowanie demokratycznych standardów ustrojowych i praw człowieka i obywatela.

Także w kraju nie występuje rzeczywiste zagrożenie dla takich standardów. Co prawda pojawiały się sugestie, by np. wzmacniać administrację rządową kosztem samorządu terytorialnego, walczyć z przestępczością bez szczególnego oglądania się na prawa człowieka, poddać nadzorowi ministerialnemu działalność sądów, uszczuplić władzę Trybunału Konstytucyjnego czy przenieść centrum decyzyjne państwa z Kancelarii Premiera do Kancelarii Prezydenta lub odwrotnie albo by rządzić za pomocą rozporządzeń itp., lecz żadna z nich nie weszła w fazę zaawansowanej realizacji.

Nowelizacje konstytucji z 1952 r., dokonane jeszcze w 1989 r., a potem w 1990 r., mała konstytucja z 1992 r. i konstytucja z 1997 r., układały się na jednej linii, nie zawierały postanowień, które negowałyby dorobek uregulowań poprzednich. Jest to z punktu widzenia postępów demokracji parlamentarnej i praw człowieka linia wstępująca, nawet jeśli w ciągu ostatnich 20 lat nie osiągnęliśmy ideału, jakim jest demokratyczne państwo prawne urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej.

[srodtytul]Lepszy ustrój III RP[/srodtytul]

Nie chcę przez to twierdzić, że pozytywne dokonania tego czasu utrzymają się na zawsze. Istnieje na przykład obawa, czy kryzys finansowy i gospodarczy (tak jak to było w latach 1929 – 1933) nie stanie się detonatorem przemian prowadzących nas do kryzysu demokracji parlamentarnej, czy podobnych skutków nie przyniesie zaostrzająca się wojna ze światowym terroryzmem albo zagrożenie nadciągające ze strony „państw zbójeckich”.

Jednak porównanie dwóch dwudziestoleci: II i III Rzeczypospolitej, pod względem ich dorobku ustrojowego wypada, moim zdaniem, zdecydowanie na korzyść tego drugiego. Pod warunkiem oczywiście, że wyżej ceni się demokrację od autorytaryzmu.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”[/i]

Od wydarzeń 1989 roku, gdy zapoczątkowany został proces odzyskiwania przez Polskę pełnej – wewnętrznej i zewnętrznej – suwerenności oraz zasadniczej zmiany ustroju, upływa właśnie 20 lat. To czas równy okresowi, w którym trwała niepodległa II Rzeczpospolita. Skłania to do porównań między jej dokonaniami a dokonaniami III Rzeczypospolitej. Można je prowadzić na różnych polach: ekonomicznym, społecznym, kulturalnym, prawnym, ustrojowym. Gdyby się chciało skrupulatnie dokonywać takich porównań, wypełniłyby one niejeden gruby tom. W tym przypadku jednak muszą być pobieżne, tym bardziej że ograniczę się do próby odpowiedzi tylko na jedno pytanie: w jakim kierunku podążały zmiany ustrojowe w czasach pierwszego i drugiego dwudziestolecia?

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?